Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Bradford Barbara Taylor GÅ‚os serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Smok mówi to, co chce - odparł Yiserys… w języku powszechnym.- Spojrzał przez ramię na Agga i Rakhrao, jadących nie opodal, i posłał im szyderczy uśmiech.- Widzisz, te dzikusy nie mają nawet na tyle rozumu, żeby zrozumieć język cywilizowanych ludzi.- Przy drodze wyrósł zjedzony przez mech kamienny monolit wysoki na pięćdziesiąt stóp.- Jak długo jeszcze będziemy błądzić wśród tych ruin, zanim Drogo da mi swoją armię? Mam już dość czekania.- Księżniczka musi zostać przedstawiona dosh khaleen…- Tak, staruchom - przerwał jej brat.- I pokażą nam przedstawienie z przepowiednią o szczeniaku w jej brzuchu, tak jak mówiłaś.Tylko po co mi to wszystko? Mam dość końskiego mięsa i smrodu tych dzikusów.- Przyłożył nos do szerokiego rękawa swojej tuniki, gdzie zwykle trzymał saszetkę z perfumami, lecz teraz jego ubranie cuchnęło.Wszystkie jedwabie i wełniane szaty, które Yiserys przywiózł z Pentos, były brudne i przepocone.- Na Zachodnim Targu znajdziesz potrawy, które bardziej przypadną ci do gustu, Wasza Miłość - powiedział ser Jorah Mormoni.- Przyjeżdżają tam kupcy z Wolnych Miast.Khal dotrzyma obietnicy w swoim czasie.- Lepiej, żeby to zrobił - mruknął Yiserys.- Mam zamiar sięgnąć po koronę, którą mi obiecano.Nie wolno kpić ze smoka.- Na widok nagiej postaci kobiety o sześciu piersiach i głowie frelki, podjechał bliżej, żeby się przyjrzeć kamiennemu posągowi.Dany odetchnęła nieco, lecz nie pozbyła się swojego niepokoju.- Modlę się, żeby mój syn-i-gwiazdy nie kazał mu czekać zbyt długo - powiedziała do ser Joraha, kiedy jej brat odjechał na bezpieczną odległość.Rycerz popatrzył za Yiserysem z powątpiewaniem.- Twój brat powinien był zostać w Pentos.Nie ma dla niego miejsca w khalasar.Illyrio ostrzegał go.- Odjedzie, gdy tylko dostanie swoje dziesięć tysięcy wojowników.Mój pan mąż obiecał mu złotą koronę.Ser Jorah chrząknął.- Tak, Khaleesi, tylko… Dothrakowie patrzą na pewne sprawy inaczej niż my, ludzie zachodu.Mówiłem twojemu bratu to samo, co Illyrio, lecz on nie słucha.Końscy lordowie to nie handlarze.Yiserysowi wydaje się, że cię sprzedał, i teraz oczekuje zapłaty.Natomiast khal Drogo traktuje cię jako prezent.Odwdzięczy się Yiserysowi podarunkiem, lecz… w swoim czasie.Nie można domagać się prezentu, nie od khala.Od niego niczego nie można się domagać.- Ale to nie w porządku, że musi czekać.- Dany nie wiedziała, dlaczego broni brata.- Yiserys mógłby zmieść całe Siedem Królestw, gdyby miał dziesięć tysięcy wrzeszczących Dothraków.Ser Jorah prychnął.- Yiserys nie zamiótłby stajni, nawet gdyby miał dziesięć tysięcy mioteł.Dany zauważyła nutę pogardy w jego głosie.- A… a gdyby to nie był Yiserys? - spytała.- Gdyby poprowadził ich ktoś inny? Ktoś silniejszy? Czy rzeczywiście Dothrakowie potrafiliby podbić Siedem Królestw?Ser Jorah zamyślił się i przez długą chwilę jechali w milczeniu.- Udając się na wygnanie, widziałem w Dothrakach jedynie półnagich barabarzyńców.Gdybyś mnie wtedy zapytała, powiedziałbym ci, że tysiąc rycerzy przepędzi sto razy więcej Dothraków.- A dzisiaj?- Dzisiaj nie jestem już taki pewien - odpowiedział rycerz.