Podstrony
- Strona startowa
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Cook Robin Zabawa w boga by sneer
- Cook Robin Rok interny by sneer
- Cook Robin Zabojcza kuracja by sneer
- Wieczor panienski Izabela Pietrzyk
- Ogniem i mieczem t.2 Sienkiewicz
- Salvatore Robert Tom 02 Bezgwiezdna Noc
- Castillo Pamietnik zolnierza Korteza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- degrassi.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doskonale.- Chciałbym też zobaczyć wszystkie dokumenty będące w jej posiadaniu.Listy od porywaczy również.Widziała je pani?- Tak.Widziałam.- Rozpoznaje pani pismo?- Nie.Ale wydawało mi się, że należy do kobiety.- Ja też tak pomyślałem.Wyjątkowo precyzyjne.Do tego stopnia, że przez chwilę zastanawiałem się nad szansą jedną na tysiąc, czy to nie Amiranda.- Amiranda miała charakter pisma pijanego trolla.Nie sposób je było odczytać, ale i nie sposób podrobić czy się pomylić.- Dobrze.Z pani mężem chciałbym porozmawiać tylko w obecności Amber.W przypadku służby będę panią i Amber prosił z każdą osobą oddzielnie.Gdyby czynnik onieśmielenia, oczywisty w pani obecności, okazał się hamujący.- Rozumiem.Zaczynajmy już.- Gdzie teraz jest Willa Dount? - W swoim biurze.Wykonuje pracę, która będzie należeć do jej obowiązków jeszcze tylko przez kilka godzin.- Czy możesz ją poprosić, Amber? Powiedz jej, żeby przyniosła wszystkie dokumenty.- Tak, mistrzu.- Puściła do mnie oko, co zauważyła jej matka.- Prosiłbym, by dzisiaj powstrzymała się pani przed wymierzaniem kary Willi Dount czy komukolwiek innemu, Strażniczko.Jutro chciałbym zabrać wszystkich na wizję lokalną tego, co zdarzyło się tamtej nocy, gdy zapłacono okup i zginęła Amiranda.- Czy to naprawdę konieczne?Tak.Niezbędne.Potem nie będzie już żadnych wątpliwości.Nie żądała szczegółów, co szczerze doceniłem.Może w sumie nie była znowu aż taka zła.Czekaliśmy w milczeniu.LWilla Dount wmaszerowała ze stosem papierów.- Wzywała mnie pani, madam? - Nie wydawała się zaskoczona moim widokiem.i nie powinna być nim zaskoczona, skoro ma wśród służby swoich szpiegów.- Wynajęłam pana Garretta, aby odnalazł dla mnie osobę lub osoby odpowiedzialne za śmierć Amirandy, Karla i Courtera Slaucea.Pan Garrett chce ci zadać kilka pytań, Willo.Masz odpowiedzieć sumiennie i zgodnie z prawdą.Uniosłem brew.Slauce też? Niespodzianka, niespodzianka.Ale na pewno punkt dla niej.- Proszę dać te papiery panu Garrettowi.Usłuchała, aczkolwiek niechętnie.- Jesteś jak sęp krążący wokół tej rodziny.Nie spoczniesz, dopóki nie dodziobiesz się do kości.- O ile sobie dobrze przypominam, nie prosiłem o zatrudnienie w rodzinie daPena nawet tyle razy, ile pani ma nosów na twarzy.Proszę policzyć i sprawdzić.- Inteligencja ci się jakoś nie poprawiła.- Willo.Usiądź i uspokój się.Pohamuj swoje uprzedzenia i odpowiadaj wyłącznie na pytania.- Tak jest, madam.Czy mnie słuch myli, czym słyszał tu trzask bicza?Willa Dount z chłodną, pustą twarzą usadowiła się na krześle.Jeśli ona siedzi na grzędzie, to ja będę krążył.Wstałem, zacząłem chodzić, przetasowywać papiery.Porywacze dołożyli ogromnych starań, żeby Domina dokładnie wiedziała, gdzie ma iść i co robić.Wsunąłem palec za listy, które już poznałem i rzuciłem pierwsze pytanie:- Kiedy zorientowała się pani, że porwanie jest sfingowane?- Kiedy zniknęła Amiranda.Była dziwna już od jakiegoś czasu, a zanim zniknęła, ciągle coś sobie szeptali po kątach z Karlem.Kłamstwo numer jeden już w pierwszym podejściu? Domina Dount powinna była być w drodze do miejsca zapłacenia okupu, zanim jeszcze Amiranda rozwinęła skrzydełka.A może.A może Willa Dount wiedziała wcześniej, co planuje Amiranda.- A kiedy spostrzegła pani, że fikcja przerodziła się w prawdziwe porwanie?- Kiedy dotarłam do miejsca, w którym miałam przekazać złoto.Ci ludzie nie grali.Byli śmiertelnie poważni.Obawiam się, że omal nie straciłam panowania nad sobą.Nigdy jeszcze się tak nie bałam.- Proszę opisać ludzi, którzy tam byli.Zmarszczyła brwi.- Już przedtem pytałem panią o wypłatę okupu - zaznaczyłem.- Nie chciała pani mówić.Wtedy było to pani prawo.Teraz już nie.Dlatego proszę opowiedzieć o tamtych ludziach i o tamtej nocy.Trzymałem w dłoni pierwszy z listów, których jeszcze nie czytałem.- Były tam dwa zamknięte powozy i przynajmniej czworo ludzi.Dwóch woźniców mieszanej rasy, prawdopodobnie wilkołaczej i ludzkiej.Najbrzydszy człowiek, jakiego kiedykolwiek widziałam.I całkiem atrakcyjna młoda kobieta.Ten brzydki mężczyzna dowodził.- Powiedziała pani: przynajmniej czworo.Co to znaczy? Czy był tam ktoś jeszcze? - Ktoś jeszcze mógł się kryć w powozie kobiety.Dwa razy wydawało mi się, że widzę tam jakiś ruch, ale kazali mi zostać na wozie.Nie byłam dość blisko, żeby się upewnić.- Aha
[ Pobierz całość w formacie PDF ]