Podstrony
- Strona startowa
- Wiktor Krawczenko Wybrałem wolnoć. Życie prywatne i polityczne radzieckiego funkcjonariusza
- Cawthorne Nigel Zycie erotyczne wielkich dyktat
- Kraszewski Józef Ignacy Cale życie biedna
- adobe.photoshop.7.pl.podrćÂcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- Gregory Philippa Biała księżniczka
- Wojna i pokoj t.1 i 2 TOŁSTOJ
- Chłopi tom 1 W.S.Reymont
- Dav
- Kay Guy Gavriel Tigana (2)
- Joanna Chmielewska Lesio
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale bez kawałów! zastrzegł się Heniek. Kiedy ona ma jechać? zapytał Sztyfla Murek, udając że nie słyszy okrzyku tamtego. Za dwa dni.Niech pan ją przygotuje.Poza tym proszę napisać ten list, co ma być z Ber-lina wysłany, bo dziś wyjeżdża do Niemiec jeden z naszych ludzi i on go zabierze.Najlepiejniech pan zaraz usiądzie i napisze. Dobrze zgodził się Murek.Po kwadransie list był gotów.Sztyfel i Heniek przeczytali go i uznali za dobry. Jutro wstąpi pan do nas powiedział Sztyfel i umówimy się na spotkanie z tą dziew-czyną.Murek nie wrócił do domu.Pojechał na Skolimowską i stamtąd zadzwonił do Arletki. Sytuacja jest nadal grozna powiedział jej ale jeszcze spróbuję różnych sposobów.Dziś nic stać się nie może, bo główna osoba, która o tym zadecyduje, jest poza Warszawą.Wkażdym razie mamy dzień wytchnienia.Zaczęła dopytywać się o szczegóły, lecz tylko ją ofuknął: Chyba rozumiesz, że nie nadaje się to do rozmowy telefonicznej.Przez cały dzień zajętybył sprawami Medany.Wrócił dopiero póznym wieczorem, a wyglądał na tak zmęczonego,był tak mizerny i zdenerwowany, że Arletka sama namówiła go, by zaraz położył się spać.Zato nazajutrz obudziła go wcześniej i z uwagą wysłuchała sprawozdania o sytuacji.Murek przedstawił jej rzecz spokojnie.Wyjaśnił, że wywiad komunistyczny zdołałwszystko wyśledzić, że w Centralnym Komitecie Wykonawczym dziś zapadnie wyrok, od-kładany tylko dlatego, że prezes nie przyjechał z Kielc.Wyrok wszakże jest z góry przesą-dzony: oboje zostaną zadenuncjowani w policji, co grozi im długoletnim więzieniem.Przezswoich przyjaciół Murek próbował wpłynąć na złagodzenie wyroku lub uzyskać zwłokę.Skutek jednak tych zabiegów okazał się wręcz przeciwny.Mianowicie władze partyjne, do-wiedziawszy się, że Murek jest poinformowany o ich zamierzeniu, nakazały śledzić zarównoją, jak i jego, i w wypadku, gdyby próbowali uciec, przyśpieszyć donos. A mówiłam ci z wyrzutem zawołała Arletka mówiłam, że nie wolno nam tracić cza-su! A ty nic nie robisz! Przeciwnie.Nie zmarnowałem ani godziny. Wciąż łudzisz się, że oni okażą się wspaniałomyślni? Wcale nie łudzę się i dlatego zrobiłem już przygotowania do ucieczki.Dziś jeszcze bę-dziemy mieli doskonale podrobione paszporty zagraniczne z prawdziwymi wizami, a jutroznajdziemy się już na pokładzie okrętu, odpływającego do Argentyny. Do Argentyny? Tak.To było najłatwiejsze i najmądrzejsze.W Europie jak nie policja, to komuniści napewno znalezliby nas wcześniej czy pózniej.A tam mamy zapewnione bezpieczeństwo.Iutrzymanie na czas, póki nie uda się zarobić.Przekazałem dzisiaj do Buenos Aires czternaścietysięcy złotych przez Bank Wschodni.Każde z nas wezmie ze sobą od wypadku jeszcze pokilkaset dolarów.To wszystko, co udało mi się wziąć z kasy Czabana.Będzie tu on nas teżprzeklinał.Grunt znalezć się w Gdańsku i na pokładzie.Tylko ci ludzie, którzy mają ułatwićnam wyjazd, dotychczas nie chcą się zgodzić na to, byśmy oboje razem do Gdańska jechali.Twierdzą, że to zbyt wielkie ryzyko. Cóż to za ludzie? Ach, moi starzy znajomi.Zupełnie pewni ludzie.Umieją te rzeczy robić, bo zawodowozajmują