Podstrony
- Strona startowa
- Brzezinska Anna, Wiœniewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garœć złota
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Kiernan Caitlin R Tonaca dziewczyna
- Ania02 Ania z Avonlea
- Seth Vikram Pretendent do ręki
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (2)
- Buchanan Edna Nie igra sie z Miami
- Cale zdanie nieboszczyka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cezar bowiem uczynił mnie panem królestwa i przyznał miprawo wyznaczenia następcy.Tedy ja wybierając to, co jest dla mnie korzyst-ne, postępuję także zgodnie z jego życzeniem.Tych oto trzech synów mianujęwięc królami i najpierw proszę Boga, a następnie was także o potwierdzeniemojej decyzji.Jeden z racji wieku, pozostali ze względu na swoje szlachetnepochodzenie mają prawo do następstwa na tronie.Lecz królestwo jest tak roz-ległe, że mogłoby starczyć dla jeszcze większej liczby spadkobierców.O tych,których Cezar pojednał, a ojciec obecnie wyznaczył jako następców, i wy tak-że miejcie staranie, nie tak jednak, żeby zaszczyty, które im dajecie, były nie62zasłużone albo nierówne, lecz aby każdy otrzymał to, co mu przynależy z racjistarszeństwa.Okazując komuś względy nie przysługujące danemu wiekowi,mniej sprawia się mu radości niż przykrości temu, którym się wzgardziło.Samkażdemu z synów dobiorę krewnych i przyjaciół347, którzy będą z nimi prze-bywać, i ich obarczę odpowiedzialnością za dalszą zgodę.Wiem bowiemo tym dobrze, że zwady i rywalizacja rodzą się ze złego wpływu otoczenia,a jeśli stanowią je ludzie szlachetni, skłaniają do zachowania naturalnychuczuć.Wolą moją jest, aby nie tylko owi ludzie, lecz także dowódcy mojejarmii w obecnej sytuacji ze mną tylko wiązali swoje nadzieje.Albowiem sy-nom moim nie przyznaję władzy monarszej, lecz honory królewskie.Będą za-znawać przyjemności rządzenia jak prawdziwi władcy, lecz cały ciężar kiero-wania państwem rad nie rad sam muszę dzwigać na swoich barkach.Bozważcie, każdy z was, mój wiek, sposób życia i bogobojność.Nie jestem prze-cież tak stary, aby już rychło można liczyć się z końcem mojego życia, ani nieoddaję się rozpuście, która skraca dni nawet młodych ludzi, a Bogu służyłemtak wiernie, że mogę spodziewać się, iż dożyję lat sędziwych.Ktokolwiekwięc będzie zabiegał o względy synów moich, aby spowodować mój upadek,poniesie karę dla dobra również ich samych.To nie zazdrość względem moichdzieci każe mi ograniczyć oddawanie im hołdów, lecz świadomość, że takienadskakiwanie młodym ludziom przyczynia się do rozbudzenia w nich zu-chwałości.Jeśli każdy, kto będzie utrzymywał stosunki z nimi, będzie miał tona uwadze, iż postępując szlachetnie wezmie ode mnie nagrodę, a zasiewającniezgodę swoim niecnym postępowaniem niczego nie uzyska nawet od tego,komu będzie się schlebiać to myślę, że wszyscy stać będą po mojej stronie,a tym samym po stronie moich synów.Albowiem to, że ja władzę sprawuję,na ich korzyść się obróci, a znów to, że oni są jednej ze mną myśli na moją.Wy zaś, moi drodzy synowie, pomyślcie najpierw o świętych więzach natury,dzięki którym i wśród zwierząt istnieją trwałe uczucia, po wtóre o Cezarze,który doprowadził do pojednania między nami, i po trzecie o mnie, który wasproszę, choć mógłbym rozkazywać, i pozostańcie braćmi.Przyznaję wam jużodtąd szaty i świtę królewską i modlę się do Boga, aby czuwał nad moją decy-zją, jeśli żyć będziecie w zgodzie".To powiedziawszy objął serdecznie każde-go z synów i rozpuścił zgromadzonych, z których jedni przyłączyli się w mod-litwach do jego słów, a drudzy, pragnący zmiany stosunków, udawali, że gowcale nie słyszą.Rozdział XXIV1.Bracia żegnając się zachowali urazę w sercach i rozeszli się, żywiącdo siebie jeszcze większą nieufność.Aleksander i Arystobul czuli się ogrom-nie rozżaleni uzyskaniem przez Antypatra prawa starszeństwa, a Antypaternawet tego nie mógł ścierpieć, że bracia