Podstrony
- Strona startowa
- Christie Agatha Dom Przestepcow
- Grafton Sue Z jak zwloki
- A..b..c.. Eliza Orzeszkowa
- Czosnowska Bogusława Ostatni gong
- Joanna Chmielewska Florencja, corka Diabla
- Silverberg Robert Zamkniety swiat (2)
- Koontz Dean Drzwi do grudnia
- Follett Ken Igla
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka
- Mitchell Margaret Przeminęło z wiatrem (tom 1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– A jego pracodawcy? Co możesz o nich powiedzieć?– Niewiele wiem.Spotkałam Joela Glaziera tylko dwa razy.Przy czym raz podczas uroczystości położenia kamienia węgielnego pod nowe skrzydło Pacific Meadows, więc nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać.O ile mi wiadomo, Joel i Harvey Broadus zrobili fortunę na wznoszeniu domów pogodnej jesieni na Południowym Zachodzie.Są też właścicielami domów opieki w całym stanie.Spotykaliśmy się z Harveyem przy wielu okazjach towarzyskich, ale on jest właśnie w trakcie bardzo nieprzyjemnego procesu rozwodowego, więc niewiele się ostatnio udziela.Jak na mój gust jest trochę dziwny, ale może tylko ja tak to odbieram.Kiedy Dow przeszedł na emeryturę w 1981 roku, nagle znalazł się bez żadnego zajęcia.Wszyscy wiedzą, jak bardzo jest ceniony w społeczności medycznej.Joel i Harvey zwrócili się więc do niego z propozycją pokierowania administracją Pacific Meadows.– I dogadywali się bez problemów?– O ile wiem, tak.Ale rzadko się widywali.Obaj byli zadowoleni z efektów pracy Dowa, więc robili swoje i dawali mu wolną rękę.Sprawy rachunków i opłat przejęła specjalna firma.Wiem, że Dow obawiał się początkowo, że będą się wtrącać, ale jego obawy na szczęście się nie sprawdziły.– Od jak dawna są właścicielami Pacific Meadows?– Kupili dom w 1980 roku.Stoi przy Dave Levine Street, na rogu Nedra Lane.Mijałaś go prawdopodobnie setki razy.Wygląda jak Tara z Przeminęło z wiatrem, ale bez plantacji.Biały budynek z kolumnami od frontu.– Ach, tak.Mijam go po prawej stronie za każdym razem, gdy jadę z tej części miasta.Przy tej ulicy jest pięć czy sześć takich domów.– Personel nazywa ją „Aleja Formaliny”, oczywiście w żartach.Dow nie znosi, gdy to powtarzam.– Jak się poznaliście?– Mamo.Crystal wyjrzała z pokoju przez otwarte drzwi.– Jesteśmy tutaj.– Musiała zauważyć Leilę, bo odwróciła się z wyrazem rozdrażnienia i niedowierzania na twarzy.– Och, na miłość boską.Podążyłam za jej spojrzeniem.Leila schodziła niepewnie po schodach w czarnych atłasowych szpilkach na tak wysokich obcasach, że z trudem utrzymywała równowagę.Co chwilę kostki jej nóg wyginały się tak, jakby robiła pierwsze niepewne kroki na łyżwach.Pod czarną skórzaną kurtką miała na sobie przezroczysty szyfonowo-koronkowy top włożony do długiej, wąskiej wełnianej spódnicy.W wieku czternastu lat przypominała jeszcze młode źrebię: miała płaskie piersi, wąskie biodra i długie, chude nogi.Nie mogła chyba wybrać gorszej spódnicy: wyglądała w niej jak tekturowy cylinder po zużytej rolce papierowych ręczników.Zrobiła też coś bardzo dziwnego z włosami.Były krótko obcięte, ufarbowane na platynowy blond i sterczały we wszystkich kierunkach.Niektóre dłuższe pasma zaplotła w dredy, a reszta była natapirowana i przypominała cukrową watę.Podeszła do otwartych drzwi i stanęła, uważnie się nam przyglądając.– Cóż to za przebranie? – prychnęła Crystal.– To nie jest żadne „przebranie”! Nie podoba ci się?– Wyglądasz śmiesznie.To wszystko, co mam na ten temat do powiedzenia.– Ty też.Wyglądasz jak jakaś łachmaniara.Sweter wisi ci do kolan.– Na szczęście nie zamierzam wychodzić z domu.A teraz, proszę, wróć na górę i znajdź tam jakieś przyzwoite ubranie.– Boże święty, jak ty się przejmujesz tym, co ludzie pomyślą.– Koniec dyskusji.Mam już serdecznie dość użerania się z tobą.– To czemu nie zostawisz mnie w spokoju? Mogę się ubierać, jak chcę.Na pewno nie odbije się to na tobie.– Leilo, nie wyjdziesz tak ubrana z domu.– Świetnie.To nigdzie nie pójdę.Wielkie dzięki i pieprz się.– Gdzie jest twoja walizka? – spytała spokojnie Crystal, nie dając się córce sprowokować do ostrzejszej wymiany zdań.– Nie mam walizki.Powiedziałam ci, że nigdzie nie jadę.Wolę zostać tutaj.– Nie odwiedziłaś go ostatnio i obiecałam że dziś to zrobisz.– Nie muszę tam jechać, jeśli nie mam ochoty.Decyzja należy do mnie.– Mylisz się, to ja tak zadecydowałam, więc przestań się wykłócać.– Dlaczego?– Leila, nie wyprowadzaj mnie z równowagi.Co się z tobą dzieje?– Po prostu nie chcę tam jechać.To nuda.Siedzimy tylko przed telewizorem i oglądamy wideo.– To samo robisz tutaj!– Obiecałaś, że będę mogła spotkać się z Paulie.– Nigdy nic takiego nie obiecywałam.I nie zmieniaj tematu.Paulie nie ma z tym nic wspólnego.Lloyd jest twoim ojcem.– Nie jest! Nawet nie jesteśmy spokrewnieni.To tylko jeden z twoich głupich byłych mężów.– Mój jedyny były mąż.Tylko raz byłam wcześniej mężatką – powiedziała z niezmąconym spokojem Crystal.– Dlaczego jesteś tak nieznośna i wrogo nastawiona? Lloyd cię uwielbia.– I co z tego?– Leila, ostrzegam cię.– Skoro tak mnie uwielbia, dlaczego mnie zmusza, żebym go odwiedzała?– On cię wcale nie zmusza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]