się przemytem.Mam do nich całkowite zaufanie.Niejednego już przeszwarcowali zagranicę. A dlaczego oni nie chcą, byśmy jechali razem? Bo w razie listów gończych będzie rzucać się w oczy taka poszukiwana para.Zatem oniradzą, byś ty jechała do Hamburga lub do Hawru, gdzie okręt zatrzymuje się i stamtąd wsia-117dła na pokład, a mnie chcą zabrać od razu do Gdańska, albo też odwrotnie.Zapewniają, żetylko w razie ścisłego zastosowania się do ich rad gwarantują bezpieczeństwo.Ale.ale jawolę raczej zaryzykować niż rozstać się z tobą. Toś niemądry oburzyła się. Kilka dni rozstania przecież to głupstwo! Ale niepokoiłbym się o ciebie. Jesteś dziecinny.Oni mają rację. Zapewne. Ale i tak pojedynczo będziemy śledzeni. To już ich sprawa.To są spryciarze.Tak wszystko zorganizują, że przewiozą i ciebie, imnie bezpiecznie.Ich własny interes w tym. Ale nie byłeś tak naiwny, by im zapłacić z góry? zaniepokoiła się. Skądże! Zapłacę im na miejscu.Dałem na razie pieniądze tylko na paszporty, wizy i nabilety okrętowe. To lubię! zawołała. Wiesz, że nawet nie przypuszczałam, żeś ty już o wszystkim po-myślał.Dzielny z ciebie chłop.Nie zginiemy, zobaczysz, w Argentynie czy gdziekolwiek,wszędzie sobie damy radę.Więc mam się pakować? Tak, ale wez tylko lepsze rzeczy.Nie trzeba na siebie zwracać uwagi nadmiarem bagażu.Wychodzę teraz na miasto i niedługo zadzwonię po ciebie.Spotkamy się z nimi i obgadamywszystko razem. Doskonale.A ja zabiorę się do pakowania.W godzinę pózniej zadzwonił telefon i Arletka wyszła do pobliskiej cukierni.W kącie sie-dział Murek z dwoma mężczyznami, z których młodszy, wcale przystojny blondyn, przywitałją komplementem: Trudno mi będzie panią przeszwarcować.Taka piękna kobieta zwraca uwagę.Po krótkiej naradzie ustalono wspólnie plan wyjazdu.Za radą przemytników Murek miałjechać ze starszym z nich przez Berlin i Hawr, Arletka zaś przez Gdańsk z przystojnym blon-dynem, przy czym miała występować jako jego żona.Zgodziła się na to pod warunkiem, żena okręcie zainstalują się w osobnych kabinach.Walizki Arletki miał zabrać Heniek jeszcze wieczorem, a wczesnym rankiem zajechać po niątaksówką.W dwie godziny po odjezdzie pociągu gdańskiego Murek miał odjechać berlińskim.Przez cały czas tej rozmowy i pózniej do wieczora Murek drżał na myśl, że Arletka za-cznie go podejrzewać o fałszywą grę.Wielką miłością starał się też uśpić jej obawy, jeżelijakiekolwiek mogły się zrodzić w jej umyśle.Na szczęście ona przyjmowała wszystko z naj-lepszą wiarą.Gdy zjawił się Heniek po rzeczy i pokazał jej paszport i kartę okrętową, uspo-koiła się zupełnie. Ten Heniek powiedziała po jego wyjściu to rzeczywiście drań kuty na cztery nogi.Jestem pewna, że dojadę z nim pomyślnie.Przez całą noc nie spali.Najpierw pakowali walizki Murka, pózniej snuli projekty nowegożycia za oceanem.Raz po raz wyglądali przez okno, by stwierdzić, że pod domem kręcą sięnaprawdę jakieś podejrzane typy.O siódmej, z punktualnością zegarka, zjawił się Heniek, który ze złośliwym uśmiechemprzyglądał się pożegnaniu i łzom, które szkliły się w oczach Murka.W kwadrans potem w mieszkaniu zaległa cisza.Murek długo stał nieruchomo na progu przedpokoju, wreszcie zasłonił twarz rękami i za-czął szlochać.Raz po raz zrywał się, spoglądał na zegarek:Jeszcze czas! Jeszcze pociąg nie odszedł!.Biegł do drzwi, zawracał, jak oszalały biegałpo pustych pokojach, upadł na kolana przed łóżkiem Arletki i w łkaniu bił głową o podłogę,aż do otumanienia. Moja jedyna, moje najdroższe biedactwo. jęczał, aż jęk przechodził w jakieś zduszonewycie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]