Podstrony
- Strona startowa
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- 10.Glen Cook Zolnierze zyja
- Cook Glen Slodki srebrny blues
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (2)
- Brosnan John Inwazja Opoponaksow
- Sams' Teach Yourself Linux In 24 Hours
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znalazł skrawek wolnego miejsca koło hydrantu, między Lexington a Park Avenue.Zamknął samochód i podszedł do bagażnika.Wypełniało go mnóstwo próbek, ulotek reklamowych i różnych innych drobiazgów.Wśród nich było też dziesięć wiecznych piór Crossa ze znaczkiem Arolenu.Adam miał je rozdać wedle własnego uznania.Wybrał odpowiednie próbki i ulotki, i wrzucił je do nesesera.Do kieszeni marynarki wsunął jedno z piór.Zamknął bagażnik i dziarskim krokiem ruszył w stronę gabinetu Vandermera.Christine Morgan miała mocną trwałą i sposób bycia wystraszonego ptaszka.Odsunęła szybę i spytała, w czym może pomóc.- Jestem Adam Schonberg z Arolenu - oznajmił z tak szerokim uśmiechem, na jaki tylko było go stać, i po raz pierwszy w życiu wręczył swoją wizytówkę.Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i dała znać, by wszedł do środka.Adam zachwycał się przez moment najnowszymi zdjęciami DJ’a, po czym Christine zaprowadziła go do gabinetu i obiecała, że powiadomi o jego przybyciu przełożoną pielęgniarek.Chłopak usiadł na stołku przy małym, białym biurku.Przyjrzał się fotelowi ginekologicznemu, ale jakoś nie mógł sobie wyobrazić Jennifer w roli pacjentki.Po paru minutach drzwi się otworzyły i wszedł doktor Vandermer.Dla zabicia czasu Adam otworzył szufladę biurka i oglądał kolekcję długopisów, bloczków z receptami i etykietek laboratoryjnych.Teraz, czerwieniąc się, zatrzasnął szufladę i szybkim ruchem podniósł się z miejsca.- Szukał pan czegoś konkretnego? - spytał ironicznie lekarz.Trzymał w ręku wizytówkę Adama i zerkał to na nią, to na jego zmieszaną twarz.- Kto, u licha, pana tu wpuścił?- Pański personel - wydusił Adam wymijająco.- Będę musiał z nimi porozmawiać - powiedział Vandermer, kierując się stronę drzwi.- Przyślę kogoś, żeby wskazał panu wyjście.Czekają na mnie pacjenci.- Mam dla pana trochę próbek - rzucił szybko Adam.- A także pióro Crossa.- Pospiesznie wyjął pióro i wyciągnął je w stronę Vandermera, który omal nie podarł jego wizytówki.- Czy przypadkiem nie jest pan spokrewniony z Jennifer Schonberg? - zapytał lekarz.- To moja żona - przytaknął Adam skwapliwie i zaraz dodał: - Jest pańską pacjentką.- Wydawało mi się, że studiuje pan medycynę.- To prawda.- A więc, co, u licha, mają znaczyć te bzdury? - spytał doktor, wymachując wizytówką.- Wziąłem urlop na uczelni - wyjaśnił Adam niepewnie.- Jennifer jest w ciąży i potrzebujemy pieniędzy.- To nie jest dla was odpowiedni czas na dziecko - stwierdził Vandermer protekcjonalnie.- Ale jeśli nawet byliście na tyle głupi, by do tego dopuścić, to przecież pańska żona może nadal pracować.- Ona jest tancerką.- Adam pamiętał, że Vandermer sam ma problemy osobiste, i pomyślał, że lekarz nie powinien go tak traktować.- To zbrodnia, że przerwał pan medycynę.A na dodatek - ta posada sprzedawcy w firmie farmaceutycznej.Mój Boże, co za bezmyślność.Adam zacisnął usta.Vandermer zaczynał mu przypominać ojca.Chcąc przerwać ten wykład, spytał go, czy nie można jakoś zaradzić porannym mdłościom Jennifer.- Połowa moich pacjentek cierpi na to samo.- Lekarz skwitował pytanie machnięciem ręki.