Podstrony
- Strona startowa
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 WÅ‚adca Ocean Park
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (3)
- (ebook Pdf) Stephen Hawking A Brief History Of Time
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (3)
- Stephen W. Hawking Krotka Historia Czasu
- Pattison Eliot Mantra czaszki
- Zbigniew Nienacki Raz w roku w Skiroławkach
- Dlugosz Jan Roczniki VII VIII
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby chodziÅ‚o tylko o sprawÄ™ samego lania, jakie obiecaÅ‚ im Tata Lew, na pewno by Trentowi nie pomogÅ‚a.Ale widok leżącej bez przytomnoÅ›ci na podÅ‚odze w salonie matki wywarÅ‚ na niej tak samo piorunujÄ…ce wrażenie jak na Trencie oziÄ™bÅ‚a reakcja ich ojczyma.- Tak - stwierdziÅ‚a ponuro Laurie.- MyÅ›lÄ™, że musimy to zrobić.PatrzyÅ‚a na cyferki mrugajÄ…ce na porÄ™czy fotela.07:49:21Winiarnia nie byÅ‚a już winiarniÄ….OczywiÅ›cie, mocno pachniaÂÅ‚o w niej winem, a na podÅ‚odze walaÅ‚o siÄ™ zielone szkÅ‚o z potÅ‚uÂczonych butelek i resztki rozbitego stojaka, który zrobiÅ‚ ich ojciec, ale teraz ta część piwnicy wyglÄ…daÅ‚a jak zrodzona w umyÂÅ›le szaleÅ„ca wizja sterowni gwiazdolotu “Enterprise".WskazóÂwki na tarczach wahaÅ‚y siÄ™ i wirowaÅ‚y.Cyfrowe wskaźniki mrugaÅ‚y, zmieniaÅ‚y siÄ™, znów mrugaÅ‚y.ÅšwiatÅ‚a pÅ‚onęły i gasÅ‚y.- Tak - zgodziÅ‚ siÄ™ Trent.- Też sÄ…dzÄ™, że musimy.SukinÂsyn.tak na niÄ… wrzeszczeć!- Trent, nie mów tak.- To kretyn! Skurwysyn! KawaÅ‚ kutasa!Ale tak naprawdÄ™ tymi brzydkimi wyrazami okreÅ›laÅ‚ po prostu rodzaj odlatujÄ…cego ze Å›wistem cmentarza; i oboje Å›wietnie o tym wiedzieli.Trent, spoglÄ…dajÄ…c' na to skupisko obcych instrumentów, czuÅ‚ niepokój i wÄ…tpliwoÅ›ci.PrzypoÂmniaÅ‚ sobie książkÄ™, którÄ…, gdy byÅ‚ jeszcze dzieckiem, czytywaÅ‚ mu ojciec.ByÅ‚o tam opowiadanie Mercera Mayera o Trollusku Pożeraczu Znaczków.Stwór ten wsadziÅ‚ do koperty pocztowej maÅ‚Ä… dziewczynkÄ™ i zaadresowaÅ‚: “Do Tego, Kto Na TÄ™ PrzesyÅ‚kÄ™ Czeka".Czyż nie zamierzali uczynić tego samego z Lewem Evansem?- JeÅ›li czegoÅ› nie zrobimy, on jÄ… w koÅ„cu zabije - powieÂdziaÅ‚a cicho Laurie.- Co? - Tak szybko odwróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ w jej stronÄ™, że aż coÅ› boleÅ›nie chrupnęło mu w karku.Lecz Laurie na niego nie patrzyÅ‚a.SpoglÄ…daÅ‚a na czerwone cyferki odmierzajÄ…ce czas.OdbijaÅ‚y siÄ™ w szkÅ‚ach jej okularów, w których zawsze chodziÅ‚a do szkoÅ‚y.Dziewczynka staÅ‚a jak zahipnotyzowana, nieÅ›wiadoma tego, że Trent jÄ… obserwuje; nieÅ›wiadoma zapewne nawet jego obecnoÅ›ci.