Podstrony
- Strona startowa
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Saylor Steven Roma sub rosa t Rzymska krew
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- eBooks.PL.AutoCad.2005. (3)
- Kleypas Lisa Bezcenna miloÂść
- Koontz Dean R Pieczara gromow
- HackersEncyclopedia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak to wygląda w praktyce, najlepiej pokazać na przykładzie.Jakieś półtora miesiąca wcześniej.może z osiem miesięcy, przyszedł do mnie jeden z lichwiarzy z informacją, że klient zalega pięćdziesiąt sztuk złota i nie będzie w stanie ich spłacić.Był gotów odżałować pieniądze, ale chciał najpierw to ze mną uzgodnić.- Na jakich zasadach dostał? - spytałem.- Pięć i jeden - oznaczało to, że tygodniowo spłaca pięć imperiali z pożyczki i jeden procentów, dopóki nie spłaci kwoty pożyczki.- To pierwsza rata?- Nie, spłacił cztery i procent za trzy następne tygodnie.- To co mu się przytrafiło?- Ma warsztat krawiecki i sklep przy Sołom Street.Postanowił wprowadzić na rynek nowe modele i żeby zrobić to szybko oraz mieć wyłączność, pożyczył pieniądze.Szycie mu się przeciągnęło.- Rozumiem, jeszcze nie zaczął sprzedawać, bo nie całkiem ma co.Ile wart jest jego interes?- Ze trzy, może cztery tysiące.- Dobra - zdecydowałem.- Daj mu sześć tygodni wolnego nawet od procentów.I powiedz, że jak po tym czasie nie zacznie płacić choćby procentów, to ma nowego wspólnika do chwili, w której nie spłaci nas całkowicie.Jak widać, wcale nie jesteśmy tacy źli.Jeśli ktoś chce płacić i ma kłopoty, prolongujemy spłatę, zmieniamy raty, słowem, dogadujemy się.Chcemy, żeby rozkręcił to, na co wziął pożyczkę, bo wtedy może przyjść po drugą, a na robieniu komuś krzywdy nie zarabia się nawet miedziaka.Zupełnie inaczej jednak wygląda sytuacja z cwaniaczkami, którym się wydaje, że mogą wziąć, nie oddać i wyłgać się sianem, albo pyskaczami chcącymi wszystkim pokazać, jacy są twardzi, czy też idiotami, którym się wydaje, że odpuścimy im spłatę, kiedy zaczną grozić, że polecą z pyskiem do władz i doniosą, co wiedzą.Tacy właśnie od trzech lat kosztowali mnie pieniądze i czas.Kilka minut po nich zjawił się Narvane.Był specjalistą, jednym z niewielu magów należących do Domu Jherega, a nie należących do Lewej Ręki.Był cichy, zamknięty w sobie i miał rysy zbliżone do rysów członków Domu Smoka - pociągłą twarz, wystające kości policzkowe, długi, prosty nos i ciemne oczy oraz włosy.Jego specjalnością było likwidowanie osobistej magii obronnej i jasnowidztwo.Był w tym lepszy od wszystkich magów z Domu Dzura, których spotkałem, a nawet większości z Domu Athyry.Cała trójka oparła się wygodnie o ścianę.Temek gwizdał, fałszując niemiłosiernie, „Słysząc o tobie” i gapił się w sufit.Narvane wbił wzrok w podłogę.A Świetlik rozglądał się ciekawie, jakby sprawdzając, jakie właściwości obronne ma pomieszczenie.Varg jako jedyny nie podpierał ściany - stał zupełnie nieruchomo i wyglądał na coś pośredniego między posągiem a uzbrojoną bombą.Kragar pojawił się, kiedy cisza zaczynała stawać się męcząca.- Jutro, godzinę po dwunastej - oznajmił.- Doskonale.Wyrn i Mirafn zjawili się razem.Stanowili zespół już wtedy, kiedy zaczynali pracować dla Weloka, i pozostali nim, przechodząc do mnie.Z tego co wiedziałem, żaden nigdy nie wykonał „roboty”, ale cieszyli się znakomitą reputacją.Wyrn przypominał z wyglądu przedstawiciela Domu Athyry - miał bladoniebieskie oczy i wyglądał tak, jakby stale był o krok od epokowego odkrycia.Kiedy stał, kołysał się lekko na boki, a ponieważ miał przy tym opuszczone ręce, przypominał stare drzewo.Miał też jasne, nieco kudłate włosy i przyglądał się każdemu, przekrzywiając głowę i uśmiechając się półgębkiem z rozmarzeniem, które przyprawiało o dreszcze.Mirafn zaś był po prostu wielki - miał ponad osiem stóp wzrostu i nawet Morrolan wyglądał przy nim na chuchro.W przeciwieństwie do większości Dragaerian miał nawet całkiem wyraźnie widoczne mięśnie.Lubił też grać durnia, w czym pomagał mu śliczny, tępy uśmiech.Jego ulubionym pytaniem w trakcie pobytu u klienta było:- Chcesz się założyć, Wyrn, że rzucę nim dalej niż poprzednim?Na co Wyrn odpowiadał:- Postaw go, osiłku.Ten pan tylko żartował, że będzie zeznawał przeciwko naszemu przyjacielowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]