Podstrony
- Strona startowa
- Brzezinska Anna, Wiœniewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garœć złota
- Brzezińska Anna Wykłady z psychologii rozwoju człowieka w pełnym cyklu życia
- Trocki Lew Moje Zycie
- Wilbur Smith Gdy Poluje Lew
- Jan Filip Vybrane kapitoly ke studiu ustavniho prava pdf
- Saylor Steven Ramiona Nemezis
- Karol Marks Walki klasowe we Francji (2)
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- Pratchett Terry Na glinianych nogach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak można było nie uśmiechnąć się, nieucałować córeczki, nie dać jej do potrzymania palca, który pochwyciła piszcząc i podskakująccałym ciałem.Jakże było nie zbliżyć do niej warg, z których jedną, niby całując, wciągnęła dousteczek.Anna uczyniła to wszystko, wzięła ją na ręce, pocałowała jej świeży policzek i gołełokietki, ale na widok córeczki uświadomiła sobie jeszcze dotkliwiej, że uczucie, jakie dla niejżywiła, w porównaniu do tego, co czuła dla Sierioży, to nawet nie była miłość.Wszystko było w tejdziewczynce milutkie, lecz nie wiedzieć czemu nie chwytało za serce.Pierwsze dziecko, chociażpochodziło od człowieka niekochanego, pochłonęło całą moc miłosną, nie znajdującą sobienigdzie ujścia.Córeczka urodziła się w najcięższych okolicznościach i nie otoczono jej nawet setnączęścią tych starań, jakich przedmiotem był pierworodny.Poza tym, u dziewczynki wszystko byłojeszcze w stadium wyczekiwania, tymczasem Sierioża to już był prawie człowiek, i to człowiekukochany.Już się w nim zmagały myśli i uczucia, już rozumiał, kochał, wydawał o niej sąd rozmyślała przypominając sobie jego słowa i spojrzenia& A tymczasem była z nim na wiekirozdzielona nie tylko fizycznie, ale i moralnie, i nie można było tego naprawić.Oddała córeczkę mamce, pozwoliła jej odejść i otworzyła medalion, który zawierał portrecikSierioży z czasów, gdy był mniej więcej w obecnym wieku małej.Wstała i zdjąwszy kapeluszwzięła ze stolika album, gdzie się znajdowały fotografie synka z innych lat.Chciała porównać ipoczęła je wyjmować z albumu.Wyjęła wszystkie, pozostawała już tylko jedna, ostatnia,najlepsza.Sierioża, w białej bluzie, siedział konno na krześle; oczy miał chmurne, a uśmiech naustach.To był najwłaściwszy mu i najładniejszy jego wyraz.Małymi, zgrabnymi rękami, którychbiałe, szczupłe palce dnia tego poruszały się szczególnie nerwowo, Anna kilka razy chwytała zarożek, lecz fotografia wyślizgiwała się i nie można jej było wydostać z albumu.Nożyka do papierunie było na stole, wyjęła więc sąsiednią fotografię (było to zdjęcie Wrońskiego, w okrągłymkapeluszu na przydługich włosach, zrobione w Rzymie) i użyła jej, by wysunąć fotografię synka.,,A tak, to on pomyślała spojrzawszy na fotografię Wrońskiego i nagle uprzytomniła sobie, ktojest sprawcą obecnego jej nieszczęścia.Tego dnia przez cały ranek ani razu nie przyszedł jej namyśl, lecz teraz, gdy ujrzała przed sobą tę męską, szlachetną, tak dobrze sobie znaną i tak kochanątwarz, zrodził się w niej nagły poryw miłości do niego. Ale gdzież on jest? Czemu pozostawia mnie sam na sam z cierpieniem? pomyślała zwyrzutem, zapominając, że to ona właśnie ukrywała przed nim wszystko, co dotyczyło jej syna.Posłała do Wrońskiego z prośbą, by natychmiast do niej przyszedł, i oczekiwała go z zamierającymsercem, obmyślając słowa, w których zamierzała mu o wszystkim opowiedzieć, i wyobrażającsobie wyrazy miłości, jakimi on ją pocieszy.Posłany służący Wrócił z odpowiedzią, że Wrońskima gościa, ale wnet przyjdzie, i że polecił zapytać, czy pani może go przyjąć wraz z pułkownikiemJaszwinem, który przyjechał do Petersburga. Przyjdzie nie sam, a od wczorajszego obiadu niei widzieliśmy się pomyślała przyjdzie w takich warunkach, że nie będę mogła muwszystkiego opowiedzieć, przyjdzie z Jaszwinem. I nagle zaświtała jej dziwna myśl: a możeWroński już jej nie kocha?Gdy zdarzenia dni ostatnich jęły przesuwać się przed nią, zdało się jej, że widzi we wszystkimpotwierdzenie tej okropnej myśli: to, że w przeddzień nie jadł w domu obiadu, i to, że obstawał, byzamieszkali w Petersburgu osobno, i to, że nawet teraz miał do niej przyjść nie sam, jakby unikającspotkania bez świadków. Ale powinien mi to powiedzieć.Muszę to wiedzieć.Skoro się o tymi dowiem, będę wiedziała,co zrobić snuła dalej w myśli, niezdolna nawet wyobrazić sobie sytuacji, w której by sięznalazła, gdyby się przekonała o jego; zobojętnieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]