- Nie zrobi tego celowo - dodaÅ‚a.- Może nawet bÄ™dzie mu przykro.W każdym razie przez jakiÅ› czas.MyÅ›lÄ™, że on jÄ… naprawdÄ™ kocha, ale kocha na swój sposób, ona jego zresztÄ… też.Wiesz.również na swój sposób.Ale z mamÄ… bÄ™dzie coraz gorzej i gorzej.BÄ™dzie caÅ‚y czas chorować, aż w koÅ„cu.pewnego dnia.UrwaÅ‚a i zerknęła na Trenta.Wyraz jej twarzy bardziej przeraziÅ‚ chÅ‚opca niż cokolwiek innego w ich dziwnym, zmieÂniajÄ…cym siÄ™, nawiedzonym domu.- Powiedz mi, Trent - poprosiÅ‚a Laurie, chwytajÄ…c brata za ramiÄ™.RÄ™kÄ™ miaÅ‚a zimnÄ… jak lód.- Powiedz mi, jak to zrobimy.Poszli razem na drugie piÄ™tro, do gabinetu Lewa.Trent byÅ‚ zdecydowany nawet splÄ…drować pomieszczenie, ale znaleźli klucz w górnej szufladzie biurka.ByÅ‚ wsuniÄ™ty starannie w kopertÄ™ z napisem GABINET, wypisanym drobnym, wyraźnym, w jakiÅ› sposób przywodzÄ…cym na myÅ›l hemoroidy pismem.Trent wsunÄ…Å‚ kopertÄ™ do kieszeni.OpuÅ›cili dom, gdy z pierwÂszego piÄ™tra dobiegÅ‚ wÅ‚aÅ›nie szum prysznica, oznaczajÄ…cy, że ich matka wstaÅ‚a.CaÅ‚y dzieÅ„ spÄ™dzili w parku.Jakkolwiek żadne nie chciaÅ‚o siÄ™ do tego przyznać, byÅ‚ to najdÅ‚uższy dzieÅ„ w ich życiu.Dwukrotnie dostrzegli przejeżdżajÄ…cy patrol policji i musieli ukryć siÄ™ w szaletach.Nie mogli pozwolić sobie na to, żeby przyÅ‚apano ich na wagarach i z hukiem odstawiono do szkoÅ‚y.O wpół do trzeciej Trent wrÄ™czyÅ‚ Laurie dwudziestopiÄ™ciocentówkÄ™ i ruszyli do budki telefonicznej po wschodniej stronie parku.- Czy muszÄ™ to robić? - zapytaÅ‚a.- Åšmiertelnie jÄ… wyÂstraszÄ™.ZwÅ‚aszcza po przejÅ›ciach wczorajszego wieczoru.- Chcesz, żeby byÅ‚a w domu, gdy stanie siÄ™, co ma siÄ™ stać? - odparÅ‚ pytaniem Trent i Laurie bez dalszych protestów wrzuciÅ‚a do otworu monetÄ™.Telefon dzwoniÅ‚ i dzwoniÅ‚.DzwoniÅ‚ tak dÅ‚ugo, że zaczynali już podejrzewać, że matka wyszÅ‚a.To mogÅ‚o siÄ™ okazać dobre, ale mogÅ‚o również okazać siÄ™ zÅ‚e.Z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚o bardzo denerwujÄ…ce.JeÅ›li wyszÅ‚a z domu, istniaÅ‚a wielka szansa, że jednak wróci przed.- Trent, myÅ›lÄ™, że jej nie ma.- Halo? - rozlegÅ‚ siÄ™ w sÅ‚uchawce zaspany gÅ‚os matki.- O, cześć mamo - powiedziaÅ‚a Laurie.- MyÅ›laÅ‚am już, że ciÄ™ nie ma.- WróciÅ‚am do łóżka - odparÅ‚a i rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ z lekkim zakÅ‚opotaniem.- Nie mogÄ™ siÄ™ wyspać.Poza tym kiedy Å›piÄ™, nie muszÄ™ rozmyÅ›lać, jak okropnie siÄ™ zachowaÅ‚am wczoraj wieczorem.- Och, mamo, wcale nie zachowaÅ‚aÅ› siÄ™ okropnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]