Podstrony
- Strona startowa
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza
- Haldeman Joe i Jack Nie Ma Ciemnosci
- Curtis Jack Parlament kruków
- Higgins Jack Nieublagany wrog
- Haldeman Joe i Jack Nie Ma Ciemnosci (2)
- London Jack Ksiezycowa Dolina
- Java Script i Java Server Pages
- Eddings Dav
- Joanna Chmielewska Wszystko czerwone
- Reymont Chlopi IV (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wahadłowiec był zbyt komfortowy i nowoczesny, by służyć jedynie jako transportowiec dla więźniów.Musiał więc być jednym z tych statków, które utrzymują regularną łączność pomiędzy planetami Rombu Wardena.Głośniki nad naszymi głowami zatrzeszczały i rozległ się przyjemny kobiecy głos.To wyraźna zmiana na lepsze.– Witamy na Charonie – oznajmił głos tonem, który brzmiał zupełnie szczerze.– Jak wam bez wątpienia wyjaśniono, Charon jest ostatecznym celem waszej podróży i waszym nowym – domem.I chociaż nie będziecie już mogli opuścić systemu Wardena, przestaniecie automatycznie być więźniami, a staniecie się obywatelami Rombu Wardena.Władza Konfederacji skończyła się w momencie waszego wejścia na prom, który jest wspólną własnością Diamentów Wardena i częścią ich floty powietrznej, złożonej z czterech wahadłowców i szesnastu transportowców.Rada Systemu jest uważana przez Konfederację za ciało niezależne i ma nawet swoje miejsce w Kongresie Konfederacji.Każdy z czterech światów posiada osobną administrację, a rząd każdej planety jest niezawisły i niezależny.Bez względu na to, kim byliście i co robiliście w przeszłości, teraz jesteście obywatelami Charona i niczym więcej.Wasze czyny należą do przeszłości, której nikt wam nie będzie pamiętał i która nigdzie nie zostanie zarejestrowana.Istotne będzie jedynie to, co będziecie robić jako obywatele Charona, w systemie Wardena.Głos przerwał, zostawiając nam trochę czasu na przetrwanie tej informacji.Kontrast pomiędzy stosunkiem do nas i tonem, jakim się obecnie do nas zwracano, a tym, czego poprzednio doświadczyliśmy, był ogromny.Jeśli jednak oczekiwano po mnie, iż uwierzę, że władze Charona nie znają naszej przeszłości, to uważano mnie za naiwnego głupca.– Za około pięć minut wylądujemy w porcie w Honuth – kontynuował głos.– Czekają tam na was osoby, które dostarczą wam odzienia i zabiorą was do centrum informacyjnego, gdzie uzyskacie odpowiedzi na wszystkie interesujące was pytania.Proszę być przygotowanym na upalną i wilgotną pogodę, a także na niższy poziom technologii od tego, jaki znaliście dotychczas.Jest to ciągle świat pogranicza, a jego ograniczenia są większe niż na tym pograniczu, które znacie.Nie przejmujcie się tym.Charon ma również swoje dobre strony.Witamy na Charonie.Chociaż napięcie w dużym stopniu ustąpiło, przez pozostałą część podróży nikt się nie odezwał.Częściowo był to rezultat tresury, jaką przeszliśmy jako więźniowie, ale głównym powodem były nerwy.W drodze na powierzchnię planety nie obyło się bez kilku podskoków i wstrząsów, szczególnie wówczas, kiedy już znaleźliśmy się w atmosferze, ale ogólnie rzecz biorąc, podróż była gładka i przeprowadzona fachowo.W pewnym momencie nastąpiło wyrównanie statku do poziomu, potem powolne opadanie i podejście do dokowania.Po kilkudziesięciu sekundach od wylądowania usłyszałem dźwięk mechanizmów śluzy, a strzałka na jej wskaźniku przesunęła się z pola czerwonego na pomarańczowe, by zatrzymać się na zielonym.Rozległ się ponownie syk powietrza i właz się otworzył.Przez krótki moment nikt się nie poruszył.Wreszcie ci, którzy znajdowali się najbliżej wyjścia podnieśli się i ruszyli w jego kierunku.Westchnąłem i poszedłem w ich ślady.Teren dokowania był niewielki, ale urządzony nowocześnie i wyposażony w klimatyzację.Idąc przezroczystym rękawem miałem okazję po raz pierwszy rzucić okiem na Charona.To, co zobaczyłem za bardzo nie podniosło mnie na duchu.Lało jak z cebra i praktycznie nic nie było widać.Terminal był mały; nie była to jednak drewniana chata, jakiej się spodziewałem.Klimatyzacja chłodziła aż do przesady.Czekało na nas dwoje zwyczajnie wyglądających ludzi – mężczyzna i kobieta.Oboje ubrani byli w czarne koszule i szorty, a na stopach mieli sandały z grubymi, gumowymi podeszwami.Wyglądali na parę, którą deszcz przegonił z plaży, a nie na oficjalnych przedstawicieli rządu planety.– Witamy na Charonie – odezwała się kobieta i natychmiast rozpoznałem głos z promu.Najwyraźniej wszystko sterowane było zdalnie z powierzchni ziemi.– Proszę podejść do stołu, wybrać ubrania i sandały odpowiednich rozmiarów i włożyć je instruowała nas obojętnym tonem.Część mojego osobistego instruktażu dotyczyła, co prawda, rozmiarów Parka Lacocha, ale szybko przekonałem się, że wszystko jest dla mnie za duże i że muszę przejść do stołu dla kobiet, by wybrać coś dla siebie.Nie było to zbyt istotne – wszystkie ubrania wyglądały tak samo – ale zaczynałem rozumieć, skąd u Lacocha wzięły się jego okropne kompleksy i problemy z tożsamością.Zmodyfikowany strój plażowy wydawał się standardowy, przynajmniej tutaj – to znaczy właściwie gdzie? Aha, miejsce zwało się Honuth.Miałem nadzieję, że strój ten okaże się także wodoodporny.Ubrałem się i stałem sobie, czekając na pozostałych, kiedy nagle dotarła do mej świadomości brutalna rzeczywistość.Jestem na Charonie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]