Podstrony
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Abercrombie Joe Pierwsze prawo 03 Ostateczny argument królów
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- Abercrombie Joe Ostateczny argument krolow (CzP)
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)
- Stephen King Zielona Mila (2)
- Power Plays Tom Clancy
- Alistair Maclean Szatanski Wirus poprawiony
- McCammon Robert R Godzina wilka (SCAN dal 860)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co teraz?- Tak jak radziÅ‚ Jake.Nie możemy dać siÄ™ zabić przez parÄ™ dni.A potem jeszcze przez parÄ™ kolejÂnych.Na razie musimy przetrwać żywi do Å›witu.- To chyba bezpieczne miejsce.- Nie sÄ…dzÄ™.ZakÅ‚adajÄ…c, że wysÅ‚ali nie tylko dwóch snajperów i szeÅ›ciu saperów, im dÅ‚użej tu pozostaniemy, tym wiÄ™cej Niebieskich bÄ™dziemy musieli ominąć w drodze powrotnej.- A jeÅ›li nie wysÅ‚ali nikogo, bÄ™dziemy bezpieczni - stwierdziÅ‚ ironicznie, choć z nutkÄ… nadziei w gÅ‚osie.WstaÅ‚em.- Wracamy o poÅ‚owÄ™ wolniej, za to dwa razy ciszej.- I staramy siÄ™ nie zabijać?- Jasne.O cholera!- Co jest?- ZapomniaÅ‚em usunąć zamek z karabinu tego martwego snajpera.Wystarczy że pierwszy, którego poddusiÅ‚em, ocknie siÄ™ i wymieni broÅ„.- JeÅ›li tam jeszcze bÄ™dzie, Na jego miejscu wiaÅ‚Âbym w kierunku wÅ‚asnego wzgórza.W drodze powrotnej nikogo nie spotkaliÅ›my i pokonaliÅ›my jÄ… w caÅ‚kowitej ciszy.W Å‚Ä…czniku natknÄ™liÅ›my siÄ™ na ciaÅ‚a piÄ™ciu saperów, ciaÅ‚o szóÂstego leżaÅ‚o w pierwszym okopie.W karabinie marÂtwego strzelca ciÄ…gle tkwiÅ‚ zamek, zabraÅ‚em go na pamiÄ…tkÄ™.Drugi snajper zniknÄ…Å‚.ZaczÄ…Å‚em gramoÂlić siÄ™ z okopu.Pancho zÅ‚apawszy mojÄ… nogÄ™, Å›ciÄ…gÂnÄ…Å‚ mnie w dół.- Nie, amigo - wyszeptaÅ‚ - tu mamy lepsze schronienie przed wÅ‚asnym ogniem niż w Å‚Ä…czniku.MiaÅ‚ racjÄ™.Ledwo usiedliÅ›my w maÅ‚ej wnÄ™ce, rozpÄ™taÅ‚o siÄ™ piekÅ‚o.Najpierw w ciÄ…gu paru sekund stÅ‚umione wybuchy granatów, potem pojedyncze strzaÅ‚y karabinowe i coraz szybsze trzaski pistoleÂtów.Ludzkie jÄ™ki, woÅ‚ania o pomoc, wykrzykiwane rozkazy.Na niebie rozbÅ‚ysÅ‚y rakiety.Wzgórze zaroiÂÅ‚o siÄ™ biegajÄ…cymi w zamieszaniu żoÅ‚nierzami.- Saperzy - wyszeptaÅ‚ Pancho.Czterech mężczyzn zbiegaÅ‚o Å›cieżkÄ… w dół, ostrzeliwujÄ…c siÄ™ z pistoletów.Przebiegli przejÅ›cie w druÂtach kolczastych bez uszczerbku, musieli z pewnoÂÅ›ciÄ… zaÅ‚atwić granatami bunkier kaemów.WskoÂczyli do Å‚Ä…cznika i biegli w naszym kierunku.Wokół nich gÄ™sto padaÅ‚y kule.Wskoczywszy do okopu, nie mogli nas nie spostrzec.