Podstrony
- Strona startowa
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Martin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)
- Card Orson Scott Gra Endera
- Martin George R.R Gra o tron
- Stephen King Gra Gerarda
- Dodd Christina Romantyczna gra
- Kosinski Jerzy Gra
- Kosinski Jerzy Gra (3)
- Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i tajemnice warszawskich fortow
- Hałas Agnieszka Teatr Węży 02 Posród cieni
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Późno już, chce mi się spać.- Poczekaj, poczekaj.Myślałem o śmierci mojego ojca, tak, jest coś w tym, co mówisz.Kawałek łamigłówki, który nigdzie nie pasuje.Coś nie do wytłumaczenia.Młody, szczęśliwy facet w Alabamie.Idzie po ulicy i pada na niego drzewo.Miałem wtedy piętnaście lat, posłali po mnie do szkoły.Ale tyle jest innych absurdów, Horacio, tyle śmierci, tyle błędów.Myślę, że to nie jest kwestia ilości.Nie taki zupełny absurd, jak ty sobie wyobrażasz.- Absurdem jest, że to się nie wydaje absurdalne - enigmatycznie odezwał się Oliveira.- Absurdem jest, że kiedy wychodzisz rano i za drzwiami znajdujesz butelkę mleka, uważasz to za naturalne, bo to samo zdarzyło ci się wczoraj i zdarzy jutro.Ta stagnacja, to „niech tam”, ten podejrzany brak wyjątków.Bo ja zresztą wiem.może powinno się spróbować jakiejś innej drogi.- Rezygnując z inteligencji? - zaniepokoił się Grego-rovius.- Nie wiem.Może inaczej jej używając.Czy to dowiedzione, że zasady logiki są nierozłącznie związane z naszą inteligencją? Przecież istnieją narody żyjące w magicznym porządku rzeczy.Pewnie, że jadają surowe robaki, ale to znowu jest kwestią wartościowania.- Robaki, brrr - wstrząsnęła się Babs.- Ronald, kochanie, tak późno.- W sumie - powiedział Ronald - wiesz, co cię męczy? Praworządność i jej formy.Jak tylko coś zaczyna prawidłowo funkcjonować, czujesz się osaczony.Wszyscy jesteśmy trochę tacy, nieudaczniki bez fachu, bez tytułów, bez tego wszystkiego.Dlatego siedzimy, bracie, w Paryżu i twój znamienity absurd w rezultacie obraca się w coś w rodzaju mętnego anarchizmu, którego nie jesteś w stanie wcielić w życie.- Masz stuprocentową rację - powiedział Oliveira.- Jakby to było fajnie wyjść na ulicę z transparentami „żądamy wolności dla Algierii”.I w ogóle ile można by zdziałać na drodze walki społecznej.- Działanie mogłoby ci się przydać, nadać jakiś sens twojemu życiu - powiedział Ronald.- Mam nadzieję, że wiesz to z Malraux.- W wydaniu NRF.- Ale zamiast tego wolisz onanizować się jak małpa, przeżuwając wciąż fałszywe problemy, czekając Bóg wie na co.Jeżeli to wszystko jest absurdem, trzeba jakoś temu zaradzić, postarać się coś zmienić.- Skądś znam tę piosenkę - mruknął Oliveira.- Jak tylko widzisz, że konwersacja zmierza ku czemuś bardziej konkretnemu, jak na przykład twoje cudowne „działanie”, zaczynasz być nader elokwentny.Nie chcesz zrozumieć, że i na działanie, i na brak działania trzeba zasłużyć.Jak tu działać nie ustaliwszy uprzedniego, podstawowego stosunku do sedna sprawy, bez uzgodnienia, co uważamy za słuszne i za prawdziwe.Twoje wiadomości na temat dobra i prawdy są czysto historyczne, oparte na odziedziczonej etyce.Tymczasem mnie zarówno historia, jak i etyka wydają się wysoce wątpliwe.- Kiedyś - powiedział Etienne prostując się - chętnie wysłucham z detalami twoich opinii na temat tego, co nazywasz „podstawowym stosunkiem do sedna sprawy”.A może właśnie to sedno jest pustką?