Podstrony
- Strona startowa
- Na brzegu rzeki Piedry usiadlam Paulo Coelho
- Coelho Paulo Na brzegu rzeki Piedry usiadlam (4)
- Coelho Paulo Demon i panna prym
- Coelho Paulo 11 minut
- Andre Norton Koci Miot
- Binek Tadeusz
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Grisham John Firma
- Zimmer Bradley Marion Mgly Avalonu
- Stanislaw Lem Glos Pana (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Zadzwoń do niej za sześć miesięcy, jeżeli będziesz jeszcze w Europie.Portrety genewczyków sławnych i nikomu nieznanych będą najpierw wystawione w Berlinie, a potem objadą całą Europę.Maria przypomniała sobie o kalendarzu, o dziewięćdziesięciu dniach, które dzieliły ją od powrotu do Brazylii, o zagrożeniu, jakie niosła jakakolwiek znajomość, jakakolwiek więź.„Co jest w życiu ważniejsze? – pomyślała.– Żyć pełnią czy udawać, że się żyje? Czy powinnam zdobyć się na odwagę i powiedzieć, że to popołudnie, kiedy ktoś mnie zechciał wysłuchać bez krytyki i złośliwości, jest najpiękniejszym popołudniem, jakie tu przeżyłam? Czy raczej skryć się za pancerzem niezłomnej, obdarzonej „światłem” kobiety i odejść bez słowa?”.Kiedy szli Drogą Świętego Jakuba, kiedy opowiadała o swym życiu, była szczęśliwa.Mogła się tym zadowolić – dostała już piękny prezent od życia.– Wpadnę cię odwiedzić – powiedział Ralf Hart.– Nie rób tego! Niedługo wracam do Brazylii.Nie mamy sobie już nic więcej do powiedzenia.– Przyjdę do ciebie jako klient.– Upokorzyłbyś mnie.– Przyjdę więc, byś mnie ocaliła.Wyznał jej, że stracił zainteresowanie seksem.Chciała powiedzieć, że odczuwa to samo, lecz ugryzła się w język – posunęła się już za daleko w swych zwierzeniach, mądrzej będzie zachować milczenie.To było takie żałosne! Znów stał naprzeciw niej mały chłopiec – tylko ten nie prosił o ołówek, lecz potrzebował bliskości.Tamtemu chłopcu zabrakło pewności siebie, zrezygnował po pierwszej nieudanej próbie.A ona nie umiała temu zaradzić.Byli dziećmi, a dzieciom to się przytrafia – żadne z nich nie popełniło błędu.Ta myśl niosła wielką ulgę.Maria poczuła się lepiej.Wcale nie zaprzepaściła wtedy pierwszej w swym życiu okazji.To przydarza się wszystkim, w ten sposób każdy z nas rozpoczyna poszukiwania swojej drugiej połowy.Lecz teraz wyglądało to inaczej.Choć miała zrozumiałe powody, by się wycofać (wraca do Brazylii, jest prostytutką, nie mieli czasu się poznać, seks jej nie interesuje, nie chce nic wiedzieć o miłości, musi nauczyć się zarządzania farmą, nie zna się na malarstwie, pochodzą z dwóch różnych światów), poczuła, że życie rzuca jej wyzwanie.Nie była już dzieckiem i musiała wybierać.Nie odezwała się ani słowem.W milczeniu uścisnęła mu rękę, zgodnie z tutejszym zwyczajem, i wróciła do domu.Jeżeli naprawdę jest takim mężczyzną, jakiego pragnęła, jej milczenie nie powinno go odstraszyć.Fragment pamiętnika Marii napisany jeszcze tego samego dnia:Dziś, gdy szliśmy brzegiem jeziora, mężczyzna, który mi towarzyszył – malarz żyjący na antypodach mojego świata – wrzucił do wody mały kamyk.Tam gdzie wpadł kamyk, na wodzie pojawiły się kręgi, które dotarły do przepływającej obok kaczki.Nie spłoszyła się, tylko zakołysała radośnie na tej nieoczekiwanej fali.Parę godzin wcześniej weszłam do kawiarni, usłyszałam czyjś głos i to było tak, jakby Bóg wrzucił tam kamyk.Fale energii dotarły do mnie i do mężczyzny, który malował w kącie jakiś portret.On wyczuł wibracje i ja je wyczułam.Co dalej?Malarz wie, kiedy znajduje odpowiedni model.Muzyk wie, kiedy jego instrument jest nastrojony.A ja mam świadomość, że pewnych zdań w tym pamiętniku nie napisałam ja, lecz kobieta pełna „światła”, którą jestem, ale której nie godzę się w sobie uznać.Mogę przy tym twardo obstawać.Ale mogę również, jak ta kaczka, zabawić się i cieszyć falą, która nagle pomarszczyła taflę jeziora.Ten kamień ma swoją nazwę: namiętność.Może to piękno spotkania dwojga ludzi, miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie tylko – także emocje, jakie wzbudza to, co nieoczekiwane, robienie czegoś z entuzjazmem, wiara, że uda się spełnić marzenia.Namiętność wysyła sygnały, jak mam pokierować swoim życiem, i muszę nauczyć się te sygnały rozszyfrowywać.Wolałabym wierzyć, że jestem zakochana w kimś, kogo nie znam i kogo nie uwzględniałam w moich planach.W ciągu ostatnich miesięcy za wszelką cenę usiłowałam panować nad sobą, wzbraniałam się przed miłością.Odniosło to przeciwny skutek: podbił moje serce pierwszy mężczyzna, który spojrzał na mnie inaczej.Na szczęście nie poprosiłam go o numer telefonu, nie wiem, gdzie mieszka, mogę go stracić, nie czując się winna, że przepuściłam okazję.A nawet jeśli tak jest, jeśli już go straciłam, zyskałam jeden dzień szczęścia.Świat jest, jaki jest, i każdy dzień szczęścia graniczy niemal z cudem.Gdy weszła tego wieczoru do „Copacabany”, już na nią czekał.Był jedynym klientem.Milan, który przyglądał się Marii z pewną ciekawością, pomyślał, że dziewczyna przegrała bitwę.– Napijesz się drinka?– Muszę pracować.Nie chcę stracić tej posady.– Jestem klientem.To propozycja zawodowa.Mężczyzna, który ledwie parę godzin temu wydawał się tak pewny siebie, wprawnie posługiwał się pędzlem, obracał się wśród ważnych osobistości, miał agentkę w Barcelonie i zarabiał fortunę, okazywał teraz swą kruchość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]