Podstrony
- Strona startowa
- Ostrzegam czytelnika Carter Dickson
- 10.Glen Cook Zolnierze zyja
- Gordon Noah Lekarze
- Glen Cook Zolnierze zyja
- Castillo Pamietnik zolnierza Korteza
- Feist Raymond E Adept magii
- Sławomir Kozak Operacja Dwie Wieże
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Wasiliadis Mikołaj Tajemnica Âśmierci
- Peter Charles Hoffer The Brave New World, A History of Early America Second Edition (2006)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kolazebate.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie wydaje mi się, byśpowinna jechać.Zrobiła wielkie oczy ze zdumienia i zdałem sobie sprawę, iż w podświadomo-ści rozumowała nie inaczej niż wuj, a mianowicie, że koniec końcem zmuszonybędę powiedzieć jej, by poszła za głosem swojego serca.Teraz zaś, zbiwszy ją zu-pełnie z tropu, ruszyłem żwawo za ciosem, by z uwagą dobierając słowa, umocnićswój sąd za pomocą pojęć, którym powinna dać wiarę.Słowa przychodziły mi gładko. Harmonia to nie miejsce dla ciebie, Eileen mówiłem łagodnie. Wiesz,jak bardzo tamtejsi ludzie różnią się od nas na Ziemi.Czułabyś się nie na miej-scu.Nie umiałabyś im dorównać ani sprostać ich zwyczajowym wymaganiom.Ten mężczyzna zaś, nawiasem mówiąc, to przodownik roty. Zmusiłem się dospojrzenia z sympatią na Jamethona Blacka, a jego szczupła twarz wyrażała tyleniechęci i pragnienia zyskania mego poparcia, co ostrze topora. Czy wiesz, coto oznacza na Harmonii? zapytałem. Jest oficerem tamtejszych sił zbroj-nych.Sprzedaż jego kontraktu może was w każdej chwili rozdzielić.On może zo-stać wysłany do miejsc, do których ty nie będziesz mogła za nim podążyć.Może32nie wracać przez całe lata.albo i wcale, jeśli zostanie zabity, co nie jest bynaj-mniej nieprawdopodobne.Czy chcesz się na to narazić? I dodałem z brutalnąszczerością: Czy jesteś wystarczająco silna, by znieść taką nerwową szarpani-nę, Eileen? Przez całe życie mieszkam z tobą pod jednym dachem i śmiem o tymwątpić.Zrobiłabyś zawód nie tylko samej sobie, zawiodłabyś i tego człowieka.Na tym skończyłem.Wuj przez cały czas mojej przemowy nie podnosił wzro-ku znad książki.Nie podniósł i teraz, lecz wydało mi się ku mej cichej sa-tysfakcji że ręce trzymające okładkę leciutko drżały, zdradzając uczucia, doktórych nigdy się dotąd nie przyznawał.Co do Eileen, to przez cały czas trwania mej perory wpatrywała się we mniez jawnym niedowierzaniem.Teraz westchnęła ciężko, z trudnością powstrzymującsię przed łkaniem, i stanęła wyprostowana.Spojrzała na Jamethona Blacka.Nie powiedziała ani słowa.Dosyć było tego spojrzenia.Również jemu przy-glądałem się uważnie, spodziewając się, że zdradzi jakieś oznaki uczucia, leczjego twarz jedynie posmutniała trochę i nieco złagodniała.Postąpił ku Eileen dwakroki, aż znalazł się prawie u jej boku.Zesztywniałem w gotowości rzucenia sięmiędzy nich, gdyby zaszła potrzeba poparcia mojej opinii czynem.Lecz on jedy-nie bardzo łagodnie przemówił do niej, posługując się tą dziwną, śpiewną odmia-ną zwykłej mowy, której, jak czytałem, używa między sobą jego lud, lecz którejnigdy jeszcze nie słyszałem na własne uszy. Azaliż nie pójdziesz za mną, Eileen? rzekł.Zachwiała się jak wiotka roślinka w spulchnionej ziemi, gdy mijają ją ciężkiekroki, i spojrzała w przeciwną stronę. Nie mogę, Jamie szepnęła. Słyszałeś, co powiedział Tam? To prawda.Sprawiłabym ci tylko zawód. Nieprawda powiedział tym samym cichym głosem. Nie mów, że niemożesz.Powiedz, że nie chcesz, a pójdę sobie.Czekał.Lecz ona, wciąż odwrócona, unikała jego wzroku.A potem potrzą-snęła głową na znak ostatecznej odmowy.Na ten widok wciągnął głęboko powietrze w płuca.Gdy