Podstrony
- Strona startowa
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 02
- Brzeziecki Andrzej Lekcje historii PRL w rozmowach
- Kelly Cathy Czego ona chce
- Kelly Cathy Sekrety z przeszłoœci
- Jan Od Krzyża, Âśw. Dzieła (2)
- James Clavell Ucieczka
- Nino Cocchiarella Formal Ontology and conceptual realism
- Flawiusz Jozef Wojna zydowska
- Asimov Isaac Druga Fundacja (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dudi.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Szukam pani Whelan - rzekła Jodi do jednej z pielęgniarek.- Jest tam, siedzi przy ostatnim stoliku na słońcu.Vivi Whelan byłazaokrągloną staruszką, której twarzokalały siwe loki.Uśmiechała się promiennie do świata.Właśniejakaś pielęgniarka karmiła ją kawałkami owoców i kiedy tylko Jodiusiadła obok, pani Whelan rzekła:- Sarah! Cudownie! - I uśmiechnęła się do niej z nieobecnądobrotliwością kogoś, kto już dawno stracił kontakt z rzeczywistością.Brak wypytywania w recepcji nagle stał się dla Jodi jasny: musiałaużyć dzwonka, by dostać się do ogrodu, który otoczony był wysokimmurem.Nie było takiej możliwości, aby rezydenci stąd wyszli i wkrótcestało się jasne, że w sumie niewiele osób tutaj wchodziło.Ogród staranniezamykano, ponieważ większość tych ludzi żyła we własnym świecie.376Jodi żałowała teraz, że ani razu nie odwiedziła tu Lily: nie chciała byćwścibska, ale teraz zrozumiała, że w miejscu takim jak to goście byliważni, stanowili dowód na to, że ci ludzi nie zostali zapomniani.- Nie, to nie Sarah - odezwała się łagodnie pielęgniarka.- Sarah byłajej siostrą - dodała tytułem wyjaśnienia.- Dzień dobry, pani Whelan, jestem Jodi Beckett - rzekła równiełagodnie Jodi.- Przyszłam tutaj, by z panią porozmawiać, ponieważdoktor McGarry mówił, że może byłaby mi pani w stanie pomóc.Pani Whelan pokiwała radośnie głową.- Nie chcę wdzierać się tu podstępem - rzekła Jodi, kierując swe słowado pielęgniarki.- Próbuję spisać historię Rathnaree.Doktor McGarry, toznaczy stary doktor McGarry, powiedział, że powinnam zobaczyć się zpanią Whelan, ponieważ ona zna całą historię Tamarin, ale jeśli nie jest todobry pomysł, to sobie pójdę.- Vivi uwielbia opowiadać o przeszłości - odparła pielęgniarka.- Nieodwiedza jej wiele osób poza najbliższą rodziną, więc miło jej będziezobaczyć nową twarz i mieć okazję porozmawiać.W żaden sposób nierobi jej tym pani krzywdy.Przeszłość to dla niej miejsce, gdzie jest jejdobrze.Problemy znajdują się w terazniejszości i niedalekiej przeszłości.Ale jeśli potrzebuje pani jakichś informacji, to może mogłaby pani pomócGloria, jej córka.Dam pani jej numer telefonu.Gdy Jodi zadzwoniła do niej, Gloria wydawała się mieć taki złyhumor, że na początku Jodi założyła, iż jej rozmówczyni jest zirytowanatym, że ona odwiedziła w Laurowych Ogrodach jej starą matkę.Wkrótce stało się jasne, że taka irytacja to dla niej stan najzupełniejnormalny.- Mamy mnóstwo papierzysk mojej matki, wszystkich jej drobiazgów.Mam dość ciągania ich wszędzie z nami.Widzi pani, w ciągu ostatnichpięciu lat przeprowadzaliśmy się377trzy razy - poinformowała ją cierpko Gloria.- Z powodu pracy męża.Kiedy zeszłej jesieni wróciliśmy do Waterford, oświadczyłam mu, że jeślijeszcze raz będzie chciał pakować manatki, zrobi to sam.- Może mogłabym kiedyś zajrzeć do pani i porozmawiać? - zapytała zwahaniem Jodi.- Niewiele wiem - kontynuowała Gloria - ale mogłaby sobie panizerknąć na rzeczy mamy.Jestem teraz w domu.- Teraz? - Waterford dzieliło od Tamarin czterdzieści minut jazdysamochodem.- Jestem zajętą osobą.- Proszę podać mi adres, a zjawię się jak najszybciej.Raz kozieśmierć.A poza tym musiała oderwać jakośmyśli od tych dwóch niebieskich kresek na teście ciążowym.Pomożejej w tym z pewnością jazda do Waterford.Zanim dojechała do domu Glorii, Jodi bardzo żałowała, że w ogólewsiadła do samochodu, ponieważ jedyne, o czym była w stanie w nimmyśleć, to dziecko i poronienie.Była szalona, że chciała to robić akuratteraz.Trop do Rathnaree był nikły i dreszcz podekscytowania, jaki czułana początku, zaczynał słabnąć.Z całą pewnością istniało wiele historiikryjących się w tym pięknym starym domu, historii otaczających ludzi natej wyblakłej fotografii.Ale najwyrazniej ich przeznaczeniem było po-zostanie w ukryciu.Gloria mieszkała w blizniaku usytuowanym przy ruchliwej drodzeniedaleko pałacu biskupa i irytacja Jodi odnośnie tego całego projektutylko przybrała na sile, kiedy musiała trzy razy objechać okolicę, byznalezć miejsce do parkowania, a potem iść bez końca w poszukiwaniuparkometru.Chyba jestem szalona, pomyślała, gdy w końcu pchnęła furtkęprowadzącą do domu.Kiedy Gloria otworzyła drzwi, wyglądając nazadowoloną na jej widok, Jodi poczuła lekkie zaskoczenie.378- Nie uwierzy pani, co właśnie znalazłam - oświadczyła Gloria,wpuszczając Jodi do środka.- Co takiego? - zapytała Jodi bez nadziei, że będzie to coś związanegoz jej poszukiwaniami.Gloria zdążyła już jej się wydać lekkoześwirowana.- Wiedziałam, że mamy różne papierzyska, ale to głównie starerachunki za lekarza, zdjęcia rentgenowskie i tego typu rzeczy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]