Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Morris Desmond Zachowania intymne (2)
- Zajdel Janusz A Limes Inferior
- Matrix
- Reymont Chlopi IV (2)
- Chmielewska Joanna Wielki diament T 2 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na jego twarzy mignęło coś w rodzaju podziwu, apani Krystynie, matce dziewczynki, zrobiło się jakby odrobinęniedobrze.Pawełek odchrząknął z lekkim zakłopotaniem.- Te inne adresy - przypomniał zachęcająco.- Te Co to panowie od nas mają.Jeden nażoliborzu pilnujemy i prawie modlimy się,żeby dojechał szczęśliwie.- Aż żałuję, że to koło mu wysiadło.- Zmartwił się Pawełek.właśnie.Tak - odparł uprzejmie porucznik.Jakiegoś pecha mają ostatnio do kół.No, nie wszyscy.- A kto nie? - spytał podejrzliwie Rafał.- Ten polonez na przykład,z którego wysiadał wcześniej wspólnik,opiekujący sięodzieżą.Stał przy Bartyckiej i okazuje się, że też był kradziony.Byłoszczęśliwie.Zgłoszenie sprzed dwóch dni.Również nie miał pecha,bo szans naodzyskanie nie widzimy żadnych i nie wiemy,gdzie garażuje.Nikt za nim niepojechał,nasz błąd,ale naprawdę mamy za mało ludzi.Siedzący w kącie,w najgłębszym milczeniu, Bartek aż się otrząsnął.Pomyślał, żete ich wszystkie zamiary mają wielki sens.Rozszerzyć zakresdziałania,dokooptować wspólników, zorganizować całą akcję.Gdyby w ogólezdążył skoczyć za Pawełkiem,gdyby też z nimi pojechał, mógłby ewentualnie zająćsię polonezem.Z drugiej jednakże strony nie dysponował jeszcze odpowiednimnarzędziem,a piechotą za sprawnym samochodem przecież by nie leciał.Postanowił rzetelnie przycisnąć Wiesia i cały jutrzejszy dzień poświęcić nodzeod stołu.- Oni naprawdę strzelają? - spytała nagle pani Krystyna.Cała rodzina drgnęłasilnie i utkwiła w niej wzrok, w którym pojawiła się rozmaita ilość zgrozyPorucznik zachował spokój.- Owszem - potwierdził - Niekiedy Zdarza się, żekradzieże są połączone z rozbojem Bywa czasem tak, że właściciel samochoduzostaje wywleczony przemocą i samochód odjeżdża, albo kierowca wysiadadobrowolnie, bo złodzieje grożą pistoletem - Ruska mafia - podsunął RafałPorucznik znów się zgodził - Owszem Duża ilość przestępców wjechała w naszegranice Na szczęście rozbój z bronią w ręku, a także nielegalne posiadanie bronisą traktowane odrobinę sensowniej niż przejażdżki samochodem i tych przestępcówJU%7ł się tak łatwo nie wypuszcza Za to stanowią większe zagrożenie i powodują, żeten proceder staje się coraz bardziej niebezpieczny Janeczka nagle zrozumiałaZgadła, dlaczego porucznik opowiada to wszystko przy tak licznych świadkach Manadzieję, że własna rodzina powstrzyma dzieci od ryzykownych wybryków Możnapowiedzieć, że podstępnie usiłuje związać im ręce i nogi - Tym bardziejpotrzebna jest panu pomoc społeczeństwa - zwróciła mu uwagę potępiająco i zwielką naganą - W ogólę nie wiem, co by pan zrobił dzisiaj bez naszego psaPorucznik obejrzał się na zwiniętego w kłębek Chabra, śpiącego na dywanie podtelewizorem Z żalem pomyślał, że trzech takich pomocników bardzo ułatwiłoby całąrobotę Niestety, nie było szans na używanie psa bez jego pani i pana - To sięzgadza - przyświadczył wzdychając - Wyświadczył nam wielką przysługę, bo cizłodzieje w ogólę nie zorientowali się, że była pułapka Już po dzisiejszymwieczorze powinien dostać medal, albo kilo kiełbasy Gdyby jeszcze potrafiłwyjaśnić mi tę zagadkę -Jaką zagadkę" - zaciekawiła się ciotka Monika- Zagadkę tych kół Trzeci raz złodziejom