Podstrony
- Strona startowa
- Koontz Dean R Mroczne sciezki serca (SCAN dal
- Koontz R. Dean W okowach lodu (SCAN dal 1154)
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 1 Zabojca strachu
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Koontz Dean Drzwi do grudnia
- Koontz Dean R Pieczara gromow
- Koontz Dean R Nocne dreszcze
- Koonz Dean R Tunel strachu
- Dean R. Koonz Tunel strachu
- Koontz Dean R Odwieczny Wrog
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Blackstrapa niełatwo było przekonać. Jeden mówiącydinozaur nie tworzy żadnej cywilizacji. Uśmiech powrócił na jego oblicze. A poza tym, kiedyto miałeś coś przeciwko inteligentnym jeńcom na pokładzie? Zapomniałeś już, jakhandlowaliśmy niewolnikami na Nowej Gwinei i wyspach Fidżi?Nie zawracając sobie dłużej głowy pierwszym oficerem, kapitan spojrzał ponad jegogłową na załogę i podniósł głos: Ludzie! Ta gadająca papuga jest warta minimum dwadzieścia tysięcy funtów.To więcejniż jej waga w złocie.Do tego może pójść sama.Mamy jeszcze tyle lin, żeby dołączyć ją donaszej kolekcji. No, nie wiem, kapitanie. Samuel przyjrzał się niepewnie milczącemudeinonychusowi. Ma kupę pazurów. Czego się boicie? Blackstrap spojrzał groznie na załogę. Przecież to jest mniejsze odnajmniejszego z was.Taki orzeł bez skrzydeł.Otoczcie go i nie będzie problemu.Rozciągającsieci i liny, tuzin piratów okrążyło gniazdo-łóżko i jego właściciela.Nawet nie próbując uciekać,Tarqua spokojnie obserwował zbliżających się ludzi.Will wstrzymał oddech.Nawet Pięknotkaprzyglądała się temu z uwagą.Suarez zrobił pierwszy krok i wyrzucił w kierunku głowy ascety linę zakończoną pętlą.Wostatnim możliwym momencie Tarqua wyskoczył w powietrze i wykonał wspaniałe salto.Wielki, podobny do sierpa pazur środkowego palca jego nogi błysnął przez ułamek sekundy,rozległ się cichy świst i samotnik wylądował dokładnie w tym samym miejscu, w którymprzedtem siedział.Tylko lekkie fałdki na jego szacie wskazywały, że się poruszył.Czysto przecięte w trzech miejscach sieci, splecione z konopnej liny o średnicy pół cala,opadły nie wyrządzając mu najmniejszej szkody na gładką, złotą podłogę.Kilku następnych piratów ponowiło próby.Za każdym razem rezultat był ten sam.Tarquawciąż pozostawał wolny, a na podłodze rósł stos równo pociętych sieci i lin.Mężczyzni spojrzelipytająco na kapitana, oczekując instrukcji.W głosie Blackstrapa był raczej podziw niż niezadowolenie: Taaa.To robi wrażenie.Jak na takiego, co twierdzi, że tylko siedzi i kontempluje,jesteś cholernie szybki, mały dinozaurze.Powiedziałbym, że przyparty do muru mógłbyś równiedobrze medytować za pomocą pięści i nóg. Tarqua wytrzymał miażdżące spojrzenie kapitana bez mrugnięcia okiem. To stara, ciekawa sztuczka.Nauczyłem się jej od ludzi, których przodkowie przybyli doDinotopii z Chin i Korei.Zmodyfikowałem ją nieco na własne potrzeby.Uprawianie katauspokaja mnie.Daje odprężenie zarówno w sensie fizycznym, jak i psychicznym. Uspokaja, co? Spodziewam się, że byłbyś w stanie uspokoić człowieka na wieki,przecinając go od brzucha do kręgosłupa tymi pazurami.Oczywiście jako filozofowi i tak dalejnigdy nawet do głowy by ci to nie przyszło.Tarqua nie spuszczał oka z Blackstrapa i przez moment Willowi wydawało się, że kapitanpiratów wzdrygnął się.Deinonychus mógł sobie być cywilizowany, nawet bardzo cywilizowany,ale gdzieś głęboko wciąż drzemały w nim wspomnienia o dawnych czasach, gdy przedstawicielejego gatunku, zbici w okrutne stada, polowali bezlitośnie na dużo większe dinozaury.Teraz byłto ledwie przebłysk uśpionego instynktu, ale wywarł on na kapitanie widoczne wrażenie.Mkusesmętnie spojrzał na trzymany w dłoni koniec równo uciętej liny. To równie dobrze mogła być moja ręka, kapitanie. Przecież widzę. Blackstrap stracił swój dobry nastrój.Pomijając obecność zębów ipazurów, miał przed sobą przerośniętego kurczaka o manierach biskupa, który pokonał gowzrokiem! Ciekaw jestem, czy potrafi być taki szybki, żeby przeciąć pocisk powiedział cofającsię o krok i wyciągając zza pasa jeden ze swych dwóch pistoletów.Widząc to reszta załogi poszław ślady kapitana.Uniosły się gotowe do strzału karabiny.Tarqua przyglądał się temu bez emocji.Will zesztywniał nie wiedząc, jak zareagować i czy w ogóle powinien próbować cośzrobić.Napięcie w świątyni było niema! namacalne.Patrząc na chłodnego, opanowanego iwyjątkowo pewnego siebie deinonychusa zaczął się zastanawiać, czy przypadkiem dinozaur niepotrafi zmienić toru lecącego w jego kierunku pocisku.Ale nie nadarzyła się okazja, by się o tym przekonać.Smiggens był tym, który rozsądnieprzerwał chwilową, grozną ciszę, mogącą mieć tragiczne następstwa. Kapitanie szepnął do Blackstrapa. Mamy tyle skarbów, ile możemy udzwignąć i wkażdej chwili możemy wrócić po więcej.Można będzie zabrać więcej ludzi z okrętu i więcejbrom, jeśli zajdzie taka potrzeba
[ Pobierz całość w formacie PDF ]