Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Roderick Thorp Szklana pulapka 27LRK7YE7WULBLU
- Word Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)
- Grisham John Malowany Dom (3)
- Jedwabne Geszefty
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.OdwzajemniÅ‚em mu siÄ™ spojrzeniem i zauważyÅ‚em, że nie tylko jego oczy spotykaÅ‚y siÄ™ w pół drogi, ale i wÅ‚osy zaczynaÅ‚y siÄ™ przy samych brwiach.Gdy krzyknÄ…Å‚ do mnie, jego oddech przeraziÅ‚ mnie sto razy bardziej niż wyglÄ…d.- Hej ty, chÅ‚optasiu! Dawaj, co tam niesiesz.Rzuć na ziemiÄ™ swoje rzeczy albo pożaÅ‚ujesz.- Nikt mi tu nie bÄ™dzie rozkazywaÅ‚, chyba że po moim trupie, ty niepiÅ›mienny imbecylu! - odkrzyknÄ…Å‚em.PrÄ™dzej czy później musiaÅ‚a nadejść mÄ™ska próba siÅ‚ z tymi stuÂprocentowo mÄ™skimi ciotami.Lepiej prÄ™dzej.RyknÄ…Å‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… na zniewagÄ™, chociaż nie byÅ‚ w stanie jej zrozumieć, i zamierzyÅ‚ siÄ™ mieczem.ParsknÄ…Å‚em Å›miechem.- Wielki tchórz zabije mieczem maÅ‚ego czÅ‚owieczka, który nawet nie ma siekiery.- PokazaÅ‚em mu dwa palce, aby w dwójnasób podkreÅ›lić znaczenie moich słów.LiczyÅ‚em, że ta niewyszukana skÅ‚adnia odpowiada miejÂscowemu profilowi jÄ™zykowemu.ChciaÅ‚em, by wszyscy mnie zrozumieli.Musieli zrozumieć, bo ÅšwiÅ„ski Oddech wypuÅ›ciÅ‚ miecz z rÄ™ki i rzuciÅ‚ siÄ™ na mnie.RzuciÅ‚em torbÄ™ w bok i ruszyÅ‚em w bÅ‚oto.StrzelaÅ‚ palcami i rozkÅ‚adaÅ‚ szeroko ramiona, gotowe, aby mnie pochwycić i zmiażdżyć.ZrobiÅ‚em pod nimi unik.PodstawiÅ‚em mu nogÄ™, i kiedy mnie mijaÅ‚, runÄ…Å‚ z chlupotem w kaÅ‚użę.WstaÅ‚ jeszcze bardziej rozeźlony, zacisnÄ…Å‚ pięści i ruszyÅ‚ naprzód, ale teraz nieco ostrożniej.MogÅ‚em to zakoÅ„czyć tam i wtedy i uÅ‚atwić sobie życie.Lecz najpierw musiaÅ‚em zademonstrować klasÄ™, by jego kumplom nie przyszÅ‚o do gÅ‚owy, że upadÅ‚ przez przypadek.ZablokowaÅ‚em cios, chwyciÅ‚em jego ramiÄ™ i wykrÄ™ciÅ‚em ze stawu.TrafiÅ‚ w Å›cianÄ™ i wydaÅ‚ zadowalajÄ…cy chrzÄ™st.Krwotok z nosa nie zmniejszyÅ‚ jego wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci.Tak samo jak mój wykop, który sparaliżowaÅ‚ mu jednÄ… nogÄ™, ani cios kolanem, który wyÅ‚amaÅ‚ drugÄ….Pozbawiony wsparcia nóg upadÅ‚ na kolana i zaczÄ…Å‚ siÄ™ czoÅ‚gać do mnie na czworakach.W tym momencie najwiÄ™kszy nawet tÄ™pak wÅ›ród widzów znaÅ‚ już zwyciÄ™zcÄ™ pojedynku.PodÂniosÅ‚em go wiÄ™c za wÅ‚osy, rÄ…bnÄ…Å‚em w szyjÄ™ kantem dÅ‚oni i pchnÄ…Å‚em do tyÅ‚u.Nieprzytomny zwaliÅ‚ siÄ™ z pluskiem w muÅ‚.PodniosÅ‚em z ziemi jego miecz, sprawdziÅ‚em kciukiem ostrze i podskoczyÅ‚em tak raptownie i groźnie, że zbrojna banda odruchowo siÄ™ cofnęła.NabieraÅ‚em rozpÄ™du.