Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Herbert Frank Heretycy Diuny (2)
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Oblezenie Akademii Jedi by lato
- Harrison Harry Zlote lata Stalowego Szczura
- Kelly Cathy Lekcje uczuć
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pracę wykonał, niekaralną, więc niby dlaczego miał nie powiedzieć,a jeszcze bym go posądził o jakie bandziorstwo albo co. Wierzchowicki powiedział major w zadumie. Wierzchowicki.No, no. Nie wiadomo, czy to Wierzchowicki zastrzegł się sierżant.Majorowi wyrwało się lekkie wzruszenie ramionami.Jego ogólna wiedza z pewnościąprzewyższała wiedzę wszystkich pozostałych spiskowców z sierżantem włącznie.No,może jeszcze Jacek mógł z nim konkurować, ale Jacka akurat z nami nie było. Wraca pan teraz do tej swojej kukły zarządził. Pani go zawiezie zwrócił się do mnie. Sierżancie, sprawdzicie teren, ten gipsrzuca się w oczy. Długo mam w tym chodzić? spytał Bodzio z niesmakiem.Major przyjrzał mu się przeciągłym, zagadkowym spojrzeniem. Aż się panu noga zrośnie.Młody pan jest i zdrowy, sześć tygodni wystarczy. O rany boskie.! A jeśli pan się wygłupi i pokaże komukolwiek bez gipsu, załatwi pan mnie.Oraznaszego lekarza.On jeszcze jakoś wyjdzie ulgowo, ale ja polecę, kto wie jak daleko,możliwe, że na tamten świat.Albo będę zmuszony zeszmacić się radykalnie, ale chybaraczej zostanę usunięty.Więc jak pan uważa.Bodzio sczerwieniał, zbladł i znów sczerwieniał.Druga kolejna czerwień schodziłaz niego powoli.Popatrzył na majora wzrokiem pełnym treści i pomacał szwedki.Wtrąciłam się, Zaraz, zaraz.Jak lazł w tę stronę, może i rzeczywiście nikt go nie widział, tychdwóch poleciało z wizytą, a potem pognali do szefa ze sprawozdaniem.Bodzio miałluz.Ale teraz już mogą pilnować, ten gips rzeczywiście do bani, w ogóle nie wiem,jak z takim nabojem do mnie wsiądzie.Trzeba mu to zdjąć, ostrożnie przecinając,przemknie się bezszmerowo, bo ewentualny wywiadowca będzie nastawiony nainwalidę.W pokoju ubierze się w to z powrotem i przylepi całość plastrami, plastry138muszą tam mieć, w najgorszym wypadku ukradnie im z apteczki, dla przyzwoitościodkupimy je, pokryjemy koszty, jak nie Jacek, to ja.Słowo daję, że na parę plastrówpieniędzy mi starczy.Do swojej kukły ma parę kroków.Po krótkim namyśle major zaaprobował propozycję.Za pomocą dwóch normalnychnóg Bodzio mógł się znalezć w pokoju pogotowia w ciągu dwóch minut, razem z gipsemmusiałby zostać zawieziony, bo z całą pewnością w Krynicy Morskiej stanowił unikat.Nikt inny nie pętał się tu z niczym złamanym.Jakoś marginesowo pomyślałam, że pracaśledcza zawiera w sobie potworną ilość dodatkowych trudności.Należało to załatwić od razu i z miejsca wyskoczyła kwestia przecięcia.Majornarzędzi do manikiuru nie posiadał, korkociąg i otwieracz do kapsli nie nadawałysię wcale, scyzoryk okazał się za tępy.Zaproponowałam, że skoczę szybko po własnenożyczki, do których mogłam mieć pełne zaufanie.Lubiłam różne tnące przyrządy,bywały mi potrzebne i przeważnie kupowałam je w Danii, wożąc ze sobą bez żadnegosensu w rozmaite podróże.Samochód miałam pod ręką.Kiedy wypadłam z domu z całym kompletem narzędzi, coś mnie nagle chwyciłow żelazną obręcz.Jasne, objęcia Zygmusia, szlag ciężki żeby to trafił.! Teraz-teraz! dyszał gorączkowo. Wszyscy-wszyscy! Razem-razem!Słowa, które rwały mi się z ust, wtłoczyłam w siebie z powrotem z najwyższymwysiłkiem.Musiałam się go pozbyć natychmiast, co za idiotka, żeby nie spojrzeć, czy sięgdzieś tu nie pęta! Dodatkowe siły włożyłam w opanowanie chęci dziabnięcia go tymidłuższymi nożyczkami. Mów dokładnie! wysyczałam takim głosem, że ramiona Zygmusia opadły. Ale już.!!! Tak jest-tak jest! Południowiec i mąż pięknej-pięknej żony! Istotnie-istotniepiękna, spotkanie na plaży, przywitanie-przywitanie, piękna żona w falach.Przez co najmniej trzy sekundy usiłowałam zrozumieć, o kim mówi, i przypomniećsobie własne zalecenia.Potem nagle pojęłam i doznałam wstrząsu.Ależ w życiu nieprzyszłoby mi do głowy, że naprawdę Seweryn spotka się z mężem kretynki, kazałamZygmusiowi wypatrywać tego spotkania wyłącznie na odczepnego! Rozmowa-rozmowa, znamienna-znamienna! Zaraz-zaraz!Nie miał gdzie przekopywać walizki, ulokował ją na moim dachu, zeszyt, na szczęście,znalazł na wierzchu.Było jeszcze dość widno, a do własnej twórczości Zygmuś miałwzrok sokoli.Odczytywał notatki bez trudu. Mąż, brutalnie: Kiedy zwrot? Południowiec, zimno: Rezygnuje pan z udziału?Mąż: Co ma piernik do wiatraka? Południowiec: Większy zysk wymaga kosztów.Mąż: Przecież, do ciężkiej cholery, płaciłem za trzech.Wybacz-wybacz wyrażenie.Południowiec: To z nimi, a nie ze mną.Mąż: Pan może wywrzeć nacisk.Południowiec,niechętnie: Nie lubię tego.Ale dobrze, przypomnę.Mąż: Węszę jakieś kłopoty.139Południowiec: Nic o tym nie wiem.Na razie idzie dobrze.Mąż: Poczekam, ale.Powrót-powrót pięknej żony.Koniec rozmowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]