Podstrony
- Strona startowa
- Joanna Chmielewska Harpie (2)
- Chmielewska Joanna Harpie
- Zajdel A. Janusz Dyżur
- PoematBogaCzlowieka k.5z7
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci
- adam smit undesnii bayalag
- 81 1. Opowiesci z Wysp Owczych Maciej Wasielewski Marcin Micha
- Aldiss Brian W Wiosna Helikonii
- PoematBogaCzlowieka k.6z7
- John Grisham Raport Pelikana (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* * *- Czy my w końcu wiemy, kiedy dokładnie ta cała Wandzia Rojkówna przyjeżdża, czy też mamy to zgadywać? - spytała Melania przy kolacji.- Listu od Wojciechowskiego nie znalazłaś?Takich pytań Felicja w ogóle nie trawiła.- Przypomnij sobie lepiej, gdzie go sprzątnęłaś.Może leżał na stoliku i już ci przeszkadzał.Bujnowska tu była niedawno, twoja przyjaciółka, może jej też przeszkadzał.Rachunek za telefon przeszkadzał wam wszystkim.- Bujnowska była jeszcze PRZED listem! - wrzasnęła Melania, żeby jej przerwać.-.i cud istny, że nam nie wyłączyli.A gdzie zdjęcia? Sylwia ostatnio oglądała, bo zachciało jej się akurat teraz popatrzeć na rodzinę, gdzie stary album ze zdjęciami?- W kuchni na kredensie - powiedziała Sylwia.- Całe życie spędzam w kuchni i tam sobie oglądałam.Mam chyba prawo.?- Całe życie.! Cha, Cha! - mruknęła Melania.Dorotka zastanowiła się, czy im powiedzieć.List spoczywał za sedesem w łazience, wystawał nawet częściowo, mógł tam leżeć aż do gruntownego sprzątania, które było wykonywane raz na dwa tygodnie przez dochodzącą sprzątaczkę, panią Stefcię.Pani Stefcia miała przyjść za dwa dni, pojutrze, znajdzie go z pewnością i wszystkie zgadną, że Felicja w łazience uprawiała lekturę.Równie dobrze Dorotka mogła go ukryć na zawsze, nie przyznając się do tego, ale wówczas nie umiałaby uzasadnić wizyty na lotnisku w odpowiednim czasie, bo skoro nie czytała korespondencji, skąd miała znać termin przyjazdu chrzestnej babci z Ameryki? Z drugiej znów strony, jeśli ten termin poznają wszystkie, gotowe wypchnąć z nią Marcinka przemocą.A Marcinek w pierwszej kolejności spróbuje z babci coś wydoić dla siebie.Niezdecydowana, milczała, co przychodziło jej o tyle łatwo, że więcej krążyła między kuchnią i jadalnią, niż siedziała przy stole.Złe na siebie wzajemnie ciotki piły piwo, wychodziło dość szybko, bo było w małych puszkach, Dorotka co parę minut donosiła następne.Melania przypomniała sobie nagle, że Felicja już raz sprawdzała w kalendarzyku ten ścisły termin przyjazdu owej Wandzi, zbiegał się z wizytą Marcinka, wezwanego do jakiejś roboty.Co też ten Marcinek miał zrobić.?- Przybić półkę w spiżarni - podpowiedziała Sylwia.- A, to zaraz.Już wiem, czternastego.Który dzisiaj.? Za pięć dni.Stefcia zdąży posprzątać.O której to godzinie przylatuje?- Nie wiemy.- Panna hrabianka sprawdzi - zadecydowała z miejsca Melania.- Niech się przyłoży, do niej to zramolałe próchno przyjeżdża, a ją to, jak widać, gówno obchodzi.Dowiesz się o przyloty, z pewnością będzie leciała bezpośrednio, a nie z przesiadkami.- Skąd wiesz? - zaprotestowała z nawyku Felicja.- Może po drodze zwiedzi Londyn albo Paryż?- Bo co, taka wulkaniczna ciepła wdówka, której się rozrywek zachciało? Ty byś zwiedzała.?- Może.- Z bagażami będzie leciała, oślico!- Bagaże można wysłać frachtem.- Ale Wojciechowski nie pisał o wycieczce krajoznawczej po Europie! Sylwia.- Nie, nie pisał - przyświadczyła Sylwia.- Wycieczkę bym zapamiętała.I cóż takiego w ogóle, niech ona sprawdzi wszystko, co przylatuje czternastego i już.- Nie zapomnij o Singapurze - poradziła Melania Dorotce z gryzącym sarkazmem.