Podstrony
- Strona startowa
- Feliks W. Kres Krol Bezmiarow v 1.1
- ÂŚwietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Kres Feliks W Polnocna Granica
- Wen Chu Chen, Grace J. Yoo Encyclopedia of Asian American Issues Today (2 volumes) (2009)
- adam smit undesnii bayalag
- Miasteczko Salem
- Wszystko Czerwone (2)
- Abercrombie Joe Zemsta najlepiej smakuje na zimno
- Martin Gray Wszystkim, ktorych kochalem
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odrzucając go teraz, sam pozbawiasz się wolnej woli, wybierając ucieczkę przeddecyzją.Nie proszę cię o korzystanie z mocy mojej krwi, proszę o przyjęcie daru, z którymzrobisz, co zechcesz.Proszę.Elf powoli, nadal lekko się opierając, pozwolił poprowadzić swoją dłoń w dół i oprzeć jąna trawie przed jego ugiętymi kolanami.Elpis spojrzała w niebieskie oczy z wdzięcznościąi ulgą, po czym podniosła diament i ucałowała go, dziękując za obietnicę opieki, z której ona niezdecydowała się nigdy skorzystać.Klejnot zdawał się wypełniony światłem, jak wtedy, gdypatrzyła w niego pierwszy raz.Zamknęła go w okaleczonej dłoni, czując jak krew wnikaw niego, zaczynając go zmieniać i również oparła przed sobą rękę z nim w środku.Czuła ciepłow miejscu rozcięcia, tam, gdzie jeszcze przed chwilą odczuwała ból.Zamknęła oczy. Poproście Ziemię, która jest waszą i moją matką, o objęcie nas opieką powiedziałapowoli i śpiewnie. Przysięgnijcie jej w zamian, nie mi, ale wielkiemu i potężnemu żywiołowi,który jest w każdym z nas, że nauki, które wam przekażę, nie użyjecie w niesłusznymi nikczemnym celu.Módlcie się o czystość waszych serc i dusz.Elf kątem oka dostrzegł, jak Człowiek i Wampir wykonują jej polecenie, westchnąłzrezygnowany i również przymknął oczy.Poczuł, jak pod jego dłonią formuje się twardy,podłużny kształt, ciepły i wibrujący i jak krew dziewczyny wnika w formujący się właśnieamulet.Nie podobało mu się to i nie chciał tego, odrzucał użycie mocy przepełnionego krwiąkamienia zarówno teraz jak i w dalszej perspektywie, jeśli taka istniała dla któregokolwiekz nich.Nie potrafił jednak nie poddać się dziwnej mocy, która rodziła się w nim i która witałapojawienie się opiekuńczego klejnotu z wdzięcznością i radością.Jeśli miałby jakoś nazwać to,co się działo między nim a czarodziejką, określiłby to jako powolne przywiązywanie, wiedział,że z dwójką jego towarzyszy dzieje się dokładnie to samo.Gorący wiatr zawirował wokół nich,zmuszając liście do szalonego tańca, do utworzenia obracającego się kręgu, w którego wnętrzuznajdowali się oni.I nagle wszystko się skończyło.Z całej gamy odczuć pozostało tylko delikatnepulsowanie kamienia w jego dłoni.Niepewnie otworzył oczy, ale nie śmiał oderwać ręki odziemi.Dziewczyna, nadal z przymkniętymi powiekami, szeptała coś bezgłośnie, po czymzamykając wśród palców nowopowstały klejnot, przycisnęła rękę z nim do serca.Dopiero wtedyspojrzała na nich.Po chwili wahania poszedł za jej przykładem, podobnie jak Sylwan i Farys.Czarodziejka rozchyliła palce, ukazując połyskujący na nienaruszonej dłoni, jakby to nieona przed chwilą krwawiła, owalny czarny kształt, w którym tańczyły czerwone refleksy,zmieniające położenie przy każdym ruchu kamienia.Zmarszczyła brwi, zaskoczona.MatkaZiemia trochę wszystko skomplikowała, ofiarując jej właśnie opal, potężny i kontrowersyjnykamień magów i czarnoksiężników, tych największych i najniebezpieczniejszych.Onaz pewnością była gotowa przyjąć właśnie taki klejnot, ale czy byli na to gotowi oni?Amulet Elfa był kształtu wydłużonego trójkąta, czarno-błękitno-złocisty boulder, rzadkaodmiana opalu.Człowiek otrzymał okrągły opal kryształowy, o przeplatających się barwachfioletu i złota, z połyskującą w samym sercu kamienia szarą chmurą, Wampir delikatnyi przejrzysty biały kamień, z zatopionymi w nim drobinkami zieleni i błękitu.To powinno byćtrudne, ale nie wiedzieć czemu wydawało jej się proste i logiczne.Trzej różni uczniowie i trzymagiczne amulety, takie same, bo odpowiadające nauczycielowi, a jednak różne, szanująceodrębność każdego z nich.Elfka wiedziała, że dziwnym zrządzeniem losu, wkraczając nazakazaną i niebezpieczną ścieżkę, naruszając zasady i usiłując sprzeciwić się proroctwu,postąpiła w jedyny możliwy i w pewnym sensie słuszny sposób.W niepojęty dla niej samejsposób miała prawo tak właśnie wybrać, nie liczyło się to, że Kain, Pistis, czy nawetwszechmocny i potężny Bóg sądzili inaczej.****Starzec odprowadzał wzrokiem odchodzącego w las szarego Wilka, rozważając słowa,które od niego usłyszał.Więc dokonała wyboru i nie zważając na jego konsekwencje, jakie by sięnie okazały, poszła za głosem serca, jak czyniła zawsze, wtedy, wcześniej, zanim stała się jegowychowanką i mieszkanką Warowni.Czarnoksiężnik przysiadł na jednym z kamieni i wyjął spodpłaszcza oprawiony w złoto diament.Klejnot pulsował, a światło, które go przepełniało, zdawałosię lśnić bardziej niż zwykle, to mogło oznaczać tylko jedno jego część, przekazana przedstuleciami w naszyjnik czarodziejki, powróciła.Czyli Elpis poprosiła już o własny kamień,a Ziemia zaakceptowała jej prośbę.Pokręcił głową, zaprzeczając, jakby ten gest mógł cokolwiekzmienić i poczuł, jak przez całe jego ciało przechodzi mimowolne drżenie.Od początku była krnąbrna i uparta, zawsze stawiała na swoim, nie pytając o zdanie i niedbając o przyszłość.Długo nad nią pracował i wydawało mu się, że oto nadszedł odpowiednimoment, że jest dość silna i opanowana, by rozpocząć najważniejszą misję.Potrzebował kilkuzaledwie dni od jej rozpoczęcia, by zrozumieć, że nigdy nie byłaby gotowa.Wymagał zbyt wiele,postępował zbyt szybko, jak wtedy, gdy zostawił ją samą na noc w Dolinie Jęku, a to, co miałosłużyć rozbudzeniu mocy, skończyło się katastrofą, jednak teraz, kiedy miała swój własnykamień, nie mógł jej już powstrzymać.Wspomnienie fatalnego rozpoczęcia jej nauk przywołało przed oczy starca obraz dnia,który ową pamiętną dla nich obu noc poprzedzał.Siedział jak teraz przed wejściem do Warowni, młodszy i potężniejszy, a na niebiezawieszone było słońce, spalające ziemię na popiół, rozpalone do białości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]