Podstrony
- Strona startowa
- Eo Sienkiewiccz, Henryk Quo vadis 1
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 1
- Henryk Sienkiewicz potop
- Henryk Sienkiewicz krzyzacy (2)
- KRZYŻACY tom I H. Sienkiewicz
- Koontz Dean R Nocne dreszcze
- Lee Maureen Wędrówka Marty
- Dębski Eugeniusz Pieklo dobrej magi
- Brown Dan Kod Leonarda da Vinci (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- dacia.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był i pułkownik Stefan Czarniecki, pózniejszyszwedzkiego króla Karola Gustawa pogromca, i pan Przyjemski, który wszystką armatą dowodził, i generał Ubald, ipan Arciszewski, i pan starosta krasnostawski, i brat jego starosta jaworowski, pózniejszy król Jan III, i LudwikWejher wojewoda pomorski, i Jakub wojewoda malborski, i chorąży Koniecpolski, i książę Dominik Zasławski, ibiskupi, i dygnitarze koronni, i senatorowie cała Rzeczpospolita z naczelnym swym wodzem, królem.Na polach Beresteczka spotkały się wreszcie owe krociowe zastępy i tam to stoczono jedną z największychbitew w dziejach świata, której odgłosem brzmiała cała ówczesna Europa.Trwała ona trzy dni.Przez pierwsze dwa ważyły się losy w trzecim przyszło do walnego boju, który przeważyłzwycięstwo.Rozpoczął ów bój książę Jeremi.Dzień ów pierwszego spotkania był dniem tryumfu dla politykistraszliwego Jaremy jemu więc pierwszemu przyszło na nieprzyjaciela uderzyć.I widziano go na czele całego lewego skrzydła, jak bez zbroi, z gołą głową, gnał jak wicher po polu na olbrzymiezastępy złożone ze wszystkich konnych mołojców zaporoskich, ze wszystkich Tatarów krymskich, nohajskich,białogrodzkich, z Turków sylistryjskich i rumelskich, z Urumbałów, janczarów, Serbów, Wołochów, Perierów iinnych dzikich wojowników zebranych od Uralu, Morza Kaspijskiego i błot Meockich aż do Dunaju.I jak rzeka ginie z oczu w spienionych nurtach morskich, tak zginęły z oczu pułki książęce w tym morzunieprzyjaciół.Chmura kurzawy wstała na równinie niby rozszalała trąba powietrzna i zakryła walczących.Patrzyło na ten nadludzki bój całe wojsko i król, a podkanclerzy Leszczyński wzniósł drzewo Krzyża Zwiętegoi błogosławił nim ginących.Tymczasem z drugiego boku zachodził wojsku królewskiemu cały tabor kozacki liczący dwieście tysięcy ludzi,najeżony armatami, ziejący ogniem, na kształt smoka wysuwającego powoli z lasów olbrzymie swe kłęby.Lecz w nim wysunął cały ich ogrom z owej kurzawy, w której zginęły pułki Wiśniowieckiego, poczęliwypadać jezdzcy, potem ich dziesiątki, potem setki, potem tysiące, potem dziesiątki tysięcy i pędzić kuwzgórzom, na których stał chan, otoczony przez wyborowe swe gwardie.Dzikie tłumy uciekały w szalonym popłochu i bezładzie pułki polskie gnały za nimi.Tysiące mołojców i Tatarów zasłały pobojowisko, a między nimi leżał, rozcięty koncerzem na dwoje,zakamieniały wróg Lachów, a wierny Kozaków sojusznik, dziki i mężny Tuhaj-bej.Straszliwy książę tryumfował.Lecz król spostrzegł okiem wodza tryumf książęcy i postanowił zgnieść ordy, nim tabor kozacki nadciągnie.Ruszyły wszystkie wojska, huknęły wszystkie działa, roznosząc śmierć i zamieszanie; wnet brat chanowy,wspaniały Amurat, padł uderzony kulą w piersi.Zawrzasły boleśnie ordy.Przerażony i ranny z samego początkubitwy chan spojrzał na pole.Z dala, wśród dział i ognia, szedł pan Przyjemski i sam król z rajtarią, a z bokówhuczała ziemia pod ciężarem biegnącej do boju jazdy.Wówczas zadrżał Islam-Girej i nie dotrzymał pola, i pierzchnął, a za nim pierzchnęły bezładnie wszystkie ordyi Wołosza, i Urumbałowie, i konni mołojcy zaporoscy, i Turcy sylistryjscy, i poturczeńcy, jak chmura pierzchaprzed wichrem.Uciekających dopędził zrozpaczony Chmielnicki chcąc błagać chana, aby do bitwy powrócił lecz chan ryknąłna jego widok z gniewu, wreszcie kazał go Tatarom uchwycić, przywiązać do konia i porwał ze sobą.Teraz pozostał tylko tabor kozacki.Dowódca taboru, pułkownik kropiweński Dziedziała, nie wiedział, co się stało z Chmielnickim, lecz widzącklęskę i haniebną ucieczkę wszystkich ord wstrzymał pochód i cofnąwszy się z taborem, usadowił się wbagnistych widłach Pleszowy.Tymczasem burza zerwała się na niebie i lunęły niezmierne potoki deszczu. Bóg ziemię obmywał posprawiedliwej bitwie.Dżdże trwały kilka dni i kilka dni odpoczywały królewskie wojska, zmęczone poprzednimi bitwami przez tenczas tabor opasywał się wałami i zmienił się w olbrzymią ruchomą fortecę.Z powrotem pogody rozpoczęło się oblężenie najdziwniejsze, jakie kiedykolwiek w życiu widziano.Sto tysięcy królewskiego wojska obległo dwukroćstotysięczną armię Dziedziały.Królowi brakło armat, żywności, amunicji Dziedziała miał nieprzebrane zasoby prochów, wszelkich zapasów,a oprócz tego siedemdziesiąt cięższych i lżejszych armat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]