Podstrony
- Strona startowa
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Peters Ellis Kroniki brata Cadfaela (Mnich) 18 Lato Duńczyków
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Edwards Eve Kronik rodu Lacey 02 Demony miłoœci
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII
- Downum Amanda Kroniki Nekromantki 01 Tonšce Miasto
- Marsden John Kroniki Ellie 03 Przycišgajšc burzę
- Kozak Sławomir Operacja Dwie Wieże
- Teach Yourself Linux in 24 Hours (2)
- Keynes The Scope And Method Of Political Economy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Taksówkarz chrząknął i uderzył w licznik, a potem włączyli się do ruchu.Dym z cygara kierowcy leciał wprost na twarz Magnusa.Czarownik uniósłpalec i skierował go przez okno na zewnątrz.Droga z lotniska na Manhattan była dziwna.Lawirowała pomiędzyzamieszkanymi przez rodziny dzielnicami, wyludnionymi obszarami irozciągającymi się wokół cmentarzami.To była tradycja stara jak świat.Zmarłych chowano poza miastem, ale jednocześnie niezbyt daleko.Londyn,który właśnie opuścił, był otoczony wiekowymi cmentarzami.A Pompeje, któreodwiedził kilka miesięcy temu, miały całą aleję zmarłych, grobowce prowadziłypod same mury miasta.Cała przeszłość nowojorskich dzielnic i cmentarzy, a wkońcu i zatłoczona droga szybkiego ruchu, migotały w oddali.To byłManhattan, jego iglice i szczyty po prostu rozświetlały noc.Od śmierci kużyciu.Nie zamierzał opuszczać miasta na tak długo.Planował wybrać się tylkow najkrótszą możliwą podróż do Monte Carlo& ale wtedy sprawy potoczyły siędalej same.Tydzień w Monte Carlo zmienił się w dwa na Riwierze, następniemiesiąc w Paryżu i dwa w Toskanii.Potem lądujesz na statku zmierzającym doGrecji i znowu kończysz na czas jednej pory roku w Paryżu.Wreszcie trafiaszna trochę do Rzymu, i do Londynu&I czasami wyjeżdżasz przez przypadek na dwa lata.To się zdarza. Skąd jesteś? zapytał taksówkarz, przyglądając się Magnusowi wlusterku wstecznym. Och, z tych okolic.Głównie stąd. Jesteś stąd? Wyjeżdżałeś? Wyglądasz, jakbyś wyjeżdżał. Na chwilę. Słyszałeś o tych morderstwach? Nie czytałem ostatnio gazet powiedział Magnus. Jakiś dziwak.Sam siebie nazywał Synem Sama3.Inni nazywali gorównież 44.kalibrowym mordercą.Chodzi po okolicy, strzelając do parspacerujących po alejkach kochanków, wiesz? Chory sukinsyn.Naprawdę chory.Policja nie potrafi go złapać.Nic nie robią.Chory łajdak.Miasto jest ich pełne.Nie powinieneś był wracać.Nowojorscy taksówkarze zawsze byli maleńkim promykiem słonecznegoblasku.c&c&c&Magnus wysiadł na obsadzonym drzewami rogu Szóstej Alei iChristopher Street, w sercu West Village.Nawet o zmierzchu upał byłprzytłaczający.Jednak miało się wrażenie, że imprezowa atmosfera w okolicydodaje otuchy.Zanim wyjechał, dzielnica ta była interesującym miejscem.Wyglądało na to, że podczas jego nieobecności sprawy weszły na zupełnie nowypoziom rozrywki.Przebrany mężczyzna spacerował w dół ulicy.Roiło się odkafejek na świeżym powietrzu.Panowała karnawałowa atmosfera, któranatychmiast podziałała na czarownika zachęcająco.Apartament Magnusa mieścił się na trzecim piętrze jednego ze stojącychwzdłuż ulicy ceglanych domów, w którym nie było windy.Otworzył sobie drzwii lekko przeskakiwał w po schodach, pełen świetnego humoru.Jego dobrynastrój uleciał, gdy dotarł do półpiętra.Pierwszą rzeczą, jaką zauważył zarazobok drzwi, był silny i brzydki zapach coś zgniłego zmieszanego jakby zesmrodem skunksa i czymś, czego nie miał ochoty identyfikować.Magnus niemieszkał w śmierdzącym mieszkaniu.Jego apartament pachniał czystą podłogą,kwiatami i kadzidłem.Umieścił klucz w zamku, a kiedy spróbował popchnąćdrzwi, te się zablokowały.By je otworzyć, musiał naprzeć na nie z większą siłą.Przyczyna natychmiast stała się jasna po drugiej stronie stały pudła pełnepustych butelek po winie.I, co było dla niego większą niespodzianką, telewizjabyła włączona.Cztery wampiry rozwaliły się na jego sofie, beznamiętnieoglądając kreskówki.Od razu wiedział, że to wampiry.Skóra, z której odpłynęły kolory, ospałapoza.Ponadto te wampiry nawet nie wysiliły się, by zetrzeć krew z kącikówswoich ust.Wszystkie one miały w okolicach twarzy jakieś zasuszone kawałki3 Postać autentyczna.Jego prawdziwe imię to David Berkowitz.W póznych latach 70.zabił w Nowym Jorkusześć osób i ranił kilka innych.Aresztowany 10 sierpnia 1977 roku, skazany na sześciokrotne dożywocie.Słyszałgłosy, które kazały mu zabijać.czegoś.Płyta gramofonowa obracała się w odtwarzaczu.Dotarła do końca izablokowała się na niewypełnionej resztce ścieżki, szumiąc lekko z dezaprobaty.Tylko jedna wampirzyca odwróciła się, by na niego spojrzeć. Kim jesteś? Magnus Bane.Mieszkam tu. Och.Zwróciła się z powrotem w stronę kreskówki.Gdy Magnus dwa lata temu wyjeżdżał, zostawił ten apartament podopieką gospodyni domowej, pani Milligan.Co miesiąc przysyłał pieniądze naopłacenie rachunków i sprzątanie.Najwyrazniej musiała regulować opłaty.Elektryczność wciąż była.Ale kobieta nie sprzątała i prawdopodobnie niezaprosiła też czterech wampirów, by przyszły, zatrzymały się tutaj i ogólnierzecz biorąc, zdemolowały to miejsce.Wszystko, na co spojrzał Magnus, nosiłoślady zniszczenia i rozpadu.Jedno z kuchennych krzeseł było połamane i leżałow kawałkach na podłodze.Kolejne zawalone było czasopismami i gazetami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]