Podstrony
- Strona startowa
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- May Peter Wyspa Lewis 1 Czarny Dom
- King Stephen Czarny dom 2
- Niemcewicz Julian Ursyn Pamiętniki czasów moich
- Quinnell A.J. Czarny rog
- Barnes Julian Pod slonce
- Tołstoj Lew Anna Karenina
- King Stephen Christine (SCAN dal 1119)
- Heath Lorraine Najwspanialsi kochankowie Londynu 03 Przebudzenie w ramionach księcia
- Reymont Chlopi IV
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wybierzcie luz.- Wybieram luz - potwierdził głos.Kiedy Greenman odsunął URPS odsamolotu, lina zaczęła się naprężać.- Wygląda na to, że trzyma - powiedział Greenman, kiedy hak uczepiłsię czegoś pod powłoką Miga.- Wyciągaj.- Wyciągam - potwierdził głos.Wrak zaczął podnosić się z morskiegodna, najpierw dziobem.Greenman odsunął ich stateczek o około dwadzie-ścia stóp i zaczął wypompowywać wodę z dwóch głównych komór bala-stowych, żeby rozpocząć wznoszenie się wraz z Migiem.Kiedy porucznik Bob Greenman spoglądał przez małe okienko na dośćporozbijaną sylwetkę Miga 29 Fulcrum, podnoszonego coraz wyżej, za-uważył po raz pierwszy koliste znaki identyfikacyjne emblematów Irań-skich Sił Powietrznych wzdłuż kadłuba, tuż za skrzydłem.Część zewnętrz-na znaków była zielona, pośrednia biała, a środkowa czerwona.Teraz, po-myślał Greenman, będziemy mieli nieodparty dowód, że ci Irańczycy pró-bowali zdmuchnąć nas z wody.Ale coś zaczęło niepokojąco kiełkować wświadomości Greenmana, kiedy obserwował Miga, podciąganego stale dogóry, jakieś odczucie, że coś nie jest całkiem w porządku.Fulcrum, znajdu-jący się teraz około stu stóp od powierzchni, nagle zaprzestał wędrówki wgórę, a ich uszy wypełnił głos komandora Clarke'a.243- Mamy tu kilka nie rozpoznanych, szybko zbliżających się samolo-tów.Nie ruszajcie się, będziemy informować was o całym rozwoju wypad-ków - i lina znieruchomiała.- Wygląda na to, że właściciele tego wraka przybyli go odzyskać -powiedział Manning kiedy, nawet w tym słabym oświetleniu, zauważyłzaniepokojony wyraz twarzy swego przyjaciela.- Migi?- Któżby inny?- Zwietnie, tylko tego nam brakowało - odpowiedział Greenman.- Mytu właśnie staramy się odnalezć ten właśnie samolot, który nas zaatakował,a ci Irańczycy decydują się wpaść tu też na chwilę i poprosić o zwrot jednejze swoich zabawek.Rozdział Pięćdziesiąty DrugiCieśnina Ormuz.USNS Stork FF-3607:44 czasu lokalnego (04:44 GMT)Na lądowisku dla śmigłowców komandor Tom Carlton trzymał mocnoswoją czapkę kiedy śmigła Sea Hawk'a zaczęły nabierać rozpędu.Przednim, ubrany w jasnoczerwony, mokry ubiór i pełne oporządzenie podwod-ne, stał porucznik William Zanowski.- Słuchaj, Willy - krzyknął Carlton poprzez hałas silników.- Wszystkoco masz zrobić kiedy już damy ci sygnał, to opuścić się na około sześćdzie-siąt stóp i czekać.Przed twoim zejściem w dół podamy ci kierunek do na-wiązania kontaktu.W ciągu trzydziestu sekund zapalasz świetlne rakiety,dobrze?- Tak jest, sir.- Wymieniono saluty i Zanowski wspiął się na pokład.Uniósł kciuki w górę, w kierunku kabiny pilota i chwycił się mocno kiedyrotory Sea Hawk'a zmieniły ton i zaczęły walczyć o wzniesienie maszynyw powietrze.Stork odpłynął z pola widzenia, a pilot przeleciał teraz nadjego dziobem i ruszył naprzód, ponad trzema tankowcami, znalazłszy się najakieś sto jardów przed brytyjskim trałowcem przechylił się w prawo i ob-niżył się aż do poziomu kilku cali nad powierzchnią wody.- Gotów! - zabrzmiał głos z tyłu i Zanowski poczuł rękę na swym ra-mieniu.- Kierunek wschód, dwie minuty.