Podstrony
- Strona startowa
- Fowler Christopher Siedemdziesišt siedem zegarów
- Christoppher A. Faraone, Laura K. McClure Prostitutes and Courtesans in the Ancient World (2006)
- Jacq Christian wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- Mann, Thomas Der Zauberberg
- Beck Jozef Ostatni raport
- Chalker Jack L. Zmierzch przy Studni Dusz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pan będzie łaskaw za mną.Poirot poszedł za nim przez hol, a potem trzy schodki w dół.Otwarły się jakieś drzwi i kamerdyner zaanonsował go, wymawiając nazwisko zupełnie poprawnie.Następnie drzwi się za nim zamknęły, a z fotela przy kominku podniósł się wysoki, szczupły mężczyzna i podszedł do pana Poirota.Lord Dittisham miał pod czterdziestkę i prócz tego, że był parem Anglii, był jeszcze poetą.Dwa jego fantastyczne dramaty poetyckie zostały wystawione z wielkim nakładem kosztów i odniosły tzw.succes d'estime[6].Miał wypukłe czoło, energiczny podbródek, a oczy i usta niespodziewanie piękne.- Proszę, niech pan spocznie, panie Poirot - rzekł.Poirot usiadł i wziął papierosa, którym go poczęstował lord Dittisham.Gospodarz zamknął szkatułkę z papierosami, zapalił zapałkę i podał gościowi ogień.Gdy Poirot zapalił papierosa, lord Dittisham usiadł znowu i patrzył z namysłem na gościa.Wreszcie odezwał się:- Pan chce się zobaczyć z moją żoną, wiem o tym.- Lady Dittisham była łaskawa wyznaczyć mi ten dzień.- Tak.Po tych słowach nastąpiła pauza, aż wreszcie Poirot zapytał:- Mam nadzieję, że nie ma pan nic przeciw mojej wizycie?Szczupłą, marzącą twarz rozjaśnił nagle szybki, niespodziewany uśmiech.- Obiekcje mężów, panie Poirot, nie są w dzisiejszych czasach brane pod uwagę.- Więc jednak ma pan obiekcje?- Nie.Tego nie mogę powiedzieć.Muszę się jednak przyznać, że lękam się trochę wrażenia, jakie ta wizyta może wywrzeć na mojej żonie.Będę zupełnie szczery.Przed wielu laty, kiedy moja żona była jeszcze młodziutką panną, przeżyła ciężką próbę.Powróciła do równowagi po tym wstrząsie.Sądzę nawet, że zupełnie już o wszystkim zapomniała.A teraz oto nagle zjawia się pan i pytania pańskie siłą rzeczy obudzą te dawne wspomnienia.- Niezmiernie mi przykro - rzekł uprzejmie Poirot.- Nie wiem wcale, jakie skutki to za sobą pociągnie.- Mogę pana tylko zapewnić, że będę się starał być jak najdyskretniejszy i uczynię wszystko, aby nie sprawić lady Dittisham przykrości.Przypuszczam, że żona pańska jest osobą słabowitą i nerwową.Ku jego zdumieniu lord Dittisham wybuchnął niespodziewanym śmiechem.- Elza? Elza jest silna jak koń!- A więc?.- Poirot dyplomatycznie zawiesił głos.Cała ta sytuacja mocno go intrygowała.- Moja żona jest odporna na wszelkiego rodzaju wstrząsy - rzekł lord Dittisham.- Nie wiem, czy domyśla się pan, czemu zgodziła się pana przyjąć?- Przez ciekawość? - spytał spokojnie Poirot.- Ach, widzę, że zdaje pan sobie z tego sprawę - odparł gospodarz, a w jego oczach mignął wyraz uznania.- To rzecz niezmienna - stwierdził Poirot.- kobieta zawsze przyjmie detektywa prywatnego.Mężczyzna natomiast posyła go do wszystkich diabłów.- Ale istnieją też kobiety, które mogłyby tak samo postąpić.- Owszem, ale dopiero po zobaczeniu się z nim.Nigdy przedtem.- Być może.- Lord Dittisham milczał chwilę, a potem spytał wprost: - O co chodzi w tej książce?Herkules Poirot wzruszył ramionami.- Wskrzesza się stare melodie, stare wodewile, stare kostiumy.Można także wskrzesić stare zbrodnie.- Phi! - fuknął lord Dittisham.- Może pan tak to ująć, jeżeli tak się panu podoba.Ale mówiąc: “phi!” nie zmieni pan natury ludzkiej.Zbrodnia jest dramatem.A żądza dramatu jest w gatunku ludzkim głęboko zakorzeniona.- Wiem o tym - rzucił półgłosem lord Dittisham.- Rozumie więc pan, że książka zostanie napisana.Moja rola polega zaś na dopilnowaniu, żeby nie było w niej wielkich nieścisłości, żadnego zniekształcenia znanych faktów.