Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Anne McCaffrey Pokolenie wojownikow (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vader.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mamy problem z ciałem - powiedział i spojrzał swojemu rozmówcy prosto w oczy.- Z pozbyciem się ciała.Kinzo wziął oddech, wypuścił powietrze i odczekał jeszcze kilka sekund.Dopiero potem skinął powoli głową, nie przestając się zastanawiać, w jakim to piekielnym szaleństwie bierze udział Nga.i w co wciąga go wbrew jego woli.- Jutro po południu jeden z moich statków wypływa z ładunkiem z Pontianak.W drodze na zachód przetnie cieśninę Malakka - oznajmił.Nga popatrzył na niego.-Ach, otwarte morze to takie bezludne miejsce.- mruknął.Kinzo skinął głową.- I gdyby ktoś wypadł za burtę podczas takiego rejsu, pewnie nigdy nie zostałby odnaleziony - dodał Nga.Kinzo wzruszył ramionami.- Nawet gdyby prądy wyrzuciły go na jakiś brzeg, słona woda i ryby do tego stopnia naruszą ciało, że nikt nie będzie w stanie go zidentyfikować.Albo niepodważalnie wskazać przyczyny śmierci - powiedział.Nga uśmiechnął się nieznacznie.- Jak zawsze, przyjacielu, wiesz doskonale, o co mi chodzi.Podaj mi nazwę statku i miejsce, z którego odpływa, a ja dopilnuję, żeby dzisiejszej nocy dostarczono tego nieszczęśnika na pokład.Kinzo zauważył ślad niepokoju w uśmiechu swojego rozmówcy i postanowił go wzmocnić kilkoma ostrożnymi słowami.Nie lubił Nga i drażniło go, jak bezczelnie narzuca mu warunki.a poza tym chciał być pewien, że bankier zda sobie sprawę, iż nie jest to jeden z tych małych grzeszków syna, które przez całe swoje życie tuszował jego ojciec.- Skoro doceniasz, jak się wydaje, że czytam w twoich myślach, jestem zmuszony podzielić się z tobą kilkoma moimi -powiedział.- Kiedy w nie wyjaśnionych okolicznościach znika człowiek, który nie ma przyjaciół, jego śmierć przechodzi czasami bez echa i nikt jej nie odnotowuje.Ale wydarzenia rzadko rozgrywają się w próżni, szczególnie gdy dotyczą ludzkiego życia i śmierci.- Przerwał na chwilę i pochylił się w stronę Nga.- Jeśli człowiek, o którym mówimy, pozostawił po sobie jakichś stęsknionych bliskich, z pewnością wkrótce rozpocznie się dochodzenie.Jeśli natomiast okaże się, że prowadzący je ludzie są wytrwali, nawet zupełny brak jakichkolwiek szczątków może nie wystarczyć, by okoliczności tego “wypadku” pozostały nieznane.Dlatego trzeba wziąć pod uwagę wszelkie ewentualności.Czy to rozumiesz?Nga wpatrywał się w niego.Uśmiech zamarł na jego ustach.- Nie martw się.Wszystkim się zająłem - rzucił w końcu.Nie przekonany, Kinzo nie odpowiedział.Kirsten stała w kuchni w domu Anny w Petaling Jaya i wpatrywała się w siostrę.Obie kobiety milczały, na ich twarzach malowała się śmiertelna powaga.Na dzielącym je stole piętrzył się zgrabny stos chili, szpinaku, bok choy, białej rzodkiewki i innych składników dania, które właśnie przygotowywały na obiad.Wypełniony strąkami fasoli szybkowar stał na kuchence, lecz nie zapaliły jeszcze płomienia.Za plecami Kirsten, w maszynce elektrycznej, cicho gotował się ryż.Twarz Anny była blada.Krańcowo zdenerwowana kobieta drżała, zapomniawszy, że trzyma w ręce nóż, którym jeszcze przed chwilą kroiła warzywa.- Może lepiej to odłóż, zanim zrobisz sobie krzywdę - powiedziała Kirsten, wskazując delikatnym skinieniem głowy na nóż.Z trudem uśmiechnęła się do siostry.