Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- LeGuin Ursula K Opowiadania orsinianskie
- Weber Dav
- Lumley Brian Nekroskop II
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.poczułem, że nareszcie zaczynam ją poznawać.Skończyło się udawanie, pojawiła się namiętność, Julie zachowywała się niemal żarłocznie.Całe jej ciało poddawało mi się ulegle i z pasją.Wyszeptałem kilka czułych słów, ale ona zamknęła mi usta.Schyliłem się, by ucałować jej rękę, dotknąłem jej ustami i zacząłem szukać blizny na przegubie dłoni.W sekundę później wypuściłem ją z objęć i sięgnąłem do kieszeni po zapałki.Zapaliłem jedną i ująłem lewą dłoń dziewczyny.Nie było na niej blizny.Podniosłem do góry zapałkę.Oczy, usta, broda były oczyma, ustami i brodą Julie.Ale nie była to Julie.W kącikach ust widniały dwie fałdki, we wzroku malowała się zbytnia czujność, coś w rodzaju umyślnej bezczelności, no i ta opalenizna.Przez chwilę wytrzymywała moje spojrzenie, potem spuściła oczy i znów spojrzała na mnie spod rzęs.- Psiakrew! - Wyrzuciłem zapałkę i zapaliłem następną.Zdmuchnęła ognieniek.- Nicholas.- Niski, pełen wymówki, dziwny głos.- To chyba jakieś nieporozumienie.Nicholas jest moim bliźniaczym bratem.- Myślałam już, że nigdy nie nadejdzie północ.- Gdzie ona jest?Mówiłem gniewnym tonem, ale nie byłem aż tak rozgniewany, jak na to mogło wyglądać.Znalazłem się w świecie Beaumarchais, brałem udział w komedii z czasów Restauracji i wiedziałem, że rozczarowanie błazna mierzy się stopniem jego złości.- Ona?- Zapomniałaś o bliźnie.- Bardzo jesteś sprytny, że zauważyłeś.Był to makijaż.- I o głosie.- To to nocne powietrze.- I odkaszlnęła.Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem na ławkę pod migdałowym drzewem.- Mów.Gdzie ona jest?- Nie mogła przyjść.A ty mógłbyś być uprzejmiejszy.- Gdzie jest? - Dziewczyna milczała.Oświadczyłem: - To przestaje być zabawne.- A mnie wydało się szalenie ekscytujące.- Usiadła i podniosła na mnie wzrok: - Tobie zresztą także.- Bo ja myślałem, że jesteś.- ale nie skończyłem zdania.- Zatem to ty jesteś June?- Tak.Jeśli ty jesteś Nicholasem.Usiadłem obok niej i wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów.Poczęstowałem ją i przyjrzałem się jej w świetle zapałki.Ona też obrzuciła mnie badawczym wzrokiem, jej oczy patrzyły znacznie poważniej, niż można by oczekiwać po frywolności tonu.Jej podobieństwo do siostry przygnębiło mnie w dość nieoczekiwany sposób.Odkryłem w niej nie znane mi dotąd i niepożądane oblicze Julie.Zupełnie zbędna komplikacja.Może polegało to na jej opaleniźnie, na wyglądzie osoby, która cały czas spędza na świeżym powietrzu, prowadząc dużo zdrowszy tryb życia; pomyślałem sobie, że June wygląda tak, jak w normalnych okolicznościach wyglądałaby Julie.Nachyliłem się opierając łokciami o kolana.- Dlaczego ona nie przyszła?- Chyba Maurice ci to już wytłumaczył.Nie okazałem tego, ale poczułem się jak zadufany w sobie gracz w szachy, kiedy nagle widzi, że w następnym ruchu musi stracić swoją, wydawałoby się, bezpieczną królową.Jeszcze raz wróciłem myślą w przeszłość - może jednak starszy pan miał rację, gdy rozwodził się nad inteligencją niektórych schizofreników.Ta scena z rzucaniem filiżanką wydawała się niezgodna z rolą kogoś, kto udaje obłęd, ale czy ktoś naprawdę obłąkany nie mógłby być na tyle przebiegły, żeby na koniec mrugnąć porozumiewawczo, ale potem te nasze stopy pod stołem, te zapałki.może jednak Conchis był bardziej spostrzegawczy, niż nam się wydawało.- Nie mamy ci tego za złe.Julie wprowadziła w błąd kilku najwybitniejszych ekspertów.- Skąd wiesz, że dałem się wprowadzić w błąd?- Bo nie całowałbyś tak dziewczyny, którą uważałbyś za nienormalną - i dodała: - a przynajmniej mam nadzieję, żebyś tego nie robił.- Nic nie odpowiedziałem.- Słowo daję, nie mamy ci tego za złe.Wiem, jak sprytnie Julie potrafi dać do zrozumienia, że to cały świat jest obłąkany, nie ona.I pozuje na uciemiężoną dziewicę.Ale to ostatnie zdanie wypowiedziała z lekkim wahaniem, jakby nie była pewna mojej reakcji, nie była pewna, jak daleko może się posunąć.- Z większym powodzeniem, niż ty odgrywasz swoją rolę.Dłuższą chwilę milczała.- Nie wierzysz mi?- Dobrze wiesz, że ci nie wierzę.A poza tym uważam, że robi się wszystko, aby twoja siostra nie chciała mi w pełni zaufać.Tym razem milczała jeszcze dłużej.- Nie mogłyśmy obie wyjść.- I dodała ciszej: - A ja chciałam się sama upewnić.- Upewnić?- Że jesteś tym, za kogo się podajesz.- Powiedziałem jej prawdę.- Ona tak twierdzi.Ale mówi o tobie ze zbyt wielkim entuzjazmem, więc doszłam do wniosku, że nie jest bezstronnym sędzią.- I dodała oschłym tonem: - Zaczynam rozumieć jej entuzjazm.Przynajmniej jeśli chodzi o twoje zalety, nazwijmy je fizycznymi,- Łatwo przecież możecie sprawdzić, że pracuję w szkole na drugim krańcu wyspy.- Wiemy, że ta szkoła istnieje.Może masz przy sobie dokumenty?- Co za idiotyzm!- Dużo bardziej idiotyczne byłoby w tej sytuacji, gdybym nie starała się sprawdzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]