- I o Johannesburgu.- Singapur i Johannesburg nie leżą w Europie - zwróciła jej uwagę Felicja.- Co ty powiesz? Może ona zwiedza z większym rozmachem.? Może przez Japonię przyleci.?Dorotka już trzy razy otwierała usta, żeby coś powiedzieć, ale zamykała je, milcząc mściwie.Podjęła decyzję, schowa zaraz ten list, jakoś dyplomatycznie, żeby w razie czego padło nie na nią, tylko na ciotkę Felicję.Godzinę przylotu zna doskonale, uda, że z wysiłkiem zdobyła ją w ostatniej chwili, w informacji na lotnisku.Osłodzi tej nieszczęsnej chrzestnej babci przynajmniej pierwsze chwile po przyjeździe, uprzedzi, co ją czeka, może jakoś przygotuje na urocze charaktery trzech sióstr.Inaczej biedną babcię przydepczą i zadławią.- W porządku, dowiem się także i o Tokio - obiecała ugodowo.- A teraz mam robotę.Najpierw obowiązki, potem przyjemność, same tak twierdzicie.Naczynia stoją na pralce, dobranoc.- To i Szanghaju sobie nie pożałuj! - dobiegła ją już na schodach zgryźliwa rada ciotki Felicji.Robotę Dorotka rzeczywiście miała, bardzo przyjemną.Stanowił ją kubański zbiór nowel kryminalnych, napisany, rzecz jasna, po hiszpańsku, a Dorotka, miała ocenić ich poziom i posłużyć głosem doradczym, tłumaczyć i wydawać czy nie? Zajrzała już do nich i zainteresowały ją.Z jedną książką w ręku, kawałkiem papieru do robienia uwag i długopisem, mogła sobie znaleźć dowolne miejsce w domu, byle w oddaleniu od ciotek.* * *Głównym problemem, jaki zakłopotał ją już nazajutrz, była kwestia transportu.Słyszała o mafii taksówkowej, bo kto nie słyszał, nie korzystała z niej nigdy i miała obawy, że nadal rządzi ona na lotnisku.Taksówki, ogólnie biorąc, powinny tam być, każdy kierowca ma dość rozumu w głowie, żeby czatować na atrakcyjne przyloty, ale czy wypada starszą panią, wracającą do ojczyzny po całych wiekach, wieźć taksówką.? W dodatku mafijną, tak upiornie drogą.? Może powinna wynająć samochód.? Prawo jazdy miała już od dwóch lat, zdobyła je ciężkim wysiłkiem, bo o podwyższonych kosztach łapówkarskich nie było mowy, ale jej doświadczenie kształtowało się na poziomie zerowym.Może zatem należałoby złapać kogoś z przyzwoitą gablotą, poprosić o przysługę, przewieźć chrzestną babcię elegancko i za darmo? Do czego taka amerykańska bogata facetka może być przyzwyczajona? Do luksusów chyba.?Mieszkając w metropolii, Dorotka żyła niemal na pustyni.Kontaktów towarzyskich miała tyle co kot napłakał, wszystkie ciotki, nader zgodnie, utrudniały jej normalną, ludzką egzystencję.Jeszcze za życia babci wyglądało to ulgowo, mogły wpaść do niej z wizytą jakieś koleżanki, mogła i ona iść do którejś, razem odrabiać lekcje, później zrobiło się to prawie niemożliwe.Jej nieobecność w domu była źle widziana, obecność koleżanek i kolegów kontrolowana i obciążana obecnością co najmniej jednej z ciotek.Sylwia z reguły nudziła się śmiertelnie i chciała, żeby ją ktoś zabawiał, Felicja i Melania uwielbiały towarzystwo młodzieży, przy czym była to miłość raczej bez wzajemności, zazwyczaj któraś z nich była w domu, a zdarzało się, że obie, i asystowały młodzieżowemu spotkaniu, niwecząc wszelką swobodę.Od chwili kiedy, już przed samą maturą, ulubiony kumpel, w którym Dorotka nieźle się podkochiwała, przedłożył nad nią wspólną naukę u niejakiej Grażynki, ze słowami:- Dajże spokój, te ekshumy u ciebie za gardło duszą.sama mocno za gardło zduszona, zrezygnowała z zapraszania osób w swoim wieku.Wynikiem tej rezygnacji był kompletny brak zżytego z nią kółka towarzyskiego, ponieważ studia wcale nie zmieniły sytuacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]