przestałem mówić,nie spojrzał nawet na mnie ani na Mathiasa; nie spojrzał na żadnego z nas i teraz.W dalszym ciągu bez widocznych na twarzy oznak bólu i gniewu odwrócił sięi bez hałasu opuścił bibliotekę, dom i życie mojej siostry na zawsze.Eileen okręciła się na pięcie i wybiegła z pokoju.Spojrzałem na Mathiasa odwrócił stronicę swojej książki, nie podnosząc na mnie wzroku.O JamethonieBlacku ani o całym incydencie nie wspomniał nigdy więcej.Podobnie jak Eileen.Ale nie minęło sześć miesięcy, gdy najspokojniej w świecie zgłosiła swój kon-trakt do sprzedaży na Cassidę i poleciała na ów świat do pracy.Kilka miesię-cy pózniej poślubiła młodego człowieka, rodowitego mieszkańca planety, nazwi-skiem David Long Hall.Zarówno Mathias, jak i ja dowiedzieliśmy się o małżeń-33stwie dopiero w kilka miesięcy po fakcie, a i to od osób trzecich.Sama Eileen nienapisała ani słowa.Lecz wiadomość o tym obeszła mnie w owym czasie nie więcej niż Mathiasa,gdyż zwycięstwo nad siostrą i Jamethonem Blackiem wskazało mi tak poszukiwa-ną drogę.Nowe umiejętności zaczynały się we mnie utrwalać.Począłem rozwijaćtechniki stosowania ich do manipulacji ludzmi, tak jak mi się to udało z Eileen,by uzyskać to, czego pragnę; i byłem już na dobrej drodze do osiągnięcia megowłasnego celu, którym była wolność i potęga.Rozdział 5Jednak okazało się, że mimo wszystko scena w bibliotece miała utkwić w mejpamięci jak cierń.Przez pięć lat, podczas których wspinałem się po szczeblach kariery w Służ-bie Prasowej niczym urodzony człowiek sukcesu, nie miałem od Eileen żadnychwiadomości.W dalszym ciągu nie pisała do Mathiasa, nie pisała też do mnie.Kilka listów, które do niej wysłałem, pozostało bez odpowiedzi.Dorobiłem sięwielu znajomych, ale nie mogę powiedzieć, bym miał jakichś przyjaciół a Ma-thias nic dla mnie nie znaczył.Powoli, opłotkami, zaczynałem sobie uświadamiać,iż jestem na świecie sam jak ten palec i że uczyniłbym daleko lepiej, gdybymw pierwszym gorączkowym podnieceniu wywołanym świeżo odkrytą zdolnościąmanipulowania ludzmi znalazł sobie inny obiekt doświadczeń niż jedyna osoba nawszystkich czternastu światach, która mogła mieć jakieś powody, by mnie kochać.Właśnie to przywiodło mnie w pięć lat pózniej na zbocze górskie na nowejziemi, zryte niedawno ogniem ciężkiej artylerii.Przemierzałem je, gdyż zboczestanowiło część pola bitwy, od kilku zaledwie godzin toczonej przez rzucone prze-ciwko sobie do walki siły Północnej i Południowej Partycji Altlandii na NowejZiemi.Zarówno wojska Północy, jak i Południa tylko w niewielkiej części skła-dały się z rodowitych Nowoziemian.Siły zbuntowanej Północy w ponad osiem-dziesięciu procentach tworzyły oddziały zaciężne, wynajęte od Zaprzyjaznionych.W skład armii Południa wchodziły w przeszło sześćdziesięciu pięciu procentachkontyngenty cassidańskiego rekruta, wynajętego przez władze Nowej Ziemi nazasadzie bilansu kontraktowego od rządu Cassidy i ten właśnie fakt sprawił,że zmuszony byłem wyszukiwać sobie drogę pośród zrytej ziemi i powalonychpni drzewnych na zboczu.Między rekrutami tego właśnie oddziału znajdował sięmłody grupowy nazwiskiem Dave Hall mężczyzna, za którego moja siostrawyszła na Cassidzie.Moim przewodnikiem był żołnierz piechoty lojalistów, to jest Sił ZbrojnychPołudniowej Partycji.Nie Cassidanin, lecz rodowity mieszkaniec Nowej Ziemiw stopniu kadrowego ordynansa.Był to osobnik wychudły, po trzydziestce i z na-tury rzeczy skwaszony, co wnosiłem z cichej rozkoszy, której zdaje się doświad-czał, widząc, jak moje miejskie buty i peleryna reportera tytłają się w błocie i po-35szyciu leśnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]