Podstrony
- Strona startowa
- Callan Book 6 [Stage 11] (4)
- 0275994317 The 9 11 Encyclopedia
- Na brzegu rzeki Piedry usiadlam Paulo Coelho
- Coelho Paulo Na brzegu rzeki Piedry usiadlam (4)
- Coelho Paulo Demon i panna prym
- Paulo Coelho Jedenascie minut
- Reymont Chlopi I
- Chmielewska Joanna Autobiografia t 4 (2)
- Lackey Mercedes Wiatr zmian
- linuxadm'
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie była ofiarą losu: podejmowała ryzyko, zaskakiwała samą siebie, przeżywała coś, co na stare lata, w skrytości ducha, będzie mogła wspominać z nostalgią.Była pewna, że nikt do niej nie podejdzie.Jutro wszystko to wyda jej się szalonym snem, który nigdy się nie powtórzy.Tysiąc franków za jedną noc może zdarzyć się tylko raz.Czy nie byłoby rozsądniej kupić bilet powrotny do Brazylii? Zaczęła liczyć, ile może zarobić każda z dziewczyn - jeżeli ma trzech klientów, to w jeden wieczór zarabia równowartość jej dwóch dawnych miesięcznych pensji w sklepie tekstylnym.Aż tyle? Ona dostała wprawdzie tysiąc franków za jedną noc, ale był to zapewne łut szczęścia początkującej.W każdym razie dochody prostytutki były o wiele wyższe niż pensja prywatnej nauczycielki francuskiego w Brazylii.W zamian musiała jedynie przesiadywać w barze, tańczyć, rozkładać nogi i po wszystkim.Rozmowa nie była nawet konieczna.Pieniądze to niezła motywacja.Ale czy jedyna? A może dla ludzi, którzy tu przychodzili, dla klientów i kobiet, to swoista rozrywka? Jeżeli będzie używała prezerwatywy, nic jej nie grozi.Nie grozi jej także, że rozpozna ją ktoś z jej kraju.Nikt stamtąd nie przyjeżdżał do Genewy, poza biznesmenami, którzy wolą odwiedzać banki.Brazylijczycy mają słabość do zakupów, ale wybierają raczej Paryż czy Miami.Dziewięćset franków dziennie przez pięć dni w tygodniu! Toż to majątek! Co te dziewczyny jeszcze tu robią, skoro w miesiąc zarabiały dość, by kupić dom swym matkom? A może one tu pracują dopiero od niedawna? A może - Maria przeraziła się samego pytania - to im się podoba?Znów miała ochotę się napić.Szampan bardzo jej pomógł poprzedniego dnia.Czy mogę postawić pani drinka?Przed nią stał trzydziestoletni mężczyzna w mundurze pilota.Maria zobaczyła tę scenę w zwolnionym tempie.Odniosła wrażenie, że wychodzi ze swego ciała i przygląda się sobie z zewnątrz.Umierając ze wstydu, walcząc z rumieńcem, skinęła głową, uśmiechnęła się i zrozumiała, że wraz z tą chwilą jej życie zmieniło się na zawsze.Koktajl owocowy, zdawkowa rozmowa: Co pani tu robi? Ale zimno, prawda? Podoba mi się ta muzyka, ale wolę ABBĘ.Szwajcarzy są chłodni.Czy pani pochodzi z Brazylii? Niech mi pani opowie coś o swoim kraju.Macie bajeczny karnawał.Brazylijki są piękne.Czy wie pani o tym?Uśmiechnąć się i przyjąć komplement, czy może udać lekko speszoną? Zatańczyć, lecz zwracać bacznie uwagę na spojrzenie Milana, który raz po raz drapie się po głowie i wymownie wskazuje zegarek na nadgarstku.Zapach mężczyzny.Natychmiast pojmuje, że musi się przyzwyczaić do zapachów.To jest przynajmniej zapach dobrej wody kolońskiej.Tańczą mocno przytuleni.Jeszcze jeden koktajl owocowy, czas mija nieubłaganie, czyż Milan nie mówił o czterdziestu pięciu minutach? Spojrzała ukradkiem na zegarek, mężczyzna zapytał ją, czy na kogoś czeka, odpowiedziała, że za godzinę mają przyjść znajomi.Zaprasza ją do wyjścia.Hotel, trzysta pięćdziesiąt franków, prysznic po stosunku.To nie jest Maria, to jakaś inna osoba, która mieszka w jej ciele.Osoba ta nic nie czuje, odprawia mechanicznie pewnego rodzaju rytuał.Jest aktorką.Milan nauczył ją wszystkiego, nie powiedział tylko, jak żegnać się z klientem: dziękuje mu, on także czuje się niezręcznie, jest śpiący.Maria walczy ze sobą.Chciałaby pojechać do siebie, ale musi wrócić do lokalu, by dać pięćdziesiąt franków Milanowi.Potem kolejny mężczyzna, kolejny koktajl, pytanie o Brazylię, hotel, znów prysznic, powrót do baru, właściciel pobiera swą prowizję i zwalnia ją do domu - tego wieczoru jest mały ruch.Maria nie łapie taksówki, przemierza pieszo ulicę Berneńską, patrzy na inne nocne lokale, wystawy sklepów zegarmistrzowskich, kościół na rogu (zamknięty, ciągle zamknięty.).Nikt jej nie zaczepia - jak zwykle.Noc jest mroźna.Maria nie czuje chłodu, nie płacze, nie myśli o zarobionych pieniądzach, jest niczym w transie.Niektórzy ludzie przyszli na świat, by samotnie borykać się z losem, ani to dobre, ani złe, takie jest życie.Maria jest jedną z nich.Zmusza się jednak, by pomyśleć o tym, co się wydarzyło.Właśnie zadebiutowała, a mimo to już uważa się za profesjonalistkę, wydaje się jej, że pracuje od bardzo dawna, że nic innego nie robiła przez całe życie.Odczuwa dziwną tkliwość dla samej siebie, cieszy się, że nie uciekła.Musi teraz zdecydować, czy będzie robić to nadal.Jeżeli tak, to stanie się w tym fachu najlepsza.Pamiętnik Marii pisany tydzień później:Nie jestem ciałem, w którym mieszka dusza, jestem duszą, która ma widzialną część zwaną ciałem.Przez ostatnie dni ta dusza obserwowała moje ciało bez chwili przerwy.Nie mówiła nic, nie krytykowała, nie litowała się - po prostu mu się przyglądała.Od bardzo dawna nie myślałam o miłości.Mam wrażenie, że miłość ode mnie uciekła, jakby nie czulą się mile widziana.A jednak jeżeli przestanę myśleć o miłości, będę niczym.Gdy nazajutrz przyszłam do „Copacabany”, patrzono już na mnie z większym szacunkiem - zapewne wiele dziewcząt pojawia się tam na jeden wieczór i nie wraca nigdy więcej.Ta, która wraca, staje się kimś w rodzaju sprzymierzeńca, towarzysza podróży, bo może zrozumieć powody - a raczej brak powodów - dla których wybrało się taki sposób na życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]