Podstrony
- Strona startowa
- Martin T. Bannister Department of the Treasury Blueprint for Actions (2009)
- Gail Z. Martin Polegli królowie 01 Zaprzysiężeni
- Amis Martin Strzala Czasu (SCAN dal 749) (2
- Martin Gray Wszystkim, ktorych kochalem
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- andersen nexo martin matka (3)
- Orwell George Rok 1984 (SCAN dal 755)
- Martin Michelle Awanturnica
- George Sand Grzech pana Antoniego
- Wilbur Smith Odglos Gromu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z kikuta sączyły się krew iropa, a przy każdym kroku koniafantomową dłoń przeszywał ostry ból.Gardło miał tak obolałe, że nie mógł nicjeść, pił jednak wino, gdy mu je dawali,albo wodę, kiedy nie dostawał nicinnego.Pewnego razu podali mu kubek,który natychmiast wychylił z drżeniem.Dzielni Kompanioni ryknęli śmiechemtak głośnym i ochrypłym, że aż zabolałygo od niego uszy.- Pijesz końskie szczyny, Królobójco -oznajmił mu Rorge.Jaime był takspragniony, że i tak je przełknął, potemjednak wszystko zwymiotował.KazaliBrienne zmyć wymiociny z jego brody,tak samo jak zmusili ją do umycia go,kiedy zanieczyścił się w siodle.Pewnego zimnego, wilgotnego poranka,gdy poczuł się nieco silniejszy,zawładnął nim obłęd.Sięgnął lewądłonią po miecz Dornijczyka iwyszarpnął go niezgrabnie z pochwy.Niech mnie zabiją - pomyślał.Przynajmniej zginę z mieczem w dłoni.Nic to jednak nie dało.Shagwell tańczył zgrabnie, przeskakującz nogi na nogę, gdy Jaime próbował godosięgnąć.Zataczał się, wymachując orężem jakszalony, lecz błazen wirował,podskakiwał i umykał, aż wreszciewszyscy Komedianci ryknęli śmiechem,obserwując daremne wysiłki Jaime a.Gdy potknął się o kamień i padł nakolana, błazen podskoczył do niego izłożył na czubku jego głowy wilgotnypocałunek.Potem Rorge odepchnął Shagwella nabok i wytrącił kopniakiem miecz zbezwładnych palców Jaime a, którypróbował raz jeszcze unieść broń.- To było zabawne, Królobójco -odezwał się Vargo Hoat - ale jeślispróbujes jesce raz, kazę ci uciąć drugąrękę albo moze nogę.Jaime leżał potem na plecach iwpatrywał się w nocne niebo, starającsię nie czuć bólu, który wbiegał w górępo jego prawym ramieniu za każdymrazem, gdy próbował nim poruszyć.Noc była dziwnie piękna.Księżycosiągnął fazę wdzięcznego sierpa, aJaime odnosił wrażenie, że nigdy wżyciu nie widział tylu gwiazd.Królewska Korona stała w zenicie,rozpoznawał też stającego dęba Ogierai Aabędzia.Księżycowa Panna,nieśmiała jak zawsze, kryła się zasosną.Jak taka noc może być piękna? - pytałsam siebie.Dlaczego gwiazdy chcąspoglądać z góry na kogoś takiego jakja?- Jaime - wyszeptała Brienne tak cicho,że wydawało mu się to snem.- Jaime,co robisz?- Umieram - odpowiedział jej równiecicho.- Nie - sprzeciwiła się - nie, musisz żyć.O mało się nie roześmiał.- Przestań mnie pouczać, co mam robić,dziewko.Umrę, jeśli będę miał na toochotę.- Czy jesteś aż taki tchórzliwy?Wstrząsnęło nim to słowo.ByłJaime em Lannisterem, rycerzemGwardii Królewskiej, Królobójcą.Niktnigdy nie nazwał go tchórzem.Z innymiobelgami często się spotykał.Zwano gowiarołomcą, kłamcą, mordercą.Ludziemówili, że jest okrutny, zdradliwy izuchwały, ale nigdy tchórzliwy.- A cóż innego mogę zrobić, jeśli nieumrzeć?- %7łyć - odpowiedziała.