Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Ocaleni Planeta dinozaurow 2
- McCaffrey Anne Ocaleni Planeta dinozaurow 2 (S
- Carmack Cora Coœ do stracenia
- Spellman Cathy Cash Malowane wiatrem 01
- Bolesław Niemierko Ksztalcenie szkolne Podręcznik skutecznej dydaktyki
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1 (2)
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża(1)
- Al Williams MFC. Czarna ksiega
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie zycia (3)
- Crichton Michael Jurassic Park
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- motyleczeq.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogłam przestać jeszcze długo po tym, jak Ames zniknął zastąpiony kimś innym.I jeszcze innym.Nieważne, z kim byłam, nieważne, do kogo należały palce i dłonie,każdy dotyk coś mi odbierał, jakiś kawałek mnie, aż wreszcie byłam naga, obdarta zewszystkiego i pusta w środku.Zamrugałam, hamując szloch i nagle znalazłam się znowu w salonie mojegorodzinnego domu.Tym razem jednak nie byłam dwunastoletnią Kelsey.Miałamdwadzieścia dwa lata, ale rodzice wciąż patrzyli na mnie, jakbym sięgała im ledwiedo pasa.Ojciec nawijał o tym, że zawsze we wszystkim przesadzam, że nie znam umiaru.Patrzyłam, jak jego twarz rozpływa się i przyjmuje rysy Amesa.Transformacjadobiegła końca akurat wtedy, gdy z jego ust padły słowa: Przestań zgrywać ofiarę.Mama zapytała, jak pan Ames mnie dotykał.I gdzie.Pokazałam im, ale już kładącdłoń na piersi, wiedziałam, wiedziałam, co się za moment wydarzy.Te słowa byłyczęścią mnie, zupełnie, jakby ktoś wytatuował mi je na sercu.Czekałam na to,pragnęłam tego, błagałam o to, by ktoś jeszcze raz powiedział mi, że to nie byłoważne.Jednak zamiast mamy, zobaczyłam Hunta, który patrzył na mniewszechwiedzącymi oczyma i którego dotyk palił jak rozżarzone żelazo. Powiedz mi, że to się liczy&Jego duże, silne dłonie dotknęły mnie tam, gdzie głucho łomotało serce.Miałamwrażenie, że trzyma mnie w ramionach i powtarza, że wszystko będzie dobrze.Jegodotyk był kojący, ale nie wystarczał.Rozpadałam się na drobniutkie kawałeczki,zamieniałam w osypujący się piasek.Kłamstwa, którymi ogrodziłam się od świata, były jak mur i teraz ten mur zacząłupadać.Cegła po cegle, kamień po kamieniu, znikała bariera, oddzielająca mnie odtego, co wydarzyło się kilkanaście lat wcześniej.Bo to było ważne.Każdy kto cię dotyka, nieistotne, twojej duszy, czy ciała, jest ważny.Roztrzęsiona, usiadłam na łóżku w małym włoskim apartamencie.Wiedziałam, żekoszmar, który mi się przyśnił, to sprawka synaps w mózgu, które skleiły byle jakgarść wydarzeń z przeszłości, a jednak czasem nawet w czymś pozorniepozbawionym sensu kryje się sens głębszy, niż mogłoby się wydawać.Nic w życiu nie jest błahe, nieważne, jak długo wmawiałabym sobie, że jestinaczej.Wszystkie te dłonie, które dotykały mojego ciała, jedne za przyzwoleniem,inne wbrew mnie, wszystkie one miały znaczenie.Nie miałam innego wyboru, jaktylko wreszcie stanąć twarzą w twarz z prawdą.To było ważne.Wszystko.Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i do pokoju wmaszerował Hunt. Zniadanie oznajmił, unosząc papierową torbę.Zagryzłam mocno wargę, żeby się nie rozbeczeć.Nie zasłużyłam na niego.I prawdopodobnie nigdy nie zasłużę. Dzięki mruknęłam, wzruszając ramionami i zmuszając się do uśmiechu.Chyba nie jestem specjalnie głodna.Odłożył pakunek, zapewne jakieś wyroby miejscowej piekarni i zdjął buty, a potemprzykląkł na łóżku i nachylił się w moją stronę. Możemy popracować nad twoim apetytem powiedział cicho, odgarniając miz ramion włosy.Przymknęłam oczy, czując dotyk jego ust na ramieniu.Miałam nadzieję, że jegoobecność, jego zapach pomogą mi pozbyć się resztek snu i przegonią czyhającąw zakamarkach mózgu przeszłość.Nic z tego.Zamiast ulgi, pocałunek przyniósł mitylko ból, zupełnie jakby wargi Hunta zamieniły się w ostrza i cięły głęboko, aż doserca.Jego pieszczota sprawiła, że zaczęłam myśleć o wszystkich pocałunkach, którerozdawałam bez chwili namysłu.O rzeczach, które robiłam dla kaprysu, o& Niezasługiwałam na niego.Albo raczej to on nie zasłużył na to, by utknąćw towarzystwie kogoś takiego jak ja.Odsunęłam się lekko, udając, że chcę spojrzeć mu w oczy. Dawno wstałeś? zapytałam. Jakiś czas temu odparł, sadowiąc się na łóżku obok mnie. Nie mogłeś spać?O rany, pierwszy raz pozazdrościłam komuś takiej możliwości. Coś w tym stylu. Znowu koszmary?Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie tak, że siedziałam teraz wsparta o jegopierś.Położył brodę na moim ramieniu. Nie ma o czym gadać mruknął. Pomówmy lepiej o tym, jak chcesz spędzićten dzień, księżniczko.Przeszył mnie dreszcz, gdy jego ostry zarost zadrapał mnie w szyję. Wyjdzmy gdzieś rzuciłam spanikowana, czując, jak dłoń Hunta przesuwa się pomoim boku.Zawahał się. I co będziemy robić? Ej, myślałam, że to ty tu jesteś od planowania. Zazwyczaj zgodził się, a potem przytulił mnie mocniej. Ale łatwo sięrozpraszam.O rany, najpierw nie mogłam go przekonać, żeby się do mnie zbliżył, a teraz trzebabyło cudu, by go ode mnie oderwać. Może popływamy? zrzuciłam. Gdzieś tu jest skalny basen.Pamiętasz? Babkaw restauracji coś o tym mówiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]