- Zanowski podszedł do drzwi iusiadł na progu.Kiedy tylko usłyszał syk po otwarciu zaworu swego apara-tu tlenowego, napluł na swoje gogle i rozsmarował ślinę na szkłach.Wkła-dając ustnik i oddychając przezeń na próbę, ciasno umocował płetwy wo-kół kostek i uniósł kciuki w górę.Woda wyglądała na ciepłą i zachęcającą.Zanowski, stosunkowo młody oficer, dowodzący nurkami na pokładzieStorka, od czasu swego przeniesienia na okręt przed około sześcioma mie-siącami, nie miał zbyt wielu możliwości odpowiedniego spożytkowaniaswego dotychczasowego treningu.Ale teraz, kiedy spoglądał w dół na za-praszającą go wodę, nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie zajmie się wy-konaniem swego zadania.Kiedy Hawk zwolnił do kilku węzłów, przesuwa-jąc się nieco w prawo, otrzymał mocne klepnięcie w butlę.245- Ruszaj! - krzyknął głos, a on znalazł się w powietrzu, zsuwając sięmiękko do wody leżącej o kilka stóp niżej.Chłodny dreszcz był odświeżający i Zanowski popłynął w dół na głębo-kość sześćdziesięciu stóp, gdzie zwolnił, sprawdził podwodny kompaszawieszony na szyi i spojrzał na zegarek.Kiedy oznaczenie trzydziestusekund przybliżyło się, sięgnął do pasa, wyciągnął dwie rakiety i wyrwałzawleczki.Jasne zielone światło nie rozeszło się zbyt daleko w tłustych,oleistych wodach, ale spełniło swoją rolę.Nagle w mroku pojawiła sięwielka, niewyrazna masa, a następnie wyłonił się przed nim duży dzióbpodwodnego pojazdu.Nurek na przedzie pojazdu zauważył sygnały świetl-ne, wskazał palcem w kierunku Zanowskiego i zmniejszył prędkość dominimalnej.Jeden z jego współtowarzyszy puścił uchwyt pontonu i pod-płynął do Zanowskiego, który podniósł mu do twarzy szkolną tabliczkę iwskazał ręką na jej powierzchnię.- Złote Foki - rozkazy w trybie pilnym - wynurzenie natychmiastowe- wszyscy nurkowie i sprzęt - odczytał nurek i natychmiast powrócił doswego pojazdu.Jego pasażerowie szybko rozdzielili się i zaczęli wznosićsię ku powierzchni z wyjątkiem kierującego, który poprowadził teraz całypojazd ku górze.Po wypłynięciu na powierzchnię Zanowski zdziwił się nieco tym, cozobaczył.Dwa Jolly Green Giants wisiały w powietrzu blisko siebie, zale-dwie stopy od powierzchni wody, a Hawk ze Stork'a, trzymał się niecodalej na zachód.W ciągu kilku sekund duży kosz, zwisający z najbliższegoJolly, dotknął powierzchni wody, zapełnił się szybko czterema płetwonur-kami i zaczął wciągać ich do środka.Kiedy tylko ponton pokazał się napowierzchni, pozostający w nim nurek zostawił wszystko i popłynął, bydołączyć do pozostałych.Opuszczono ponownie kosz i reszta zespołu do-stała się na pokład.Nawet bez czekania aż windowany kosz dotrze dodrzwi, Jolly zwrócił się na zachód, obniżył dziób i odleciał na zachód wkierunku wybrzeża.Zanowski spędził jedynie kilka sekund obserwując, jak znika on w opa-rach mgły, kiedy dzwięk rotorów drugiego Jolly, rozlegający się nad gło-wą, przykuł jego uwagę.Dwaj nurkowie skoczyli do wody i weszli na pon-ton.Ustawiono odpowiednio wyciągarkę i nagle cała łódz pneumatycznahuśtała się już wysoko ponad Zanowskim, oddalając się na północ.TerazHawk zawisł nisko z tyłu za Jolly i zrzucił uprząż stopę od miejsca, gdzieczekał Zanowski.Ten przełożył ramię przez pierścień uprzęży i poczuł246szarpnięcie, kiedy Hawk przenosił go z powrotem na Storka.Cała operacjazabrała dokładnie trzy minuty od momentu, kiedy Zanowski wrócił na po-wierzchnię wody i była nieco osłonięta od wschodu przez trzy wielkie tan-kowce, kontynuujące swoją powolną podróż ku Zatoce Omańskiej.Rozdział Pięćdziesiąty TrzeciZatoka Perska.USS La Salle C-43007:51 lokalnego czasu (04:51 GMT)- Greenman, jesteśmy gotowi kontynuować podnoszenie.- Najwyższy czas - westchnął Manning.- Co się stało?- Nic takiego.Parę irańskich Migów przeleciało kilka razy nad nami iwokół nas, ale to nic poważnego.Wszyscy zachowaliśmy spokój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]