Podstrony
- Strona startowa
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Lew Tołstoj Anna Karenina
- Trocki Lew Moje życie
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okolica nie interesowała go w najmniejszym nawet stopniu, chociaż wiedział, że uchodzi za piękną.Była jednak zbyt niesymetryczna, żeby mogła mu się spodobać.Drzew nigdy nie lubił; zawsze panuje wokół nich nieporządek; szczególnie w okresie, kiedy gubią liście.Nie denerwowały go tylko topole, lubił araukarie; bujne buki i dęby nie robiły na nim najmniejszego wrażenia.Takie widoki najlepiej jest podziwiać w ciepłe popołudnie z okna samochodu.Można zawołać: „Quel beau paysage!” i wrócić na noc do dobrego hotelu.W Resthaven — pomyślał — najlepszy jest warzywnik, podzielony przez Victora, beligijskiego ogrodnika, na równe grządki.Francoise, żona Victora, robi wszystko, żeby dogodzić podniebieniu swojego pracodawcy.Herkules Poirot przeszedł przez furtkę, westchnął, jeszcze raz spojrzał na swoje lśniące czarne buty, poprawił jasnoszary kapelusz i spojrzał przed siebie.Kiedy jego wzrok padł na dom, lekko zadrżał.Dovecotes i Resthaven zostały zbudowane przez rywalizujących ze sobą sąsiadów.Każdy z nich kupił sobie kawałek ziemi.Ich pomysłowość powściągnął urząd National Trust, dbający o zachowanie urokliwego krajobrazu.Dwa domy reprezentowały dwie szkoły.Resthaven przypominało pudło z dachem, było bardzo nowoczesne i dość surowe.Dovecotes było miniaturą wiejskiej siedziby z dawnych czasów, ściśnięte na nader skromnej przestrzeni.Herkules Poirot zaczął się zastanawiać, którą ścieżkę wybrać.Wiedział, że nieco dalej od drogi odchodzi ścieżka zamknięta małą furtką.Doszedłby tamtędy do bocznego wejścia, ale do głównego miał znacznie dalej.Herkules Poirot, zawsze przestrzegający etykiety, postanowił pójść tą drugą drogą.Pierwszy raz szedł z wizytą do sir Henry’ego i lady Angkatell.Nie powinno się — myślał — bez zaproszenia korzystać ze skrótów; szczególnie gdy się jest gościem ludzi o wysokiej pozycji społecznej.Musiał przyznać, że zaproszenie do nich sprawiło mu przyjemność.— Je suis un peu snob — mruknął pod nosem.Mile wspominał Angkatellów, których poznał w Bagdadzie; szczególnie lady Angkatell.Une originale — pomyślał.Bardzo trafnie oszacował czas, potrzebny do przebycia drogi dzielącej jego posesję od The Hollow.Zadzwonił do drzwi dokładnie minutę przed pierwszą.Cieszył się, że wreszcie dotarł na miejsce.Czuł się nieco zmęczony.Nie lubił pieszych wędrówek.Drzwi otworzył Gudgeon; spodobał się Poirotowi.Gościa spotkało jednak niespodziewane przyjęcie.— Pani jest w pawilonie koło basenu.Zechce pan pójść za mną.Angielskie zamiłowanie do spędzania czasu na świeżym powietrzu irytowało Herkulesa Poirot.Można pobłażać takim zachciankom w środku lata — myślał Poirot — ale nie we wrześniu! Dzień był wprawdzie pogodny, jednak w powietrzu czuło się wilgoć; jak zawsze o tej porze roku.Znacznie przyjemniej byłoby spędzić czas w przytulnym saloniku, najlepiej przy płonącym kominku.Niestety! Wyprowadzono go przez drzwi na taras, dalej przez opadający w dół zbocza trawnik, koło skalnego ogródka, przez niewielką furtkę i wąską ścieżką wśród gęsto rosnących kasztanów.Angkatellowie zwykle zapraszali gości na pierwszą.W pogodne dni podawali koktajle i sherry w małym pawilonie koło basenu.Do obiadu zasiadano o trzynastej trzydzieści.Do tego czasu nawet najbardziej niepunktualni goście zdążyli już przybyć, a kucharka lady Angkatell mogła zawsze ze spokojem podać na stół suflet i inne smakołyki, których nie można odgrzewać.Herkulesowi Poirot nie spodobało się to.Za chwilę — pomyślał — znajdziemy się blisko miejsca, w którym mogłem pójść na skróty.Buty z każdym krokiem wydawały mu się coraz mniej wygodne.Nagle usłyszał przed sobą krótki krzyk.Nie wiedzieć czemu, sprawiło mu to dodatkową przykrość.Coś było nie w porządku.Nie zastanawiał się nad tym; nie był nawet świadomy, że ta myśl przemknęła mu przez głowę.Później, kiedy usiłował przypomnieć sobie tę chwilę, nie bardzo mógł sobie uprzytomnić, jakie uczucie wyrażał ten krzyk.Przerażenie? Zaskoczenie? Strach? Jedno było pewne: krzyczał ktoś, kto nie spodziewał się tego, co go spotkało.Gudgeon pierwszy wyszedł na otwartą przestrzeń.Odsunął się na bok, żeby przepuścić Poirota, chrząknął i powiedział:— Pan Poirot, proszę pani.Mówił cicho, z szacunkiem; nagle zesztywniał i głośno wciągnął powietrze.Dobry lokaj nie powinien sobie pozwalać na takie zachowanie.Kiedy Herkules Poirot wyszedł na otwartą przestrzeń koło basenu, również zesztywniał.Był niezadowolony.Tego już za wiele! Nie spodziewałby się po Angkatellach takiego braku dobrego wychowania.Najpierw musiał przejść pieszo kawał drogi, potem spotkało go rozczarowanie przed drzwiami domu, a teraz jeszcze to! Anglicy nie mają poczucia humoru.Poirot był niezadowolony i znudzony.Śmierć nigdy nie wydawała mu się zabawna.Zażartowano sobie z niego, przygotowując to widowisko.Patrzył bowiem na scenę morderstwa.Na brzegu basenu w artystycznej pozie leżało ciało z szeroko rozrzuconymi ramionami; krople czerwonej farby powoli spływały do basenu.Ciało było niezwykłe.Należało do przystojnego mężczyzny o jasnych włosach.Nad nim, z rewolwerem w dłoni, stała niska, mocno zbudowana kobieta w średnim wieku.Miała dziwnie nieprzenikniony wyraz twarzy.Była jeszcze trójka innych aktorów.Po drugiej stronie basenu stała wysoka młoda kobieta o włosach brązowych jak jesienne liście; trzymała w ręce koszyk pełen dalii.Nieco z boku stał wysoki, niepozorny mężczyzna w stroju myśliwskim i ze strzelbą.Na lewo od niego stała gospodyni, lady Angkatell, z koszykiem pełnym jaj.Herkules Poirot zrozumiał, że tutaj, przy basenie zbiega się kilka ścieżek i że każdy z tych ludzi nadszedł z innej strony.Wszystko zostało precyzyjnie zaplanowane i było bardzo nienaturalne.Poirot westchnął.Enfin, czego się po nim spodziewają? Że uwierzy w to „morderstwo”? Przestraszy się? A może powinien się ukłonić i pogratulować gospodyni? „To urocze! Przygotowała się pani do tego bardzo starannie”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]