- Boże, przebacz - wymruczaÅ‚em i wyszarpnÄ…Âwszy zawleczkÄ™, rzuciÅ‚em granat w ich kierunku.Zamiar miaÅ‚em dobry, ale źle wyliczyÅ‚em czas.Granat odbiÅ‚ siÄ™ od piersi jednego z nich, a on nie przerywajÄ…c biegu, odkopnÄ…Å‚ go z powrotem w naÂszym kierunku.Granat upadÅ‚ na dno okopu miÄ™Âdzy nas tak blisko, że sÅ‚yszaÅ‚em skwierczenie zaÂpalnika.MogÅ‚em zachować siÄ™ jak bohater i przyÂkryć go wÅ‚asnym ciaÅ‚em, by uratować Pancho, mogÅ‚em zachować siÄ™ rozumnie i paść na ziemiÄ™, nogami w jego kierunku, jak to zrobiÅ‚ Pancho, a zachowaÅ‚em siÄ™ jak idiota i podniosÅ‚em go.ZapaÂmiÄ™taÅ‚em wszystko jako sekwencjÄ™ przerażajÄ…co wolnych ruchów.Już w momencie gdy siÄ™ po niego schylaÅ‚em, wiedziaÅ‚em, że popeÅ‚niam bÅ‚Ä…d.Gdy zamachnÄ…Å‚em siÄ™, by rzucić go w kierunku zbliżaÂjÄ…cych siÄ™ saperów, popeÅ‚niÅ‚em drugi bÅ‚Ä…d.NależaÂÅ‚o go wrzucić kilka metrów dalej do okopu, którego zaÅ‚om ochroniÅ‚by nas przed odÅ‚amkami.WybuchÂnÄ…Å‚ nie dalej niż o metr od mojej rÄ™ki.Nawet nie zabolaÅ‚o.PoczuÅ‚em tylko mocne ukÅ‚ucie.PadÅ‚em na ziemiÄ™ wprost na Pancho.UsÅ‚yszaÅ‚em saperów wskakujÄ…cych do okopu, trzask repetowanej broni i czyjÅ› gÅ‚os:- Nie marnuj amunicji, to trup.DoszÅ‚y mnie jeszcze dźwiÄ™ki kaemu i wszystko z wolna ucichÅ‚o.* * *- Carl! Obudź siÄ™! Dios!OcknÄ…Å‚em siÄ™ nagle w Å›wiecie rozdzierajÄ…cego bólu.CzuÅ‚em jakby ktoÅ› oderwaÅ‚ mi od ciaÅ‚a piersi i twarz, przeżuÅ‚ dokÅ‚adnie i przybiÅ‚ gwoździami z powrotem, a mojÄ… prawÄ… rÄ™kÄ™ wsadzono w zamraÂżarkÄ™.WidziaÅ‚em tylko jednym okiem.SpojrzaÅ‚em na rÄ™kÄ™ i niemal zemdlaÅ‚em.Kciuk i palec wskazuÂjÄ…cy zniknęły, palec Å›rodkowy zwisaÅ‚ na kawaÅ‚ku skóry.TryskaÅ‚a krew.Pancho zaÅ‚ożyÅ‚ mi opaskÄ™ uciskowÄ… i krew powoli przestawaÅ‚a pÅ‚ynąć.- IdÄ™ po pomoc - powiedziaÅ‚ - trzymaj nóż.- NaprowadziÅ‚ mojÄ… lewÄ… rÄ™kÄ™ do noża, którego użyÅ‚ do zaciÅ›niÄ™cia opaski.- Nie próbuj siadać, prawe oko masz na zewnÄ…trz oczodoÅ‚u.Nie wiem, co z tym zrobić.W gardle miaÅ‚em tak sucho, że nie mogÅ‚em w ogóle mówić.ChciaÅ‚em powiedzieć mu, żeby szedÅ‚, że jestem martwy, żeby nie ryzykowaÅ‚ życia swojego ani sanitariusza, ale zniknÄ…Å‚.ZasnÄ…Å‚em.Czyżby zdążyÅ‚ mi dać jakiÅ› zastrzyk?* * *UjrzaÅ‚em przed sobÄ… twarz Alegrii.UÅ›miechaÅ‚a siÄ™.- Wyjdziesz z tego, Carl - ZnajdowaÅ‚em siÄ™ zatem w stacji ratunkowej na szczycie wzgórza.- Za tydzieÅ„ bÄ™dziesz mógÅ‚ używać rÄ™ki jak dawniej.Obraz byÅ‚ zamazany.DotknÄ…Å‚em uszkodzonego oka.BolaÅ‚o, ale byÅ‚o na miejscu.- Wstawili je z powrotem.WyglÄ…daÅ‚eÅ› przerażaÂjÄ…co, gdy ciÄ™ przyniesiono.- GÅ‚os jej zadrżaÅ‚.CieÂkaw jestem, czy pÅ‚akaÅ‚a.- Co z Pancho?- Bez jednego zadrapania.PodziÄ™kuj mu, że znalazÅ‚ twoje palce, gdy czekaliÅ›cie na pomoc.OdeÂrwaÅ‚o je na szczęście w jednym kawaÅ‚ku, wiÄ™c chirurdzy mieli uÅ‚atwione zadanie.- Bez zadrapania? Przecież musiaÅ‚ wtedy obeÂrwać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]