Podstrony
- Strona startowa
- chmielowski benedykt nowe ateny (3)
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny (2)
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- J. Chmielewska Wielkie zaslugi
- Eddings Dav
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Hardy Thomas Tessa d'Urberville
- Gretkowska Manuela Namietnik (2)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 2 (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomijając już to, że o posiadaniu owych papierów w ogóle nie pamiętała, wyrzucone zostały bowiem jeszcze przez babcię i dziadka, a zawierały w sobie stare, zdekompletowane czasopisma, gazety, kawałki sproszkowanych niemal książek, pochodzących z czasów boomu czytelniczego, kiedy drukowano wszystko na najgorszym papierze świata, kawałki starych kalendarzy, rozkładów jazdy i książek telefonicznych, poszarpanych wykrojów, okładek bez zawartości i Bóg wie czego jeszcze.Najbardziej przydatny do palenia okazał się stos poskładanych na szesnaścioro, zdartych ze ścian, przedwojennych tapet.Usunięcie tego całego śmietnika stworzyło doskonałe miejsce na lodówkę, równie potrzebną, jak i owa unicestwiona góra.Obok lodówki, a ściśle biorąc, na niej, zmieścił się także kocioł od bielizny.Resztę, pomagając pani Stefci, Marcinek, w pocie czoła, znękany, nieszczęśliwy, zestresowany nieprzystojnym pośpiechem, wyniósł na strych.Z wyjątkiem deski do prasowania, która, po raz pierwszy w swojej karierze, została złożona i oparta o ścianę.- Sylwia się zmieści - orzekła stanowczo Felicja.- A jakby nie, niech schudnie.Ciągle się odchudza, więc jej pójdzie na zdrowie.Przy okazji wyszło na jaw, że w służbówce stoi składany stolik, przedtem niewidoczny pod zwałem rupieci, obecnie bardzo przydatny.Miejsce dla Sylwii zostało zrobione.Miejsca dla Dorotki nie trzeba było szukać, salono-jadalnia stanowiła pomieszczenie obszerne, a zdjęcie z kanapy pudła z wizytówkami wymagało zaledwie jednego gestu.Pani Stefcia przystąpiła do zwykłych czynności porządkowych, a Marcinek nareszcie mógł w towarzystwie Felicji spożyć upragnione śniadanko.Usiłował wprawdzie razem z maszyną do szycia pozostać na strychu, symulując poszukiwanie deski, ale został wezwany na dół tak kategorycznie, że deskę odłożył na pojutrze.- Półkę przybijesz - powiedziała Felicja z naciskiem.-Jeśli chcesz, zacznij już jutro.Ja ją muszę mieć, bo trzeba kupić zapasy, a nic się nigdzie nie mieści.Wandzia, Rojkówna z domu, przyjeżdża ze Stanów i nie wiem, jak ją należy karmić.Marcinek o Wandzi Rojkównie usłyszał po raz pierwszy.Zainteresował się nią najpierw średnio, a potem znacznie gwałtowniej.- To ileż ona może mieć lat? - spytał w zadumie.- Musiała być chyba dorosła do tego chrztu?- Nie wiem, czy musiała, ale była.Teraz ma blisko dziewięćdziesiątkę.Wychodzi nam, że osiemdziesiąt osiem.- I przyjeżdża umrzeć na ojczystej ziemi?- O umieraniu, zdaje się, Wojciechowski nie pisał.Przyjeżdża pożyć na ojczystej ziemi.Chce, takie mam wrażenie, kupić sobie mieszkanie.- To po co pani robi miejsce.?- Bo wątpię, czy kupi mieszkanie w godzinę po przyjeździe.- A ma za co?Felicja nie kryła przed Marcinkiem swoich osobliwych zaników pamięci.- Nie wiem.Tak mi się jakoś wydaje, że mogłaby pertraktować o posiadłość z ambasadorem amerykańskim.Notariusz ględził jakieś bzdety o wielkim majątku, milionerka i tak dalej.Ale w tym wieku już chyba nie pracuje, nie? Jeśli będzie rozrzutna.- I nie ma żadnej rodziny? To chyba napisała albo napisze testament na waszą korzyść?- Nie wiem.Nic mnie nie obchodzi jej testament.Nie była to prawda, ale Marcinek nie musiał o tym wiedzieć.Jego samego testament obchodził bardzo.Wyobraził sobie testament milionerki na korzyść Felicji.Boże drogi, jak doskonale mógłby na niej zarabiać, lekką ręką płaciłaby za wszystko, starczyłoby jej bez problemu, może nawet, wielkodusznie i z dobroci serca, dołożyłaby mu sumy, brakujące do tej wymarzonej wycieczki po Europie!- Ja bym chciał, żeby ona ten testament dla was napisała - wyznał smętnie i prostodusznie.- I co by ci z tego przyszło?- No jak to, od razu by się.znalazło więcej roboty dla mnie.- Wydaje ci się, że napisze testament i od razu umrze? Nie wiadomo, komu z brzega.- E tam.W takim wieku byle katar wystarczy.Albo może potknie się na schodkach, bo chyba trochę źle widzi.?- Zapewniam cię, że nosi okulary.Stać ją na to.- Ja się nie upieram, ale może zje co niedobrego.U nas o takie rzeczy łatwo.I na przejściu dla pieszych wymyśli sobie pierwszeństwo.Jak byłem w tej Kopenhadze, widziałem, że autobus się zatrzymywał, a ludzie leźli.A podobno kiedyś to nawet i tramwaj.Osoby w starszym wieku, jak już mają przyzwyczajenia, to na mur.- Przestań mi tu snuć głupie prognozy! Chcesz jeszcze herbaty?Marcinek chciał.Jak długo siedział przy stole, tak długo z robotą miał spokój.Pani Stefcia myła łazienkę na górze, żadnej pomocy przy tym nie żądając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]