Podstrony
- Strona startowa
- Michael Judith Œcieżki kłamstwa 01 Œcieżki kłamstwa
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Michael Barrier Animated Man. A Life of Walt Disney (2007)
- Michael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)(2)
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Andy Weir Marsjanin (4)
- Dawkins Richard Bóg urojony
- May Karol Walka o Meksyk (SCAN dal 787)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp8skarzysko.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.389 No cóż. Doniger uśmiechnął się niespodziewanie. Bardzo się cie-szę, że wróciliście. My też się cieszymy odparł Johnston sucho.Przez chwilę panowałacisza.Wszyscy wpatrywali się w Donigera. Odpieprzcie się ode mnie! rzucił i spojrzał na Gordona. Po co mnietu ściągnąłeś? Tylko dlatego, że państwo historycy są niezadowoleni? Taka jestprzyszłość, bez względu na to, czy im się podoba.Nie mam czasu na bzdury.Czekają na mnie bardzo ważne sprawy.Gordon uniósł trzymany w ręku cylindryczny pojemnik. Wiele dyskutowaliśmy na ten temat, Bob odparł i doszliśmy do wnio-sku, że firmie przydałby się prezes o bardziej umiarkowanych poglądach.Coś głośno syknęło.Doniger poczuł ostry zapach podobny do woni eteru.Kiedy się ocknął, otaczał go basowy szum i zgrzyt wyginanego metalu.Znaj-dował się wewnątrz maszyny.Od razu spostrzegł całą grupę.Spoglądali na niegozza szklanych osłon.Wiedział, że jest już za pózno, aby wyjść z klatki. Nic wam z tego nie przyjdzie! zawołał.Rozbłysły lasery, oślepił go niebieskawy blask.Sekcja tranzytowa zaczęłaszybko rosnąć w miarę kurczenia się maszyny.Usłyszał charakterystyczne trzesz-czenie piany i runął w otchłań.Pisk dartego metalu stał się nie do zniesienia.Zamknął oczy, wyczekując na ten ostatni moment.Otoczyła go ciemność.Zaraz jednak usłyszał świergot ptaków.Rozejrzał się.Ponad nim ciągnął sięczysty klarowny błękit pogodnego nieba.Nie wylądował więc pod Wezuwiuszem.Otaczający go las nie przypominał prastarej puszczy, więc nie mógł być takżew okolicach Tokio.Ptaki szczebiotały radośnie, a słońce grzało.Nie była to teżSyberia.Gdzie ja jestem, do cholery? pomyślał.Maszyna stała nieco pochylona, dalej na lewo teren wyraznie opadał.Międzygrubymi pniami drzew prześwitywała otwarta przestrzeń.Wyszedł z klatki i ruszyłw dół zbocza.Gdzieś z oddali doleciał dudniący rytm wybijany na bębnie.Wyszedł na skraj lasu i popatrzył na ufortyfikowane miasto.Znaczną jegoczęść przesłaniały dymy licznych pożarów, lecz mimo to rozpoznał je od razu.Dodiabła, to Castelgard! Też wymyślili! Nie mieli mnie gdzie wysłać, tylko właśnietu!Oczywiście musiał to być pomysł Gordona, który wziął sobie do serca bredniezawiedzionych naukowców.Ten sukinsyn kierował pracami nad skonstruowaniemmaszyn i teraz doszedł do wniosku, że mógłby pokierować całą firmą.To Gordonwyprawił go w przeszłość, myśląc zapewne, że nie zdoła stąd wrócić.390Ale jego nie tak łatwo przechytrzyć.Nie musiał się niczym martwić, zawszenosił przy sobie ceramiczną kostkę markera.Trzymał ją ukrytą w obcasie buta.Zciągnął go szybko i zajrzał do schowka.Kostka była na miejscu.Chciał ją wyjąć,ale zaklinowała się w głębi wycięcia.Potrząsnął energicznie butem.Bez skutku.Próbował podważyć ją patykiem, lecz szybko złamał cienką gałązkę.Postanowił oderwać cały obcas, ciągnął z całej siły.Klej trzymał jednak moc-no.Potrzebne mu było jakieś metalowe narzędzie, dłuto albo przebijak.Na pewnomógł je znalezć w mieście.Włożył but, zdjął marynarkę oraz krawat i poszedł w dół zbocza.Spoglądającna miasto, zwrócił uwagę na kilka zastanawiających szczegółów.Zcieżka wiodłaprosto do wschodniej bramy w murach obronnych, która była szeroko otwarta.Dziwne.Nic nie wskazywało, aby trwała wojna, w każdym razie w Castelgard nietoczyły się walki.Więc brama powinna być zamknięta.Rozejrzał się po polach,ale i na nich nie prowadzono żadnych prac.Sprawiały wrażenie zaniedbanych,w wielu miejscach porosły chwastami.Co się stało, do cholery?Dotarł do bramy prowadzącej na główną ulicę.Za zwodzonym mostem do-strzegł zwłoki zabitego strażnika.Przystanął, aby mu się dokładniej przyjrzeć.Natwarzy mężczyzny ciemniały smugi krwi biorące początek wokół oczu.Musiałdostać bardzo silne uderzenie w głowę.Popatrzył na zabudowania Castelgard
[ Pobierz całość w formacie PDF ]