- Nie myśl, że tego nie brałem pod uwagę - odparł Oliveira.- Ale nawet z czysto estetycznych względów, które ty najlepiej możesz oceniać, musisz przyznać, że między usytuowaniem się w samym środku a trzepotaniem naokoło istnieje jakościowa różnica, która daje do myślenia.- Horacio - wtrącił Gregorovius - używał i to obficie, tych samych słów, które przed chwilą odradzał nam.Jego nie należy prosić o wygłaszanie przemówień, a raczej pytać o coś zupełnie innego, o jakieś sprawy niejasne, zamglone, niewytłumaczalne jak sny, i jakieś zbiegi okoliczności, objawienia, plus tak zwany czarny humor.- Ten z góry znowu zaczyna - powiedziała Babs.- Nie, to deszcz - powiedziała Maga.- Już pora na lekarstwo Rocamadoura.- Jeszcze masz czas - Babs pochyliła się tak szybko, że zegarek stuknął o lampę.- Trzecia za dziesięć.Chodźmy, Ronald, jest bardzo późno.- Pójdziemy pięć po trzeciej - zgodził się Ronald.- Dlaczego pięć po trzeciej? - zdziwiła się Maga.- Bo pierwszy kwadrans jest zawsze szczęśliwy - wyjaśnił Gregorovius.- Daj mi jeszcze łyk cańi - poprosił Etienne.- Merde, nie ma już ani kropli.Oliveira zgasił papierosa.„Czuwanie pod bronią - pomyślał z wdzięcznością.- Prawdziwi przyjaciele, nawet ten nieszczęsny Osip.No, teraz mamy przed sobą kwadrans łańcuchowych reakcji, których nikt nie uniknie, nikt, nawet jeżeli się pomyśli, że za rok o tej porze najdokładniejsze, najbardziej precyzyjne wspomnienie nie będzie w stanie zakłócić wytwarzania adrenaliny ani śliny, ani sprowadzić pocenia się rąk.Oto dowody, których Ronald nie zechce nigdy przyjąć do wiadomości.Co zrobiłem tej nocy? A priori coś raczej potwornego.Może trzeba było próbować butli z tlenem lub czegokolwiek innego.Idiotyzm, tylko bylibyśmy mu niepotrzebnie przedłużali życie”.- Trzeba by ją przygotować - szepnął mu Ronald do ucha.- Nie gadaj głupstw.Czy nie orientujesz się, że już jest przygotowana, że zapach czuje się w powietrzu?- To teraz zaczynacie szeptać - powiedziała Maga - właśnie kiedy nie ma już potrzeby? „Tu parles” - pomyślał Oliveira.- Zapach? - zaszemrał Ronald.- Nic nie czuję, żadnego zapachu.- No, już chyba będzie trzecia - powiedział Etienne wzdrygając się, jakby przeszedł go dreszcz.- Ronald, zrób no wysiłek.Może Horacio nie jest geniuszem, ale łatwo zrozumieć, co ci chce powiedzieć.Nie możemy zrobić nic więcej, tylko jeszcze trochę zostać i przyjąć to, co nadchodzi.Myślę Horacio, że to, co powiedziałeś o obrazie Rembrandta, było słuszne.Istnieje metamalarstwo, tak jak metamuzyka, a stary pchał łapy po łokcie w to, co robił.Tylko oślepieni logiką mogą zatrzymywać się przed Rembrandtem i nie czuć, że to jest jakieś okno albo coś innego, jakiś znak.Niebezpieczne dla malarstwa, ale za to.- Malarstwo jest takim samym gatunkiem sztuki, jak wiele innych - powiedział Oliveira.- Jako gatunku nie należy specjalnie go ochraniać.W dodatku na każdego Rembrandta wypada po stu facetów będących tylko malarzami i niczym więcej, tak że malarstwu nic nie grozi.- Na szczęście - dodał Etienne.- Na szczęście - zgodził się Oliveira.- Na szczęście wszystko jest jak najlepiej na tym najlepszym ze światów.Zapal duże światło, Babs, masz kontakt za sobą.- Gdzie jest jakaś czysta łyżeczka? - powiedziała Maga wstając.Z wysiłkiem, który wydał mu się ohydny, Oliveira powstrzymał się od spojrzenia w głąb pokoju
[ Pobierz całość w formacie PDF ]