nie udaje się kradzież, bo naglewysiadły koła W ciągu ostatnich trzech dni Interesuje mnie to ogromniePopatrzył na wszystkich dookoła pytająco i z wyrazną nadzieją Siedząca wokółstołu rodzina, ta dorosła, milczała, przyglądając mu się wzajemnie z wielkimzaciekawieniem Janeczka i Pawełek zadumanym wzrokiem wpatrywali się w okno,Rafał w szalonym skupieniu wyławiał jakiś paproch z herbaty Bartek w kąciezrobił się prawie niewidoczny Cisza panowała przytłaczająca Porucznik westchnąłciężko-Jest to zjawisko równie, w gruncie rzeczy, użyteczne, jak niezrozumiałe -odezwał się wreszcie - Sprawdzaliśmy jezdnie, niczym szkodliwym nie byływysypane Naprawdę nie mógłbym się tutaj dowiedzieć czegoś na ten tematRafał pozwolił sobie na wzruszenie ramionami.Dziadek pyknął z fajki.PaniąKrystynę korciło straszliwie, żeby popatrzeć na dzieci, ale nie odważyła się, nawszelki wypadek.Odpowiedział w końcu wujek Andrzej.- Kiedyś na odcinku dwustumetrów na pustej szosie przebiłem sobie trzy koła - oznajmił.- Dwa, rzeczjasna, klejone.Też patrzyłem i nic nie było.Przypadki zdarzają sięnajdziwniejsze na świecie.Na waszym miejscu byłbym po prostu bardzo zadowolony.- My bywamy nawet uszczęśliwieni, niemniej jednak osobiście wolałbym towyjaśnić.Bo możliwe, że takim znakomitym przypadkom w odpowiednich sytuacjachmożna by było dopomagać.? Pawełek poczuł jakby dziabnięcie ostrogą.Utrzymywanew straszliwym sekrecie wykroczenie zyskało nagle szansę przeistoczenia się wczyn słuszny i godziwy! Już otworzył usta, żeby gorąco przyświadczyć, alepowstrzymało go gwałtowne kopnięcie w kostkę.Janeczka odgadła, że porucznikstosuje tu perfidny podstęp.- Jeżeli pan sobie życzy, spróbujemy się tym zająć- zaproponowała uczynnie, co spowodowało nerwowe wzdrygnięcie się co najmniejtrzech osób.Porucznik zaniepokoił się wyraznie.- Nie nie, broń Boże! - zaprotestował z zakłopotaniem.- Mówiłem przecież ipowtarzam, że macie się w to nie wdawać! Myślałem tylko.myślałem, że ktoś zpaństwa przypadkiem coś wie.No nic, zastosujemy inne metody.Jest pózno,przepraszam za tę wizytę.-Wygłupiłam się i teraz to już wyraznie widzę -powiedziała Janeczka ponurym szeptem.- Podejrzenia porucznika to jest nic imożna je pod tramwaj podłożyć, ale z matką nie będzie dobrze.- Fakt -przyświadczył Pawełek szeptem niespokojnym.- Zacznie nas trzymać przy sobie, orany.Albo znów coś każe obiecać.Myślisz, że naprawdę mogła zgadnąć? - Niewiem.Boję się, że tak.- To co robimy?- Już mówiłam.Musi z nas wyjść jakaś taka okropna anielskość, żeby ich ażzemdliło.Przypomnij sobie, co ojciec najwięcej lubił, jak jeszcze był w domu.-No jak to? Nie pamiętasz? To takie coś, czego matka nie chciała robić, bomówiła, że od tego można zwariować i ona nie ma tyle czasu.-A.! Już wiem.Różne mięso i kawałki kaczki, i utarte jarzyny, i ser, i coś tam jeszcze iwszystko razem zwinięte w coś.Jakby pyzy.Prawie pierogi, ale o wiele bardziejskomplikowane.To też chińska potrawa.Bardzo dobrze, nauczymy się robić tęchińską potrawę.Niech będzie nawet kilka chińskich potraw.W porządku, to jużwiem, mamy z głowy.- Fajnie! - ucieszył się Pawełek, ciągle szeptem, iprzestawił myśl na inne kwestie.- Ciekaw jestem, jak oni sobie dadzą radę beznas na %7łoliborzu i na Bonifacego.- Nie zajmuj się teraz %7łoliborzem i Bonifacym,bo tu jest gorsza sprawa - zgromiła go siostra.- Ten pan Wolski do grobu mniewpędzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]