Podstrony
- Strona startowa
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Asimov Isaac Druga Fundacja (2)
- Asimov Isaac Druga Fundacja
- Christie Agatha ZLo ktore zyje pod sLoncem (2)
- Christie Agatha Pani McGinty nie zyje
- Jordan Robert Wielkie Polowanie
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska (www.ksiazki4u
- Allen C. Guelzo Abraham Lincoln as a Man of Ideas (2009)
- ALCHEMIK
- Lovecraft H.P 16 opowiadan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówiła ci to? Wiem, że cięodwiedziła, by porozmawiać o Aidanie.Poszłam do niej, bo Aidan po-wiedział mi, że cię zabił.Byłam wystraszona i nie wiedziałam, co robić.On uważa, że cię udusił, a przynajmniej tak twierdzi.Powiedział detek-tywom, że gdy to robił, byłaś naga, leżałaś na podwójnym łóżku wgłównej sypialni swojego domu.Niedługo po jego wyznaniu odkryłam,kim jesteś: kobietą, która zaatakowała mnie w galerii Saula.Dlaczegomój chłopak twierdził, że zabił kogoś, kto ciągle żyje? Wiem, Mary, żewiesz coś na ten temat.Musisz wiedzieć.Nie obchodzi mnie to, jaktrudna jest ta prawda.Chcę zrozumieć.Ruth11.Wtorek, 4 marca 2008- Twoja kolej - mówię do Mary, gdy ta podnosi wzrok znad mojego listu.- Obiecałaś.Sprawiedliwa wymiana, tak powiedziałaś.Gdzie jest Aidan?- Aidan Seed - odzywa się miękkim głosem.- Mężczyzna, którego,jak twierdzisz, znam.- Czy to on zabił Marthe Wyers? Ty? Zrobiliście to oboje?Wciąż mam przed oczami ten obraz.Chyba nigdy nie wymażę go zpamięci.Nikt nie namalowałby nieboszczyka w taki sposób, w tak dra-stycznych szczegółach, gdyby w jakiś sposób nie cieszyła go ta śmierć,gdyby nie chciał się w niej rozsmakować.Z obrazu bije atmosfera try-umfu; nie sądzę, że to sobie wyobraziłam.Chętnie zobaczyłabym gojeszcze raz, ale boję się iść znowu na górę, obawiam się, że gdy wrócę,Mary już nie będzie.Nie zamierzam spuścić z niej wzroku, nie usły-szawszy odpowiedzi na moje pytania.- Marthę zabiła Martha - mówi, zapalając papierosa.- Powiesiła się.Pewnie myślisz, że jestem chora, tak ją malując.Puszczam to mimo uszu.Niczego ode mnie nie usłyszy, dopóki cze-goś od niej nie dostanę.- Ludzie przeżywają żałobę na różne sposoby.- Ton jej głosu stajesię oschły, jakby gniewała ją konieczność usprawiedliwiania własnychdziałań.- Gdy traci się wszystko, pragnie się jakiejś pamiątki.- Kochałaś Marthę.- Bardzo.A z drugiej strony nie dość mocno.- Myślisz, że mogłaś ją uratować?- Mogłam i powinnam była.279- Co się stało? - pytam, pochylając się do przodu w swoim krześle.Nie wiem, która jest godzina, ale na pewno pózna.Na zewnątrz jest jużciemno.Mary nie zaciągnęła zasłon.Co jakiś czas wygląda przez oknona oświetloną latarniami ulicę, przeczesując noc swymi świdrującymioczyma.Czyżby szukała Aidana?- Ten mężczyzna - mówi, wymachując mi przed oczami moim li-stem.- Miałaś kogoś przed nim? Mężczyzn, chłopaków? Dziewczyny? -Uśmiecha się.Ile jeszcze zada mi pytań, nim odpowie na moje?- Na początku umawiałam się tylko z grzecznymi chłopcami zchrześcijańskich domów - mówię.- Synami znajomych moich rodziców.- Dziwię się, że w ogóle pozwalali ci się z kimś spotykać - odpo-wiada Mary.- Dopiero odkąd skończyłam szesnaście lat i tylko na randki wmiejscach publicznych, jak kino.Kiedy się wyprowadziłam z domu i niemogli mnie dłużej kontrolować, umawiałam się z każdym, kto nie przy-pominał mi ludzi, których znałam z kościoła.Im dalej komuś było dotego świata, tym lepiej.Wybierałam takich, którzy zamieniliby chłopcówz kościoła w pył.- Niebezpieczna zabawa.- Niezupełnie.Nie szanowałam żadnego z nich, zupełnie mi na nichnie zależało.Chciałam tylko udowodnić sobie, że mogę sypiać z kimpopadnie i świat się nie zawali.I nie zawalił się.Pierwszym mężczyzną,do którego cokolwiek czułam, był.On.- A Aidan Seed?- Co?- Kochasz go.- Tak.Mary się uśmiecha, widząc moje wahanie.- Mężczyznę, który twierdzi, że zabił kogoś, kto żyje.Mężczyznę,który igra z twoją głową tak poważnie, że niemal doprowadza cię doobłędu.Nie podoba mi się to.280- Nie widzisz wzoru postępowania?- Nie jesteś psychoterapeutką - mówię.Ona nienawidzi Aidana.Nienawidzi go z całych sił.Uzmysławiając tosobie, mam wrażenie, że teoria spiskowa, którą ukułam - Mary i Aidanrazem przeciwko mnie - zaczyna się rozpływać.Z początku czuję ulgę -mogłabym mu wybaczyć wszystko, tylko nie to; absolutnie wszystko -ale wytchnienie nie trwa długo.To nie dość dobre.To wciąż nie bezwa-runkowa gotowość wybaczenia mu wszystkiego.- Ale mogłabym nią być - mówi Mary.- Nie potrzebowałabym żad-nego szkolenia.Wystarczyłoby mi doświadczenie, które mam, i mózg,który też mam.- Zawarłyśmy umowę.Ja powiedziałam ci wszystko.- Nieprawda
[ Pobierz całość w formacie PDF ]