- Dopóki mdłości nie powodują kłopotów z odżywianiem, najlepiej leczyć je objawowo.Nie lubię bez potrzeby stosować środków farmaceutycznych, a szczególnie lansowanego przez Arolen pregdolenu.Niech pan nie próbuje przypadkiem zabawiać się w lekarza i dawać jej tego świństwa.Mimo swej popularności ten lek jest niebezpieczny.Vandermer zyskał nieco w oczach Adama.Może i był szorstki i nieprzyjemny, ale przynajmniej śledził na bieżąco literaturę medyczną.- Skoro już pan tu jest - dodał doktor - może zaoszczędzi mi pan jednego telefonu.W przyszłym tygodniu mam wykład na Rejsie Konferencyjnym Arolenu.Kiedy najpóźniej muszę być na statku w Miami?- Nie mam najmniejszego pojęcia.- Cudownie - stwierdził lekarz, znów przybierając ironiczny ton.- A teraz, jeśli pan pozwoli, odprowadzę pana do wyjścia.Adam chwycił neseser i podążył za nim.Wyszli z gabinetu do wąskiego korytarza.Po jakichś dwudziestu krokach Vandermer zatrzymał się, otworzył drzwi i odsunął się na bok, przepuszczając Adama.Bezceremonialnie wcisnął mu w rękę jego wizytówkę i zamknął za nim drzwi.Oprzytomniawszy nieco, chłopak stwierdził, że znowu jest w zatłoczonej poczekalni.- Czy widział się pan z doktorem? - spytała Christine.- Tak, dziękuję - odparł Adam.Zastanawiał się, czemu, u diabła, na szkoleniu nie mówili im nic o rejsach Arolenu.Gdyby znał odpowiedź na pytanie Vandermera, może zdołałby wcisnąć swoje trzy grosze.- Mówiłam, że uda mi się pana wprowadzić - zauważyła z dumą Christine.Adam miał właśnie spytać, czy mógłby odwiedzić któregoś z pozostałych lekarzy, gdy na ścianie za sekretarką zauważył tabliczki z nazwiskami.Obok Vandermera, Baumgartena i Stensa figurowali tam także Lawrence Foley i Stuart Smyth.Nie przypominał sobie, by w informacjach o Vandermerze pojawiło się nazwisko Smytha.Sięgnął do kieszeni i wyjął pióro Crossa.- Mam dla pani małą niespodziankę - oznajmił, wręczając je Christine.Przerywając jej podziękowania, wskazał na nazwisko Smytha.- Czy to jakiś nowy lekarz?- Ależ nie, doktor Smyth pracuje w poradni od dziesięciu lat.Niestety, jest bardzo chory.Zresztą nigdy zbyt często tu nie bywał.Większość swoich pacjentek przyjmował w Klinice Juliańskiej.Adam ponownie zerknął na tabliczki z nazwiskami.- Czy to ten sam doktor Foley, który popełnił samobójstwo?- Tak, co za tragedia - stwierdziła Christine.- To był mój ulubiony lekarz.Ale jego też raczej nie widywaliśmy przez ostatnie pół roku.On także zaczął przyjmować swoje pacjentki w klinice.Słowa Christine coś Adamowi przypomniały.Percy’ego Harmona niepokoił fakt, że wielu lekarzy, w tym Foley, porzuciło prywatną praktykę na rzecz pracy w Klinice Juliańskiej.- Czy była tu pani, gdy odszedł doktor Foley? - spytał.- Niestety tak - odparła sekretarka.- To był koszmar.Trzeba było dzwonić do wszystkich jego pacjentek i zmieniać terminy wizyt.- Czy wyjeżdżał gdzieś, zanim się przeniósł?- Chyba tak.Jeśli dobrze pamiętam, był na jakimś sympozjum medycznym.Zdaje się, że odbywało się na statku.- A doktor Baumgarten i doktor Stens? Czy są tu dzisiaj?- Przykro mi - odparła Christine.- Obydwaj przeprowadzają właśnie operację.- Nie rozumiem - mówił Adam dwie godziny później, wymachując pałeczkami w stronę Jennifer.- Jak to możliwe, że byłaś zbyt chora, by pojechać rano do Arolenu, ale czułaś się na tyle dobrze, by całe popołudnie robić z matką zakupy?Jennifer spuściła wzrok i przesuwała na talerzu ugotowane na parze warzywa.Wcześniej usiłowała wytłumaczyć Adamowi, dlaczego rozmowa z matką była dla niej ważna.On jednak nie chciał jej zrozumieć, więc zdecydowała, iż będzie milczeć, żeby nie powiedzieć czegoś niemiłego.Adam bębnił palcami po blacie stołu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]