- Na koniu jeżdżą lepiej od najlepszego rycerza, są nieustraszeni i lepiej strzelają z łuku.W Siedmiu Królestwach łucznicy walczą przeważnie z ziemi, schowani za ścianą z tarcz albo dzid.Dothrakowie natomiast strzelają z konia bez względu na to, czy atakują, czy się wycofują, zawsze są niebezpieczni i… i jest ich tak dużo.Sam twój pan mąż ma czterdzieści tysięcy wojowników w swoim khalasar.- Naprawdę?- Twój brat, Rhaegar, przyprowadził ze sobą tyle samo ludzi nad Trident - mówił dalej ser Jorah - lecz zaledwie jedną dziesiątą stanowili rycerze.Pozostali to łucznicy, wolni i piesi uzbrojeni w dzidy i piki.Kiedy zginął Rhaegar, wielu porzuciło broń i uciekło.Czy taka hołota może długo wytrzymać przed atakiem czterdziestu tysięcy wyjców spragnionych krwi? Czy skórzane kaftany i kolczugi ochronią ich przed deszczem strzał?- Nie na długo - powiedziała.Przytaknął jej.- Jednakże jeśli lordowie z Siedmiu Królestw posiadają choć odrobinę rozsądku, to nigdy do tego nie dojdzie.Jeźdźcy nie przepadają za wojną oblężniczą.Nie umieliby zdobyć nawet najsłabszego zamku w Siedmiu Królestwach, gdyby jednak Robert Baratheon okazał się głupcem i przyjął ich w polu…- A jest - spytała Dany - głupcem?Ser Jorah milczał przez chwilę.- Robert powinien był się urodzić Dothrakiem - odezwał się wreszcie.- Twój khal powie ci, że tylko tchórz chowa się za kamiennym murem, zamiast stawić czoło przeciwnikowi z bronią w ręku.Uzurpator przyznałby mu rację.Jest silny, odważny… i wystarczająco porywczy, żeby stanąć przed Dothrakami na otwartym polu.Za to otaczający go ludzie… to co innego.Jego brat, Stannis, lord Tywin Lannister, Eddard Stark… - Splunął.- Nienawidzisz tego Starka - powiedziała Dany.- Zabrał mi wszystko, co kochałem, z powodu kilku zawszonych kłusowników i jego jakże cennego honoru - powiedział ser Jorah z goryczą.Z tonu jego głosu wywnioskowała, że wciąż boleje nad stratą.Szybko zmienił temat.- Patrz - powiedział, wskazując ręką.- Yaes Dothrak.Miasto końskich lordów.Khal Drogo wraz ze swoimi braćmi krwi poprowadził ich przez ogromny bazar Zachodniego Targu i dalej, szerokimi ulicami.Dany trzymała się ich blisko i rozglądała się zaciekawiona.Yaes Dothrak było jednocześnie największym i najmniejszym miastem, jakie kiedykolwiek widziała.Wydało jej się dziesięć razy większe od Pentos, bezmiar pozbawiony murów czy jakichkolwiek granic, z szerokimi, omiatanymi wiatrem ulicami, wybrukowanymi trawą, błotem i kwiatami.W Wolnych Miastach wieże, domy, mosty, sklepy i duże budowle stoją ciasno przy sobie, natomiast Yaes Dothrak rozciągało się leniwie w słońcu, pradawne, aroganckie i puste.Nawet budynki wydały jej się dziwne.Widziała pawilony z rzeźbionego kamienia, budowle wielkie jak zamki z plecionej trawy, rozchwiane drewniane wieże, piramidy z marmurowymi schodami czy długie budowle z bali pozbawione dachów.Tu i tam ściany zastępowały cierniste żywopłoty.- Wszystkie są inne - powiedziała.- Twój brat częściowo miał rację - przyznał ser Jorah.- Dothrakowie nie budują.Tysiąc lat temu, kiedy potrzebowali domu, kopali w ziemi dziurę i przykrywali ją dachem z plecionej trawy.Wszystko, co widzisz tutaj, zostało zbudowane przez niewolników sprowadzonych z podbitych ziem; niewolnicy budowali na modłę swoich krajów.Większość budowli, nawet te największe, sprawiała wrażenie opuszczonych.- Gdzie są ludzie, którzy tutaj mieszkają? - spytała Dany.Bazar pełen był biegających dzieci i krzyczących mężczyzn, lecz poza nim tylko tu i ówdzie dało się zauważyć kilku eunuchów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]