Podstrony
- Strona startowa
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Farmer Philip Jose ÂŒwiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materie 01 ZÅ‚oty kompas
- Pullman Philip Mroczne materie 02 Magiczny nóż
- Dick Philip K Plyncie lzy moje rzekl policjant (2)
- Salvatore R.A Star Wars czesc 2. Atak Klonow
- Huxley Aldous Niebo i piekło
- John Grisham Komora (2)
- Ripley Alexandra Scarlet
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Obiecywali, że to zrobią, ale nie mogłam miećpewności.Wszyscy bardzo się go boją, lecz chcą księżniczki z dynastii Yorków na troniei zakończenia dłużącej się wojny dzięki małżeństwu między skłóconymi kuzynami.Cała Angliaodetchnie, że Henryk Tudor przynosi pokój, dopiero gdy zasiądziesz obok na tronie.Większośćludzi nadal uważa Henryka za pretendenta, któremu dopisało szczęście.Powiedziano mu wprost,że ma się wszczepić w linię Plantagenetów, tę mocną gałąz. Ciekawe, jak na to zareagował. Wpadł w szał opowiada zachwycona Elżbieta Woodville. Wszakże nic nie mógłzrobić.Zostaniesz jego żoną. Skruszoną i pokorną przypominam jej kwaśno. Ano skruszoną i pokorną potwierdza bez cienia smutku.Zerka na mą chmurną minęi wybucha śmiechem. To tylko słowa, córko.Słowa, które może ci wmusić.Ale my zmusimygo, żeby cię poślubił i uczynił swoją królową.Kiedy włożysz koronę Anglii, nie będzie miałoznaczenia, jak brzmi twoje motto.PAAAC WESTMINSTERSKI GRUDZIEC 1485 ROKURaz jeszcze pojawia się herold, który ogłasza,że najjaśniejszy pan wyraził chęć złożenia nam wizyty.Tym razem wszakże Henryk pragniez nami wieczerzać i zamierza sprowadzić do pałacu westminsterskiego dwa tuziny swoichdworzan.Pani matka wzywa przed swoje oblicze podstolego, podczaszego i podkomorzegoi nakazuje przedstawić sobie zestaw dań i trunków, jakie można podać tego samego dnia,po czym odsyła ich, by zajęli się przygotowaniami.Swego czasu, będąc gospodynią w tympałacu i żoną umiłowanego przez wszystkich króla Edwarda, urządzała uczty na setki osóbz dziesiątkami potraw, zatem najmniejszego kłopotu nie sprawia jej zrobienie dobrego wrażeniana Henryku, który czternaście lat spędził na wygnaniu, w Bretanii nie mogącej się poszczycićdworem z prawdziwego zdarzenia, a do tego nieustannie bał się o swoje życie.Pachołek znów wtacza balię do mej komnaty, a kuzynostwo zostaje skazane na banicjęna czas wizyty króla, z zakazem choćby zbliżania się do schodów czy okien. Ale dlaczego? dopytuje Małgorzata, która wślizgnęła się za służącymi niosącyminaręcza zagrzanych płócien i butelki z wodą różaną, którą spłuczą mi umyte włosy. Czyżbytwoja matka była zdania, że Edward nie jest dość bystry, aby spotkać się z najjaśniejszympanem? Płoni się nagle. Czyżbyście się nas wstydziły? Pani matka nie chce, by król przypomniał sobie o chłopcu z rodu Yorków odpowiadam. To nie ma nic wspólnego ani z tobą, ani z twoim bratem.Henryk oczywiście wieo waszym istnieniu, drobiazgowa Małgorzata Stanley, robiąc przegląd Anglii, bez wątpieniao was nie zapomniała.Oficjalnie jesteście pod jej pieczą.Ale dla własnego bezpieczeństwapowinniście schodzić jej z oczu.Małgorzata blednie. Sądzisz, że najjaśniejszy pan mógłby zabrać od nas Edwarda? Nie uspokajam ją. Wszakże nie ma powodu, by wieczerzali razem.Najlepiejtrzymać ich z dala od siebie.Wyobraz sobie, że mały Edward oznajmia najjaśniejszemu panu,że ma zamiar zostać królem!Moja kuzynka śmieje się cicho. %7łałuję, że ktoś mu powiedział, że zajmuje miejsce w kolejce do tronu wzruszaramionami. Edward wziął to sobie mocno do serca. Tym bardziej powinien trzymać się z dala od Henryka, póki ten nie okrzepnie i nieprzywyknie do noszenia korony.Twój braciszek jest kochanym dzieckiem, ale nie umie trzymaćbuzi na kłódkę.Małgorzata rozgląda się po komnacie, zatrzymując spojrzenie dłużej na parującej baliii rozłożonej najnowszej sukni, przywiezionej przed południem z miasta przez szwaczkę.Sukniajest oczywiście zielona i ma dekolt zdobiony motywem serca. Nie masz nic przeciwko, Elżbieto? pyta mnie.Nie okazuję po sobie wewnętrznego cierpienia. Urodziłam się księżniczką z rodu Yorków tłumaczę. Nie mam wyjścia.Tak czyowak musiałabym poślubić kandydata, którego mój ojciec uznałby za przydatnego w swoichplanach.Pierwszego narzeczonego miałam jeszcze w kołysce.Nie mam wyboru, nigdy go niemiałam.z wyjątkiem krótkiego czasu, który teraz jawi mi się zaczarowanym przerywnikiem,snem zgoła.Gdy przyjdzie pora, ciebie też wydadzą wbrew twojej woli. Naprawdę nie jesteś smutna, nic a nic?Ależ ona ma dobre serce!Potrząsam głową w odpowiedzi. Nie, nie czuję smutku mówię zgodnie z prawdą. Nic nie czuję.W tym sęk, że nieczuję kompletnie nic.Goście pojawiają się punktualnie, elegancko odziani i z nieśmiałymi uśmiechamina twarzach.Połowa dworu królewskiego składa się z naszych dawnych przyjaciół, w większościz nami spowinowaconych, jeśli już nie spokrewnionych.Niejedno przemilczamy, gdy kolejniwielmożowie podchodzą, by się z nami przywitać, tak jak zwykli to robić w przeszłości, kiedybyliśmy rodziną panującą i podejmowaliśmy ich u siebie w pałacu.Jest obecny mój kuzyn John de la Pole, którego Ryszard wyznaczył na swego następcęprzed bitwą pod Bosworth, w towarzystwie swojej matki, a mojej ciotki Elżbiety.Teraz całarodzina de la Pole jest wierna Tudorom, a do nas podchodzi z ostrożnością.Druga z moich ciotek, Katarzyna, obecnie sama nosi nazwisko Tudor i spacerujeuczepiona ramienia królewskiego wuja Jaspera, aczkolwiek dyga przed panią matką równiegłęboko jak zawsze, a powstawszy z ukłonu, składa na jej policzku szczery pocałunek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]