Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Aldani Lino Ksiezyc dwudziestu rak
- Tara Sivec Gdyby nie Ty . Igrajac z ogniem
- Walter Schellenberg Wspomnienia (3)
- Geografia wyborcza Polski Mariusz Kowalski
- Ludwika Sadowska Neurokinezjologiczna diagnostyka i terapia dzieci z zaburzeniami rozwoju psychoruchowego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Burdele też mają? Jeśli tak, to nieoficjalnie, o tym akurat nic nie wiem.Ale możliwe.Chcą wykupićwyścigi na własność prywatną.Czekaj, poza wszystkim, muszą być gdzieś zameldowa-ni, gliny powinny wiedzieć gdzie, znać adres Libasza.Zapytam ich wieczorem, jak wró-cę do domu. Można wiedzieć, po jaką cholerę chcesz wracać do domu?Zamurowało mnie nagle.Rzeczywiście, po jaką cholerę miałabym wracać dodomu.?Cała afera z Renusiem w roli głównej znikła, jakby jej wcale nie było.Z trzaskiemoddzieliła ją ode mnie żelazna kurtyna.Na palcach jednej ręki mogłabym policzyć peł-ne doby które udało mi się spędzić z Grzegorzem, teraz, cudownym zrządzeniem losu,miałam szansę co najmniej na dwie, a może nawet trzy, nie byłam w stanie na poczeka-niu ocenić, ile to wypadnie.Kretynka skończona, nie pomyślałam o tym wcześniej, nieprzygotowałam się, nie nastawiłam, nie zabrałam ze sobą podstawowych rzeczy! No,szczotkę do zębów można kupić byle gdzie. Nie jestem pewna, czy pani tego domu zostawiła elementarne kosmetyki po-wiedziałam z wahaniem. Nie uwierzę, że nie masz przy sobie przedmiotów zasadniczych.Każda kobietanosi to w torebce.Każda kobieta może, ale nie ja.Puder mi wyszedł i zapomniałam dosypać, do oczunie miałam niczego, perfumy mi zostały i grzebień.O mleczku kosmetycznym nie byłoco marzyć, uczesanie może do jutra wytrzyma.W jednym błysku postanowiłam nieprzyznawać mu się do zaniedbań, zarazem wybuchł we mnie chaos myślowy.Do jakie-go wieku można się prezentować mężczyznie o poranku, prosto ze snu, bez żadnych za-biegów?! Do końca życia, jeśli jest to stały mąż, z właściwą mężczyznom tępotą nie do-strzegający powolnych zmian, do trzydziestego roku może partnerowi sporadycznemu.No, miałam szczęście, mogłam dłużej, ale teraz.? Jeszcze twarz, jak twarz, niech będzie,że zostawię makijaż, nawet nieco rozmazany bardzo mi nie szkodzi, ale te włosy cho-lerne.!Gwałtownie, zgoła eksplozywnie, przypomniała mi się jedna facetka, przyjaciół-ka mojej ciotki, bliska pięćdziesiątki.Twarz miała niczym róży kwiat, cerę brzoskwi-niową, oczy przepastne, wiadomo było, że to makijaż, ale jaki! Istne cudo! Nikt jej nig-109dy nie widział au naturel, do tego stopnia, że sypiając w towarzystwie, w jakichś wyjąt-kowych okolicznościach, w ogóle nie myła twarzy.Kosmetyki musiała mieć znakomi-te, bo wstawała równie piękna, jak się kładła, leciała do łazienki i tam, w zamknięciu, nanowo odwalała całą robotę, moja ciotka wyznała mi kiedyś, że nawet po dwutygodnio-wych wczasach, spędzonych we wspólnym pokoju, nie ma pojęcia, jak jej przyjaciółkanaprawdę wygląda.No tak, ale włosów ta baba miała obfitość i same jej się doskonaleukładały.A mnie.?Szlag jasny żeby trafił tę cholerną głowę.Całe moje myślenie trwało ułamek sekun-dy.Zdecydowałam się zaryzykować. Rzecz w tym, że nie mam przy sobie numerów telefonów wyznałam słabo. Nigdzie nie zadzwonię i niczego się nie dowiemy. A ty naprawdę myślisz, że mnie ten brak wiedzy spędzi sen z oczu? A jeśli ma spę-dzić tobie, postaram się jakoś na to zaradzić. Grzesiu, kto jak kto, ale ty pojęcie o kobietach posiadasz.Jak ci się wydaje, co teżujrzysz jutro przy swoim boku.?Grzegorz przyglądał mi się przez chwilę. Ciebie powiedział miękko. Nie przychodzi ci do głowy taka prosta myśl, żenie składasz się dla mnie tylko z powłoki zewnętrznej.?* * *Owszem, podjechaliśmy do konstancińskiej knajpy na obiad, który właściwie był jużkolacją.Przedtem, wyzbyta rozterki prywatno-osobistej, rozgrzebałam zmurszałe po-kłady niechęci do tematu i dokopałam się wspomnienia.W dawnych czasach, kiedy jeszcze przyjazń pomiędzy mną i Miziutkiem nie ujawniłaswojego prawdziwego oblicza, pojechałam z tą zołzą do jej posiadłości.Podróż nie byładaleka, zaledwie do Placówki, na skraju Wólki Węglowej, a rozciągały się tam wówczasprawie bezludne plenery.Posiadłość Miziutek odziedziczył po przodkach.Oglądałamstraszliwie zapuszczony, gęsto zadrzewiony ogród i wielką, drewnianą ruinę, w którejktoś mieszkał, rozżalona zaś Mizia skarżyła mi się na niefart.Niby to ma, ale nic jej z te-go, nawet tych lokatorów nie zdoła wyrzucić, bo musiałaby im kupić mieszkania, a bu-dowla się sypie i lada dzień przestanie się nadawać do wszelkiego remontu.W dodatkubyła zobligowana zapłacić podatek spadkowy, Miziutek, nie budowla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]