Podstrony
- Strona startowa
- Duenas Maria Krawcowa z Madrytu
- Nurowska Maria Wiek samotnosci
- Maria Siemionowa 01.Wilczarz
- Niklewiczowa Maria Bajarka opowiada
- Szkrudlik Maria z Magdali
- Rice Anne Opowiesc o zlodzieju cial (SCAN
- eBooks.PL.AutoCad.2005. .Podrecznik.Uzytkownika
- King Stephen Christine
- Fredro Aleksander Pan Jowialski
- Herrmann Horst Jan Pawel II zlapany za slowo
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdjęła z siebie narzutkę, podniosła się z fotela i zwróciła twarz w stronę Kunzego.Policzki jej płonęły, nie mogła opanować drżenia warg, ale przemogła się, aby przemówić w obronie męża.Od pierwszego spotkania uznała kapitana za złego ducha, który uparł się, by zniszczyć im życie, toteż okazywała mu swą niechęć z żarliwością, której się po sobie nie spodziewała.Musiała jakoś wytłumaczyć przyczynę tragedii, która zrujnowała jej małżeństwo, a że nie miała odwagi winić za to armii, więc całą swą gorzką urazę skupiła na osobie kapitana Kunze.- Słyszałam śmiech dzieci i głos mego męża - mówiła.- Zastałam go bawiącego się z nimi na podłodze.Malcy, sześcioletni chłopiec i czteroletnia dziewczynka, leżeli na brzuchach i manewrowali ołowianymi żołnierzykami, mąż mój zaś mówił im o taktyce otaczania wroga.Wszyscy troje byli bardzo pochłonięci zabawą.- nagle głos się jej załamał i przez moment wydawało się, że zemdleje.Matka podbiegła do niej i otoczyła ramieniem.- Na miłość boską, Marianno! Opanuj się!- Zostaw mnie w spokoju - powiedziała uwalniając się z troskliwych objęć.Wzrok miała utkwiony w kapitana, który patrzył na nią zdumiony niespodziewanym wybuchem gniewu.Przedstawiała sobą iście groteskowy widok.Miało się wrażenie, iż z rozdętego jej brzucha niczym kwiat z cebulki wyrasta na szczupłych ramionach smukła szyja i maleńka głowa.„Widać jest bardzo blisko rozwiązania” - pomyślał Kunze.- Czy uważa pan za możliwe, że mógłby się śmiać i bawić z dziećmi człowiek, który przedtem skazał dziesięć osób na śmierć? Bo przecież te przesyłki były wyrokami śmierci.To, że tylko w jednym wypadku wyrok się dokonał, przypisać należy zbiegowi okoliczności.Trzeba być szaleńcem albo potworem w ludzkim ciele, by się na coś takiego porwać.Mąż mój to dobry i łagodny człowiek.Nie znajdziecie śladu dowodu przeciw niemu, bo taki nie istnieje.Peter nie ma nic wspólnego z tą ohydą, za którą chcecie go powiesić!Znajdujące się w pokoju osoby rozmaicie zareagowały na wybuch Marianny.Pani Gruber sprawiała wrażenie, jakby miała zaraz wydrapać oczy Kunzemu, siostry pochlipywały, natomiast kapitan ogromnie się zirytował.Z jakichś niewytłumaczonych powodów odczuwał niechęć do Marianny Dorfrichter, która mu się wydała odrażająca, zapewne z powodu ciąży.Był kawalerem i uważał brzemienną kobietę za pozbawioną uroku, zdeformowaną, a nawet potworną istotę.- Nie wieszamy niewinnych ludzi, proszę pani - odrzekł jej zimno.Niebawem rewizja dobiegła końca.Tak jak przepowiedziała Marianna, nie dostarczyła żadnego dowodu.Dla złagodzenia sytuacji, inspektor Weinberger przeprosił panie za zakłócenie spokoju, co zostało przyjęte wymownym milczeniem.Kunze był już w drzwiach, gdy go nagle zatrzymała Marianna.- Panie kapitanie - powiedziała starając się, by głos jej nie brzmiał gniewnie lub obraźliwie.- Jak się miewa mąż? Jak on to znosi?- Nie widziałem go od czasu mego pobytu w Linzu.Zdaje mi się, że wszystko jest w porządku.Możliwe, że się z nim zobaczę pod koniec tygodnia.- Przypomniał sobie słowa Dorfrichtera, które miał powtórzyć żonie, ale zdecydował, że tego nie zrobi.Marianna westchnęła i rzekła:- Proszę mu powtórzyć, że bardzo za nim tęsknię.I że w niego wierzę.Niech się o mnie nie martwi.Wszystko będzie dobrze.- Kunze milczał, więc podeszła do niego tak blisko, że się niemal dotykali ramionami.- Powie mu pan? Czy może to też jest wbrew regulaminowi?Kunze potaknął głową.- Jest.Mimo to.powtórzę.Profos Tuttman rozkazał strażnikowi otworzyć drzwi celi.Było dziesięć po dziesiątej.Porucznik Dorfrichter odbył już poranną gimnastykę i całkowicie ubrany wyglądał przez okno mrucząc swą tajemniczą litanię.Kiedy otworzyły się drzwi, odwrócił się i ujrzał przed sobą profosa.- Sierżant Tuttman melduje się posłusznie na rozkaz - wyrecytował profos.Dorfrichter, choć więzień, nadal był oficerem i tylko wyrok udowadniający mu winę mógł pozbawić go rangi.- Mam rozkaz eskortować pana do kancelarii prokuratora, kapitana Kunze.- Nareszcie! - Porucznik wyraźnie się uradował.Był jednak bardzo mizerny i blady.Więzienie wojskowe miało bezpośrednie połączenie z budynkiem sądu wojskowego.Jeżeli więźniem był oficer, przepisy nakazywały, by kroczył przy nim profos, a w tyle żołnierz z nasadzonym na karabin bagnetem.Kancelaria kapitana Kunze znajdowała się na drugim piętrze.Był to surowy w swej prostocie pokój z wysokim sufitem i dwoma oknami wychodzącymi na ulicę.Pod ścianami stały półki pełne książek, był tam też wielki kaflowy piec oraz biurka kapitana i jego współpracowników.Prawo wojskowe wymagało, aby przedstawiciele sądu garnizonowego byli także obecni podczas przesłuchiwania oskarżonego i świadków
[ Pobierz całość w formacie PDF ]