- %7łyć, walczyć idokonać zemsty.Powiedziała to jednak zbyt głośno.Rorge usłyszał jej głos, jeśli nawet niesłowa, podszedł do związanej i kopnąłją, krzycząc głośno, żeby zamknęła tęcholerną gębę, jeśli nie chce stracićjęzyka.Tchórzliwy - pomyślał Jaime, gdyBrienne próbowała stłumić jęki.Ucięlimi rękę, w której trzymałem miecz.Czytylko tym byłem? Ręką, która trzymamiecz? Dobrzy bogowie, czy toprawda?Dziewka miała rację.Nie mógł umrzeć.Czekała na niego Cersei.Będzie gopotrzebowała.Tak samo jak Tyrion,brat, który kochał go za kłamstwo.Czekali na niego również wrogowie.Młody Wilk, który pokonał go wSzepczącym Lesie i zabił otaczającychgo ludzi, Edmure Tully, który zakuł gow łańcuchy i zamknął w ciemnicy, ciDzielni Kompanioni.Gdy nadszedł ranek, zmusił się dojedzenia.Dali mu papkę z owsa dlakoni, lecz mimo to przełknął każdąłyżkę.O zmierzchu również zjadłposiłek, i następnego dnia też.%7łyj -powtarzał sobie stanowczo, gdyzbierało mu się na wymioty.%7łyj dlaCersei i dla Tyriona.%7łyj dla zemsty.Lannister zawsze płaci swe długi.Brakująca dłoń bolała go dokuczliwie,a kikut śmierdział.Gdy dotrę doKrólewskiej Przystani, każę sobiewykuć nową dłoń, dłoń ze złota.Pewnego dnia rozerwę nią gardłoVargo Hoata.Dni i noce zlewały się ze sobą wmgiełce bólu.Spał w siodle,przyciśnięty do Brienne, a nos miałpełen smrodu gnijącej ręki.Potem,nocą, spoczywał na twardym gruncie,uwięziony w koszmarze na jawie.Choćbył słaby, zawsze przywiązywali go dodrzewa.Zwiadomość, że boją się go ażtak bardzo, nawet gdy jest w takimstanie, stała się dla niego złowrogimpocieszeniem.Brienne zawsze przywiązywali obokniego.Leżała jak wielka martwa krowai nie odzywała się ani słowem.Dziewkazbudowała wewnątrz siebie fortecę.Wkrótce ją zgwałcą, ale nie zdołajądotknąć tego, co kryje się za murem.Mury Jaime a runęły jednak w gruzy.Zabrali mu rękę, rękę, w której trzymałmiecz, a bez niej był niczym.Z tejdrugiej nie miałżadnego pożytku.Odkąd nauczył sięchodzić, lewa ręka służyła mu jedyniedo trzymania tarczy.To prawa uczyniłago rycerzem i mężczyzną.Pewnego dnia podsłuchał, że Urswyckpowiedział coś o Harrenhal.Przypomniał sobie, że tam właśniezmierzają.Roześmiał się w głos iTimeon smagnął go w twarz długimcienkim biczem.Rana krwawiła, lecz wporównaniu z ręką ból był niemalniezauważalny.- Z czego się śmiałeś? - zapytała goszeptem dziewka, gdy nadeszła noc.- W Harrenhal dali mi biały płaszcz -odpowiedział również szeptem.- Nawielkim turnieju Whenta.Chciałpokazać wszystkim swe ogromnezamczysko i wspaniałych synów.Jarównież pragnąłem coś wszystkimzademonstrować.Miałem dopieropiętnaście łat, ale tego dnia nikt niemógł mnie pokonać.Aerys nigdy mi niepozwalał startować w turniejach.-Znowu się roześmiał.- Odesłał mnie.Ale teraz wracam.Komedianci usłyszeli śmiech.Tymrazem to na Jaime a posypały się razy ikopniaki.Ich również prawie nie czuł, aż dochwili, gdy Rorge nadepnął mu ciężkimbuciorem na kikut.Wtedy zemdlał.Następnej nocy postanowili w końcuzabrać się do dzieła.Trzej znajgorszych, Shagwell, beznosy Rorge igruby Dothrak Zollo, ten, który uciął murękę.Zollo i Rorge spierali się podrodze, który z nich załapie siępierwszy.Zdawało się nie podlegaćdyskusji, że błazen będzie ostatni.Shagwell zasugerował, że powinnizrobić to jednocześnie, biorąc ją odprzodu i od tyłu.Zoilowi i Rorge owispodobał się ten pomysł, potem jednakzaczęli się spierać o to, komuprzypadnie przód, a komu tył
[ Pobierz całość w formacie PDF ]