byli na drugim miejscu po nim.Jakoczłowiek z natury niezwykle przebiegły, umiał miarkować słowa i z wielką63zręcznością maskować swoją wrogość do nich.Bracia natomiast w poczuciudumy ze swego świetnego rodu wszystko, cokolwiek pomyśleli, mieli też najęzyku.A do tego znalazło się niemało ludzi, którzy ich podjudzali, a jeszczewięcej takich, którym udało się wcisnąć do grona ich przyjaciół, aby braciszpiegować.Cokolwiek powiedziano w otoczeniu Aleksandra, natychmiastdochodziło do uszu Antypatra, a następnie od Antypatra z odpowiednimi do-datkami do Heroda.Młodzieniec nie mógł uczynić nawet najzupełniej nie-winnej uwagi, aby nie budzić podejrzenia i żeby słów jego nie wykorzystanodo rzucenia jakiejś kalumnii.Jeśli wypowiedział się nieco swobodniej, tobłahą sprawę rozdmuchiwano do rozmiarów wielkich okropności.Antypaterstale nasyłał swoich ludzi, żeby go jątrzyli pragnąc, żeby jego własne kłam-stwa miały jakieś pozory prawdy.Jeśli w rozgłaszanych wypowiedziach bo-daj raz udowodniono jakiś szczegół, od razu wszystko inne stawało się wia-rygodne.Przyjaciele Antypatra byli albo z natury bardzo dyskretni, alboprzekupieni podarkami i mowy nie było, żeby zdradzili jakiekolwiek taje-mnice.%7łycie Antypatra można by nazwać, bez obawy popełniania jakiejkol-wiek pomyłki, misterium nieprawości.Dworzan Aleksandra albo przekupiłpieniędzmi, albo zjednał sobie pochlebstwami.Posługując się niezmienniei z powodzeniem tymi sposobami, czynił ich zdrajcami i szpiegami prze-kazującymi wszystko, co tylko bracia przedsięwzięli lub wypowiadali.Insce-nizował to z wielką ostrożnością i drogi docierania oszczerstw do uszu Hero-da obmyślał niezwykle przebiegle.Sam przybierał maskę oddanego brata,a funkcję donosicieli powierzał innym.Ilekroć coś powiedziano na Aleksan-dra, on zjawiał się u Heroda i odgrywał rolę: najpierw naśmiewał się z donie-sień, a następnie krok po kroku udowadniał ich prawdziwość i doprowadzałkróla do stanu rozjątrzenia.Wszystko miało przemawiać za przygotowywa-niem spisku i sprawiać wrażenie, że Aleksander tylko czyha na to, aby ojcazamordować.A nic tak nie utwierdzało przekonania o prawdziwości tychoszczerstw, jak strojenie się Antypatra w piórka obrońcy brata.2.Herod, rozjątrzony tymi doniesieniami, tym więcej darzył uczuciemAntypatra, im bardziej tracił z dnia na dzień serce dla młodzieńców.Równo-cześnie odwracali się od nich także dworzanie, jedni z własnej woli, drudzyna rozkaz, jak to uczynili: jeden z najbardziej szanowanych przyjaciół" Pto-lemeusz348 oraz bracia króla i cała jego rodzina.Antypater bowiem byłwszechwładny i (co dla Aleksandra było szczególnie przykre) dużą rolę od-grywała jego matka349, która wspólnie z nim czyniła knowania przeciwkomłodzieńcom.Okazała się gorsza niż zwykle bywa macocha i bardziej jesz-cze niż jako pasierbów nienawidziła ich jako synów królowej.Tedy wszyscyjuż zabiegali o względy Antypatra, mając na uwadze jego widoki na przy-szłość, a dostęp do rywali zamykały każdemu zarządzenia, króla, który zaka-zał najbardziej poważanym przez siebie mężom utrzymywania jakichkolwiekstosunków z Aleksandrem i jego bratem, a nawet interesowania się nimi64w ogóle.Strach przed królem czuli nie tylko zwolennicy Aleksandra przeby-wający w królestwie, lecz także poza jego granicami.%7ładnemu bowiemz królów Cezar nie dał takiej jak jemu władzy, żeby mógł ściągnąć zbiegłegoprzed nim człowieka nawet z miasta nie podlegającego jego rządom.Tym-czasem młodzieńcy o oszczerstwach tych nie wiedzieli i przez swoją nie-ostrożność tym łatwiej wpadali w zastawione sieci; ojciec bowiem nigdy nieczynił im otwarcie zarzutów.Stopniowo otwierał im oczy jego chłód oraz to,że stawał się coraz bardziej szorstki, jeśli coś go zgniewało.Antypater nasta-wił wrogo do nich także ich stryja Ferorasa oraz ciotkę Salome, którą podju-dzał, żyjąc z nią poufale jakby z żoną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]