Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Listy do Marysienski Sobieski J
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nikt o nim nie słyszał.Przez pierwsze dwa lata kadencji nie wypowiedział publicznie ani słowa i jego przeciwnicy znaleźli groźnego rywala, który chętnie by się z nim zmierzył.Biedak usłyszał plotki i dotarł do Elaine Tyner.Ich rozmowa przebiegała mniej więcej tak:- Ile pan potrzebuje? - spytała Tyner.- Sto tysięcy - odparł kongresman.- Poprze pan Aarona Lake’a?- Za odpowiednią cenę poprę każdego.- Dobrze.Damy panu dwieście tysięcy i poprowadzimy pańską kampanię.- Zgoda.Z innymi szło znacznie trudniej, jednak w ciągu pierwszych dziesięciu dni działalności ludzie z sekcji odpowiedzialnej za Kapitol zdołali zyskać poparcie ośmiu kongresmanów.Byli to politycy małego kalibru, którzy lubili Lake’a i kiedyś z nim współpracowali.Na dwa tygodnie przed superwtorkiem siódmego marca Elaine Tyner zamierzała zebrać ich i ustawić rządkiem przed kamerami.Im ich więcej, tym weselej.Niestety, większość pozostałych kongresmanów opowiedziało się już po stronie innych kandydatów.Tyner zwijała się jak w ukropie i bywało, że jednego dnia jadła trzy obfite lunche na koszt KOSZ-u.Tym sposobem chciała puścić w miasto wiadomość, że ma nowego, bardzo bogatego klienta, że stawia na czarnego konia, który wkrótce wysforuje się na pierwszą pozycję.Waszyngton to najbardziej plotkarskie miasto w Stanach, dlatego nie miała z tym żadnych trudności.Żona Finna Yarbera złożyła mu niezapowiedzianą wizytę, pierwszą od dziesięciu miesięcy.Przyszła w rozlatujących się skórzanych sandałach, brudnej dżinsowej spódnicy, w luźnej bluzce upstrzonej paciorkami i piórkami, a na jej szyi, głowie i na rękach pobrzękiwał hippisowski chłam sprzed kilkudziesięciu lat.Miała krótką fryzurę, włosy pod pachami i wyglądała jak znużona uciekinierka z lat sześćdziesiątych, którą w sumie była.Dowiedziawszy się, że na niego czeka, Finn głucho jęknął.Nazywała się Carmen Topolski-Yocoby i ponieważ trudno to było wymówić, przez całe dorosłe życie używała swego nazwiska jako wyrafinowanego oręża.Była adwokatką tudzież radykalną feministką z Oakland i specjalizowała się w reprezentowaniu lesbijek skarżących swych pracodawców o molestowanie seksualne.Rozsierdzone klientki walczące z rozsierdzonymi szefami - paskudna robota.Wyszła za Finna przed trzydziestoma laty, lecz nie zawsze mieszkali razem.Bywało, że on żył z inną, a ona z innym.Zaraz po ślubie zostali członkami pewnej komuny i co tydzień zmieniali partnerów.Odchodzili od siebie i wracali.Przez sześć lat udało im się wytrzymać w chaotycznej monogamii i właśnie wtedy spłodzili dwoje niezbyt udanych dzieci.Poznali się na polach bitewnych Berkeley w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym piątym, protestując przeciwko wojnie i wszelkiemu złu.Oboje studiowali prawo, oboje pochłaniała walka o nową moralność społeczną.Pracowicie zbierali podpisy wyborców.Żarliwie walczyli o godność napływowych robotników.Podczas ofensywy Tet oboje zostali aresztowani.Oboje przykuwali się łańcuchami do starych sekwoi.Wnosili do sądu pozwy w imieniu wielorybów.Brali udział w każdej demonstracji na ulicach San Francisco, bez względu na jej cel.No i pili.Pili, bawili się do upadłego, rozkoszowali się narkotyczną kulturą, sypiali z kim popadło.I wszystko było OK, ponieważ to oni ustalali, co jest moralne, a co nie.Przecież walczyli o prawa Meksykanów, do ciężkiej cholery! O sekwoje i wieloryby! Byli porządnymi ludźmi, musieli takimi być!Teraz byli już tylko zmęczeni.Jej mąż, błyskotliwy facet, który nie wiedzieć jakim cudem trafił do Kalifornijskiego Sądu Najwyższego, siedział w federalnym więzieniu i bardzo ją to żenowało.Natomiast on cieszył się, że nie trafił do więzienia stanowego w Kalifornii, bo wówczas częściej by go odwiedzała; początkowo wpakowali go do Bakersfield, ale załatwił sobie przeniesienie.Nie napisali do siebie ani jednego listu, ani razu nie zadzwonili.Miała siostrę w Miami i było jej po drodze.