Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Stephen King Marzenia i koszmary 2 (2)
- Hemingway.49 opowiadan
- Historyczne.Bitwy Pskow.1581 1582,Dariusz.Kupisz
- Chmielewska Joanna Wyscigi
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Moreta Pani Smokow z Pern
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I do tej pory się trzyma.A ciocia to co, gorsza?O nie, gorsza Malwina z pewnością nie była i wcale nie chciała być.Z jakiej niby racjimiałaby być gorsza? Przeciwnie, życzyła sobie być lepsza! No dobrze.Jak ona to zrobiła? Ta przez tydzień. Bardzo mi przykro, dostała ciężkiej nerwicy i przez, tydzień nic do ust nie wzię-ła, bo ją dławiło, piła wyłącznie gorzką herbatę i nic więcej.Trochę osłabła, więc to niejest racjonalny sposób.Ciocia by mogła, bo ciocia młodsza, ale bez nerwicy ciocia niewytrzyma.Przy tych słowach przemknęło Justynce przez myśl, że w stanie nerwicy Malwinażarłaby potrójnie, więc czym prędzej znalazła drugi przykład..ale, o, właśnie, jedna taka, młodsza i grubsza, zjechała nawet pięć i pół.To jużcoś! Na tej cholernej zupce z kapusty i cebuli, mam przepis, on tam nawet dopusz-cza jakiś owocek albo rybkę, ale niech się ciocia nie da narwać, sama zupka wystarczy,ona zawiera w sobie wszystkie niezbędne mikroelementy, witaminy i te inne świństwa.A sukces gwarantowany!231Słowo sukces Malwinie się spodobało.Nie ogarniała jeszcze umysłem związanychz tym katuszy i wcale nie była zdecydowana na dobrowolną martyrologię, ale efekt jąkusił.Wstrząsnąć wszystkimi, w tym Karolem, żeby ten kretyński rozwód wreszcie wy-leciał mu z głowy. Matowa czerń to ta powiedziała, potrząsając kiecką na wieszaku. Ale możelepsze to w srebrne cętki, co miałam na sobie ostatnio? W srebrne cętki mogłoby być zgodziła się zimno Justynka. Niech ciociaprzymierzy.Suknia w srebrne cętki, wybrana na wieczór brydżowy, owszem, idealnie odpowied-nia na bankiet, już w ów piątek dopięła się na Malwinie z największym trudem.Odpiątku zdenerwowana Malwina zdążyła utyć kilo i ćwierć.Mimo wszelkich wysiłków,zamek odmówił posłuszeństwa. Albo trzaśnie, albo ciocia schudnie zaopiniowała wyzuta już z wszelkiego mi-łosierdzia Justynka. A poza tym, niech ciocia popatrzy.Nie tak, nie tak, z boku!Bez względu na poglądy na siebie i własny wygląd, Malwina zgorzała.Z profilu uj-rzała same buły, wściekle opięte, nieludzkie, nieprzyjemnie nasuwające na myśl ciążęsłonia.Potworne.Jak to, więc ona miałaby tak wyglądać.?! Pomóż mi to zdjąć wydyszała. Nie, to na nic, a ta.? Justynka, już bez uwag,pomogła jej przymierzyć cały zasób eleganckiej garderoby.Malwina załamała się, łzystrumieniem pociekły jej z oczu. No więc sama widzisz, muszę kupić coś nowego! wyszlochała. One, te kroj-czynie, tak potrafią człowieka wyszczuplić. Ciociu, ale jeśli one wyszczuplą tłustą fokę, to to nadal będzie foka, a nie istotaludzka.I niech ciocia popatrzy, to.o, to! Do tych szafirów jak stworzone! Nie tamto, niew cętki, tylko to cudo z niebieskawym odcieniem.Czarne, a pod norki. Razem to kiedyś kupiłam! wyłkała Malwina. I teraz co? Odeśle to ciocia dla biednych dzieci Afganistanu? I na co biednym dzieciom w Afganistanie chiffon-velour? wyłkała Malwinaponownie, dając tymi słowami niezbity dowód, że resztek zdrowego rozsądku wcale nieutraciła. Z dwojga złego już więcej przydałoby się im futerko, ale przecież nie prawienowe szafirowe norki! Barana, to tak.Justynka rzetelnie postarała się wygrzebać z siebie wszystkie najgorsze cechy charak-teru, dotkliwie odczuwając brak wrodzonego sadyzmu. Na pięć kilo ten welur-szyfon obstanie, a ja wiem, że ciocia ma gorset.Trudno, ty-dzień udręki, a potem wystrzał, więc jak ciocia chce.I jeśli ciocia ubierze się bez dotacji,wujek ciocię na nowo pokocha, jestem pewna.Helenka ciocię przypilnuje, ja też, a do-datkowo może ciocia codziennie przez godzinę tańczyć.Kobiety chudną od nóg.Więcniech ciocia podejmie męską decyzję.232Decyzję na widok siebie Malwina podjęła od razu, tylko realizacji nie była pewna.Ze zdenerwowania poczuła się głodna, zjadłaby coś, bodaj wafelka, bodaj czekoladkę,bodaj trochę tej galaretki z bitą śmietaną.No, niechby sznycelek z tą kapustą.Przez moment miała ochotę zatrudnić Justynkę przy porządkowaniu porozrzucanejodzieży, a samej uciec, szybko skoczyć do kuchni, pożywić się, potem pomyśleć.Justynka bez pudła odgadła jej zamiary. I jeśli ciocia się decyduje, to od dziś.Od zaraz.Każda chwila droga.Niech cio-cia sobie wyobrazi, że skazano ciocię na śmierć głodową w takim lochu średniowiecz-nym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]