- Fakty stanowią chyba własność publiczną?- Owszem, ale nie ich interpretacja.- Jak pan to rozumie, panie Poirot? - spytał ostro lord Dittisham.- Są różne sposoby interpretowania faktów, chociażby faktów historycznych.Weźmy przykład: napisano mnóstwo książek o waszej szkockiej królowej, Marii Stuart, przedstawiając ją raz jako męczennicę, drugi raz jako kobietę niestałą i pozbawioną zasad moralnych, jako niezbyt mądrą świętą, jako morderczynię i intrygantkę, to znów jako ofiarę losu i okoliczności.Można wśród tego wybrać, co się chce.- No, a w tym przypadku? Crale'a zabiła jego własna żona.Ten fakt jest bezsprzeczny.Podczas procesu rzucano na moją żonę zupełnie nieuzasadnione oszczerstwa.Musiano ją po wyroku po kryjomu wyprowadzić z sądu.Opinia publiczna bezapelacyjnie ją potępiła.- Anglicy - rzekł Poirot - są ludźmi niezwykle moralnymi!- To prawda, pal ich licho! - powiedział lord Dittisham.- A pan? - dodał, patrząc na gościa.- Ja.rzekł Poirot - prowadzę życie niesłychanie moralne.Ale to nie jest równoznaczne z posiadaniem zasad moralnych.- Zastanawiałem się czasem, jaka była właściwie ta pani Crale - powiedział lord Dittisham.- Ta poza skrzywdzonej żony.Czuję, że musiało się za tym kryć coś innego.- Pańska żona może coś o tym wiedzieć - przyznał Poirot.- Moja żona nigdy ani słowem nawet nie wspomniała o tej sprawie.Poirot spojrzał na niego z zaciekawieniem.- Ach, zaczynam rozumieć.- Co pan zaczyna rozumieć? - spytał ostro lord Dittisham.- Twórczą wyobraźnię poety - odpowiedział Poirot z ukłonem.Lord Dittisham wstał z fotela i zadzwonił.- Żona moja oczekuje pana - rzekł szorstko.Drzwi się otworzyły.- Proszę zaprowadzić pana Poirota do jaśnie pani.Dwa piętra w górę, po miękkim dywanie, w którym zapadały się stopy.Przyćmione, ukryte światła.Wszędzie pieniądz, pieniądz.Nie za wiele natomiast gustu.W gabinecie lorda Dittishama panowała jakaś surowość - tu jednak, w pozostałej części domu, tylko rozrzutność.Wszystko, co tylko można mieć najkosztowniejszego.Niekoniecznie najefektowniejszego lub najładniejszego.Po prostu tylko “cena nie gra roli” w połączeniu z brakiem wyobraźni.Poirot szepnął do siebie: “Mięsko? Tak jest! Mięsko!”Pokój, do którego go wprowadzono, nie był zbyt duży, gdyż oficjalny salon znajdował się na pierwszym piętrze.Ten zaś był osobistym salonikiem pani domu, i ona sama stała przy kominku, w chwili gdy Poirota zanonsowano i wprowadzono.W uszach zabrzmiały mu nagle słowa, których w żaden sposób nie mógł odpędzić: “Zmarła młodo.”Takie bowiem wrażenie wywarła na nim od pierwszego wejrzenia lady Dittisham, ongi Elza Greer.Nigdy by nie poznał w niej kobiety, której portret pokazał mu Meredith Blake.W dziewczynie z portretu rzucała się w oczy przede wszystkim jej młodość, jej żywotność.W tej kobiecie natomiast nie widać było młodości, jak gdyby jej nigdy nie zaznała.A jednak dostrzegł to, czego nie dojrzał na obrazie Crale'a, że Elza jest piękna.Tak, kobieta, która podeszła, aby go powitać, była bardzo piękna.Z całą pewnością nie stara.Ileż mogła mieć lat? Najwyżej trzydzieści sześć.Jeżeli wówczas była dwudziestoletnią dziewczyną.Nieskazitelnie ułożone czarne włosy okalały kształtną główkę, rysy niemal klasyczne, cera wypielęgnowana, twarz podmalowana prześlicznie.Poirot poczuł dziwne ukłucie w sercu.Może to z winy pana Jonathana, który cytował Romea i Julię.Stojąca przed nim kobieta nie miała w sobie nic z Julii, chyba żeby ktoś sobie wyobraził Julię, która przeżyła śmierć Romea.Bo przecież rzeczą zasadniczą w postaci Julii było to, że musiała umrzeć młodo.Elza Gruer pozostała przy życiu.Powitała gościa równym, dość monotonnym głosem:- Bardzo mnie pan zainteresował, panie Poirot.Niechże pan usiądzie i powie, czego pan sobie ode mnie życzy?“Ależ wcale ją to nie interesuje.Ją nic nie interesuje” - pomyślał Poirot.Wielkie szare oczy przypominały martwe jeziora
[ Pobierz całość w formacie PDF ]