- Ładnie się opaliłeś - powiedziała.- Dobrze wyglądasz.A ty wyglądasz jak zasuszona śliwka, pomyślał.Jak stara, zmęczona śliwka.- Co słychać? - spytał, mając to gdzieś.- Jestem bardzo zajęta.Za dużo pracuję.- To świetnie.- Dobrze, że pracowała i zarabiała na życie.Miał przed sobą pięć lat odsiadki.Pięć lat, zanim będzie mógł strząsnąć więzienny pył z nagich, sękatych stóp.Nie zamierzał wracać ani do niej, ani do Kalifornii.Gdyby udało mu się przeżyć, w co bardzo wątpił, wyszedłby z Trumble, mając sześćdziesiąt pięć lat.Marzył o wyjeździe do kraju, gdzie nie dopadłby go ani urząd skarbowy, ani FBI, ani żaden inny kretyn u władzy.Nienawidził rządu do tego stopnia, że zamierzał zrzec się obywatelstwa i przyjąć inne.- Wciąż pijesz? - spytał.On oczywiście nie pił, chociaż od czasu do czasu kupował kokę od jednego ze strażników.- Nie.Dzięki za troskę.Każde pytanie było zaczepką, każda odpowiedź ciętą ripostą.Zastanawiał się, po cholerę tu przylazła.Szybko się dowiedział.- Chcę rozwodu.Wzruszył ramionami, jakby chciał spytać: po diabła zawracać sobie tym głowę?- To chyba dobry pomysł - odrzekł.- Mam kogoś.- Mężczyznę czy kobietę? - Pytał z czystej ciekawości, bo nic by go nie zdziwiło.- Mężczyznę.Jest młodszy ode mnie.Ponownie wzruszył ramionami.Śmiało, staruszko, korzystaj, póki możesz.Nie, nie powiedział tego, chociaż niewiele brakowało.- To dla ciebie nie pierwszyzna - mruknął.- Możemy do tego nie wracać?Proszę bardzo, zresztą po diabła.Zawsze podziwiał jej rozbuchaną seksualność i niespożyte siły witalne, lecz trudno mu było wyobrazić sobie, żeby mogła to robić codziennie.W tym wieku?- Przygotuj papiery - powiedział.- Podpiszę.- Powinny przyjść w tym tygodniu.Sprawa jest czysta, bo niewiele mamy do podziału.Będąc u szczytu kariery, sędzia Yarber i pani Topolski-Yocoby wnieśli wspólnie o wpis hipoteczny domu w portowej dzielnicy San Francisco.Podanie - skrupulatnie wysterylizowane, bez śladu szowinizmu, seksizmu, rasizmu czy dyskryminacji ludzi starszych, i starannie sformułowane przez kalifornijskich prawników, przerażonych ewentualnym pozwem którejś z urażonych stron - wykazywało rozbieżność między aktywami i pasywami na kwotę prawie miliona dolarów.Nie to, żeby milion dolarów miało dla nich jakieś znaczenie.I jego, i ją zbyt pochłaniała walka z przedstawicielami przemysłu drzewnego, z bezwzględnymi farmerami, i tak dalej.Byli nawet dumni, że mają tak niewiele.W Kalifornii obowiązuje wspólność majątkowa małżonków, która pociąga za sobą równy podział wszelkich zgromadzonych wspólnie dóbr.Zgoda na rozwód przyszła Finnowi łatwo.Z wielu powodów.O jednym z nich nie zamierzał wspominać.Otóż dzięki Bractwu miał coraz więcej pieniędzy.Pieniędzy brudnych, lecz dobrze ukrytych przed zachłannym wzrokiem władz.Dlatego Carmen nie mogła się o nich dowiedzieć.Nie był pewien, czy i w jaki sposób macki wspólnoty majątkowej mogłyby sięgnąć ich tajnego konta na Bahamach, lecz ani myślał tego sprawdzać.Niech Carmen przyśle mu papiery, a on z radością wszystkie podpisze.Kilka minut gawędzili o starych przyjaciołach.Rozmowa nie trwała długo, bo niewielu już ich zostało.Pożegnali się bez smutku i wyrzutów sumienia.Ich małżeństwo umarło już dawno temu.Ulżyło im, że wreszcie je pogrzebali.Życzył Carmen wszystkiego dobrego i nawet jej nie objąwszy, wrócił na bieżnię.Tam rozebrał się do szortów i przez godzinę spacerował w słońcu.ROZDZIAŁ 10Drugi dzień wizyty w Kairze Lufkin zakończył kolacją w ulicznej knajpce przy Shari’ el-Corniche w dzielnicy Garden City
[ Pobierz całość w formacie PDF ]