- Albo mnie - dodała.Anna spojrzała na nią tak, jakby nie usłyszała jej ostatnich słów.Ciszę zakłócał jedynie monotonny bulgot gotującego się ryżu.Kirsten otworzyła usta, by powiedzieć coś jeszcze, przekonana, że kolejny niezgrabny dowcip będzie już lepszy niż panująca w kuchni cisza, ale po chwili zmieniła zdanie.Czego właściwie oczekiwała od Anny? Z całą pewnością nie współczucia.Mieszkała z nią i z jej rodziną od kilku dni.Po przyjeździe poczęstowała domowników wymyśloną na poczekaniu bajeczką o tym, że pragnie uciec na jakiś czas od świata z powodu miłosnego zawodu, który niemal ją załamał.Nie zamierzała długo ukrywać prawdy przed siostrą i jej mężem, w każdym razie nie aż tak długo.A jednak za każdym razem, gdy już chciała się nią podzielić, słowa grzęzły jej w gardle.W efekcie wprowadzała ich w błąd dopóty, dopóki kłamstwa nie wymknęły się jej spod kontroli - jak ostatnio wszystko inne w jej życiu.Czasami wydawało się jej, że poczucie winy i potworny niepokój o Maxa doprowadzają do szaleństwa, a tego ranka zrozumiała wreszcie, że nie zdoła już dłużej utrzymać swoich obaw w sekrecie.Utwierdziwszy się w tym przekonaniu, postanowiła zaczekać, aż jej szwagier wróci z pracy, usiąść z nim i z Anną w salonie i powiedzieć im prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, tak jej dopomóż Bóg.Lina, chirurga w rządowym szpitalu w Ruala Lumpur, wzywano często do nagłych przypadków.Gdy i tym razem zadzwonił, by przekazać, że może się zjawić dopiero późnym wieczorem, przestraszyła się, iż jej determinacja, by wyznać prawdę, osłabnie, i zdecydowała się opowiedzieć o wszystkim Annie, zamiast czekać na kolejną okazję.Mimo to odkładała wciąż zaplanowaną spowiedź i trudno jej było wybrać odpowiedni moment.Zastanawiające, że kiedy pół godziny wcześniej zaczęły przygotowywać obiad - tuż przed tym, jak opowiedziała siostrze swoją historię, lub raczej, nim wytrysnęła ona niepowstrzymanym strumieniem z jej ust - myśli Kirsten krążyły wokół czegoś zupełnie innego.Przypomniała sobie incydent, do którego doszło poprzedniego dnia.Była sama i opiekowała się dwojgiem dzieci Anny, Miii i Brianem.Oboje bawili się na małym podwórku za domem.W pewnej chwili myszkująca w klombie pięcioletnia Miri złapała pasikonika i zaczęła krzyczeć do starszego brata, żeby znalazł jakiś słoik, do którego mogłaby go włożyć.W poszukiwaniu naczynia chłopiec wbiegł do domu, zostawiwszy siostrę stojącą wśród kwiatów z małymi rączkami zaciśniętymi kurczowo wokół owada.Gdy jednak poszukiwania trwały dłużej, niż oczekiwała, początkowe podniecenie Miri zmieniło się w zdenerwowanie, a potem przerażenie.- Ucieka mi! Jest za duży! - krzyknęła, a jej oczy rozszerzyły się ze strachu.Rzeczywiście, pasikonik był bardzo duży.Występujące w Malezji owady mają ogromne wprost rozmiary i była to jedna z tych spraw, do których Kirsten najtrudniej się było przyzwyczaić po powrocie z Europy.Trudniej nawet niż do tej cholernej singapurskiej odmiany angielskiego.Tym, co najprawdopodobniej przestraszyło jej siostrzenicę, były ruchy stworzenia.Pasikonik odbijał się szaleńczo od zamkniętych dokoła niego dłoni, uderzając twardymi odnóżami w palce dziewczynki.Małej wydawało się pewnie, że stworzenie jest zbyt duże i zbyt żywotne, by mogło pozostać długo w zamknięciu i nie ukąsić jej przy tym.Uświadomiwszy sobie niepokój Miri, Kirsten, która przycinała akurat żywopłot, rzuciła się ku niej biegiem.Dopadła do dziewczynki akurat w chwili, gdy ta otworzyła szeroko dłonie, by uwolnić pasikonika
[ Pobierz całość w formacie PDF ]