Podstrony
- Strona startowa
- Foster Alan Dean Tran ky ky Czas na potop
- Foster Alan Dean Tran ky ky Misja do Moulokinu
- Foster Alan Dean Przekleci 02 Krzywe zwierciadlo
- Foster Alan Dean Gwiezdne Wojny Nadchodzšca Burza
- Foster Alan Dean Zaginiona Dinotopia
- Koonz Dean R Tunel strachu
- Dean R. Koonz Tunel strachu
- Powell Tag & Judith Panowanie nad umysłem
- Zelazny Roger Pan Swiatla (2)
- 06wininout (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp8skarzysko.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Według świadków dziewczyna zachowywała się dziwnie, zanim pani skręciła zza rogu, niemal jakby chciała zostać przejechana.- Ale dlaczego takie ładne dziecko zdecydowałoby się na desperacki krok?Weatherby wzruszył ramionami- Powiedziała pani, że jest psychiatrą.Specjalizuje się w problemach dzieci i młodzieży, prawda?-Tak.- Musi więc pani znać wszystkie odpowiedzi lepiej niż ja.Dlaczego chciała się zabić? Mogła mieć kłopoty w domu - ojca, który pije i dokucza córce; matkę, która udaje, że tego nie widzi.A może porzucił ją chłopak, i myśli, że świat się zawalił.Albo odkryła, że jest w ciąży, i boi się powiedzieć rodzicom.Istnieją setki przyczyn, i jestem pewien, że słyszała pani o większości.To, co mówił, było prawdą, ale Carol nie poczuła się przez to lepiej.Gdybym jechała wolniej - myślała.- Gdybym szybciej reagowała, może ta biedna dziewczynka nie znalazłaby się w szpitalu.- Mogła też być pod wpływem narkotyków - kontynuował Weatherby.- Cholernie dużo dzieciaków styka się dzisiaj z narkotykami.Daję słowo, jedni połknęliby każdą pigułkę, a inni coś wąchają albo wstrzykują sobie w żyłę.Dziewczyna mogła być na takim haju, że nie wiedziała, kim jest, kiedy weszła pod koła pani wozu.Jeśli mam rację, czy nadal będzie pani przekonana o swojej winie?Carol oparła się o siedzenie, zamknęła oczy i trzęsąc się, głośno oddychała.- Boże, nie wiem co powiedzieć.Wiem tylko.że czuję się podle.- To całkiem naturalne, po tym, co pani przeszła.Ale to nie powinno mieć nic wspólnego z poczuciem winy.Proszę przestać o tym myśleć i powrócić do swoich spraw.Otworzyła oczy, spojrzała na niego i uśmiechnęła się.- Wie pan, komisarzu Weatherby, myślę, że byłby pan niezłym psychoterapeutą.Wyszczerzył zęby.- Albo świetnym barmanem.Carol wybuchła śmiechem.- Lepiej się pani czuje? - zapytał.- Troszeczkę.- Proszę mi obiecać, że nie będzie z tego powodu bezsennych nocy.- Spróbuję - powiedziała.- Wciąż jednak niepokoję się o tę małą.Czy wie pan, do którego szpitala ją zabrano?- Mogę to ustalić.- Zrobi pan to dla mnie? Chciałabym porozmawiać z lekarzem, który się nią opiekuje.Jeśli usłyszę od niego, że nic jej nie będzie, o wiele łatwiej przyjdzie mi zastosować się do pańskiej rady.Weatherby podniósł mikrofon i połączył się z dyspozytorem.Antena telewizyjna!Stojąc na strychu i gapiąc się w sufit, Paul zaśmiał się głośno, gdy uświadomił sobie, co jest przyczyną hałasu.Ten dźwięk nie brał się z pustego powietrza na wprost jego twarzy, jak sądził.Dobiegał z dachu, gdzie zamocowano antenę telewizyjną.Podłączyli im kablówkę rok temu, ale nie usunęli jeszcze starej anteny.Był to duży, zdalnie sterowany talerz, przytwierdzony śrubami bezpośrednio do belki dachu.Widocznie nakrętka albo jakieś wzmocnienie się obluzowało i wiatr szarpał anteną, uderzając nią co jakiś czas o dach.Rozwiązanie wielkiej zagadki okazało się śmiesznie proste.Naprawdę?Łup.łup.łup.Dźwięk był teraz ledwie słyszalny wśród szumu deszczu, tak że szybko uwierzył w tę wersję wydarzeń.Stopniowo jednak zaczynał wątpić, czy ma rację.Przypomniał sobie, jak głośne i gwałtowne było walenie kilka minut wcześniej, kiedy znajdował się w kuchni: cały dom drżał, opadły drzwiczki piecyka, słoiki z przyprawami grzechotały na półeczce.Czy obluzowana antena mogła spowodować tyle hałasu i wibracji?Łup.łup.Gapił się w sufit i starał się uwierzyć w swoją teorię.Musiała uderzać o belkę dachu w ściśle określony sposób, pod szczególnym kątem, wprowadzając w rezonans cały budynek.Podobnie, wywołując odpowiednie wibracje w wiszącym moście stalowym, można w ciągu minuty zniszczyć go doszczętnie, bez względu na liczbę śrub, spawów i lin.A chociaż Paul nie wierzył, że obluzowana antena może spowodować podobnie apokaliptyczną destrukcję drewnianej konstrukcji domu, to jednak umiarkowana siła w połączeniu z odpowiednimi parametrami i maksymalną dokładnością daje efekt całkiem nieproporcjonalny do użytej energii.A poza tym antena telewizyjna musiała stanowić źródło hałasów, bo tylko takie wyjaśnienie mu pozostało.Odgłos stukania stawał się cichszy, a potem zupełnie zamilkł.Poczekał minutę czy dwie, ale słyszał tylko deszcz uderzający o gonty nad głową.Wiatr musiał zmienić kierunek.Gdy tylko wróci do poprzedniego, znów zacznie się walenie.Kiedy burza się skończy, wyniesie z garażu rozsuwaną drabinę, wejdzie na dach i zdemontuje antenę.Niepotrzebnie z tym zwlekał, stracił cenny czas przeznaczony na pisanie, i to będąc w jednym z najtrudniejszych, decydujących momentów powieści.Był sfrustrowany i zdenerwowany.Jeśli teraz postąpi zgodnie z planem, może nie będzie to zupełnie stracony dzień
[ Pobierz całość w formacie PDF ]