Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Pattison Eliot Inspektor Shan Kosciana gora
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- windykator.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, kochanie, wybacz mi! Jakże jestem bezmyślna i okrutna!Pogłaskała ją czule po ramieniu.Scarlett nie odwracała od niej wzroku.Nie myślałajednak wcale o zmarłym Karolu.Myślała o Ashleyu.Czy mogłoby się zdarzyć, aby i onzginął? Odwróciła się szybko i uśmiechnęła machinalnie, widząc zbliżającego się doktoraMeade.- Jak się miewacie, dziewczęta? - przywitał je.- Aadnie z waszej strony, żeścieprzyszły.Wiem, jakim to jest dla was poświęceniem.Ale wiem także, że zrobiłyście to dlaSprawy.Zawierzę wam pewien sekret.Mam doskonały sposób na przysporzenie szpitalowipieniędzy, obawiam się jednak, że niektóre z pań będą się bardzo na mnie oburzały.Przerwał i śmiał się cicho, skupiać swoją siwą bródkę.- Cóż to takiego? Niech nam pan doktor powie!.- Po namyśle postanowiłem, że i wam nic nie powiem.Musicie mnie jakoś poprzeć wwypadku, gdyby komitety kościelne chciały mnie za to przepędzić z miasta.No, ale robię towszystko dla szpitala.Zobaczycie.Nigdy niczego podobnego nie było.Odszedł uroczyście w stronę grupy dam w kącie.W chwili gdy młode kobiety chciaływspólnie odgadnąć ów sekret, do kiosku zbliżyli się dwaj starsi panowie oświadczając głośno,że proszą o dziesięć metrów wstawki: Ostatecznie starsi panowie są lepsi od żadnych -pomyślała Scarlett odmierzając wstawkę i godząc się skromnie na głaskanie po podbródku.Potem staruszkowie powędrowali do kiosku z limoniadą, a miejsce ich zajęli inni.StoiskoScarlett i Meli nie przyciągało tylu kupujących, co inne, z których rozlegał się głośny śmiechMaybelle Merriweather, chichoty Fanny Elsing i wesołe przekomarzanie się panien Whiting.Mela sprzedawała mężczyznom niepotrzebne przedmioty tak spokojnie i fachowo jaksklepowa, Scarlett zaś starała się ją naśladować.Przed innymi stoiskami były tłumy.Nieliczni panowie, którzy podchodzili do Scarletti Meli, mówili o tym, że chodzili na uniwersytet z Ashleyem, który jest wspaniałymżołnierzem, albo pełnym szacunku tonem wspominali Karola, stwierdzając, że śmierć jegojest dla Atlanty niepowetowaną stratą.Nagle muzyka zaczęła grać skoczne melodie.Scarlett wydało się, że zacznie głośnopłakać.Chciała tańczyć, bardzo chciała tańczyć! Patrzyła na salę, przebierała nogami w taktmuzyki, a zielone jej oczy świeciły gorączkowo.W najdalszym rogu sali mężczyzna świeżoprzybyły i stojący jeszcze w drzwiach zobaczył jej spojrzenie, poznał ją i zaczął się bacznieprzypatrywać tym płonącym oczom w nadąsanej, pełnej buntu twarzy.Potem uśmiechnął siędo siebie widząc niemą zachętę, jaką zrozumiałby każdy mężczyzna.Nosił czarne korty, był wysoki, wyższy od stojących w pobliżu oficerów - szeroki wramionach i wąski w stanie, a stopy jego w lakierowanych trzewikach były śmiesznie małe.Poważne, czarne ubranie, biała plisowana koszula i spodnie, obciągnięte rzemykami podpodeszwami butów, dziwnie kłóciły się z jego figurą i twarzą; był przesadnie wymuskany,nosił strój dandysa na ciele potężnym i zdradzającym siłę pod pozorami leniwego wdzięku.Nieznajomy był brunetem, czarne zaś jego wąsy, niewielkie i krótko przystrzyżone, sprawiałycudzoziemskie wrażenie przy wspaniałych sumiastych wąsach kawalerzystów.Wyglądał naczłowieka o nieposkromionych apetytach i był zapewne taki.Unosiła się dokoła niegoatmosfera pewności siebie i nieprzyjemnej zuchwałości, a w śmiałych jego oczach,wlepionych w Scarlett, malowała się złośliwość.Wreszcie czując na sobie jego spojrzenie,zwróciła się ku niemu.Mózg jej przeszyło niejasne wspomnienie, ale nie mogła sobie uświadomić, skąd znatego człowieka.Ponieważ jednak był pierwszym od wielu miesięcy mężczyzną, który zdradziłzainteresowanie jej osobą, rzuciła mu wesoły uśmiech.Lekko dygnęła, kiedy się skłonił, wchwili zaś, gdy wyprostował się i skierował w jej stronę giętkim, jak gdyby od Indianzapożyczonym krokiem, omal nie krzyknęła z przerażenia, ponieważ przypomniała sobie, ktoto taki.Stała jak skamieniała, podczas gdy on torował sobie drogę przez tłum.Potemodwróciła się instynktownie, zdecydowana uciec do bufetu, ale suknia jej zaczepiła się o jakiśwystający gwózdz.Szarpnęła nią wściekle, rozdarła, za pózno.Nieznajomy był już przy niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]