- Teraz ja mam miecz.Chcecie go, to dacie za niego gardÅ‚o.A może jest wÅ›ród was cwaniak, który zaprowadzi mnie do waszego wodza, Svinjara? Temu podarujÄ™ miecz na wÅ‚asność.SÄ… chÄ™tni?Oryginalność propozycji i wrodzona chciwość sÅ‚uchaczy odwróciÅ‚y na chwilÄ™ groźbÄ™ ataku.- Wyjdźcie i ustawcie siÄ™ za mnÄ…! - zawoÅ‚aÅ‚em przez ramiÄ™.- Postarajcie siÄ™ zionąć nienawiÅ›ciÄ….- PomrukujÄ…c i zgrzytajÄ…c zÄ™bami moja wesoÅ‚a gromadka wyszÅ‚a na Å›wiatÅ‚o dzienne i ustawiÅ‚a w szeregu za moimi plecami.- Dawaj miecz, zaprowadzÄ™ ciÄ™ do Svinjara - oznajmiÅ‚ niezmiernie owÅ‚osiony i muskularny drab.NosiÅ‚ tylko maczugÄ™, wiÄ™c jego zachÅ‚anność byÅ‚a zrozumiaÅ‚a.- Najpierw zaprowadź mnie do Svinjara, potem dostaniesz miecz.Ruszamy.NastÄ…piÅ‚o wahanie, ponure spojrzenia, pomruki.Ze Å›wistem przeciÄ…Å‚em im powietrze przed nosem dla zachÄ™ty, by siÄ™ znowu cofnÄ™li.- Mam w tej torbie Å›liczny prezent dla Svinjara.Zabije drania, który spróbuje go tego pozbawić.67Groźby wcisnęły siÄ™ tam, gdzie nie zdoÅ‚aÅ‚y pochlebstwa, i wszyscy ruszyliÅ›my w wodnÄ… nawaÅ‚nicÄ™.BÅ‚otnistymi Å›cieżkami miedzy zawalonymi ruderami na maÅ‚e wzgórze zwieÅ„czone sporym budynkiem z nieokorowanych okrÄ…gÂlaków.WymachujÄ…c mieczem, aby nikt siÄ™ zbytnio nie zbliżaÅ‚, wspiÄ…Å‚em siÄ™ za przewodnikiem po kamienistej dróżce do wejÅ›cia.Moi znużeni muzycy dreptali naszym Å›ladem.GryzÅ‚o mnie trochÄ™ sumienie z powodu dopalacza.Ale sprawy rozwijaÅ‚y siÄ™ tak szybko, iż nie zdążyÅ‚em podać go innym.StanÄ…Å‚em na progu i przynagliÅ‚em ich do wejÅ›cia machniÄ™ciem rÄ™ki.- Do Å›rodka, nareszcie w bezpiecznym porcie.Weźcie po jednej i natychmiast Å‚yknijcie.To super dopalacz, przyÂwróci was Å›wiatu ożywionemu.Przewodnik z drewnianÄ… paÅ‚kÄ… przecisnÄ…Å‚ siÄ™ do Å›rodka i Å›mignÄ…Å‚ obok grupek ludzi, którzy rozwalali siÄ™ po dużym pokoju, do mężczyzny w wielkim kamiennym fotelu przy kominku.- TyÅ› mój szef, wodzu Svinjar.PrzyprowadziliÅ›my ich, jak kazaÅ‚eÅ›.- ObróciÅ‚ siÄ™ i tupnÄ…Å‚ na mnie.- Teraz dawaj miecz.- Jasne.Bierz.WyrzuciÅ‚em go za drzwi w ulewÄ™ i usÅ‚yszaÅ‚em jÄ™k bólu, gdy odbiÅ‚ siÄ™ od któregoÅ› z jego bandy.Przewodnik wybiegÅ‚ za nim, a ja podszedÅ‚em do kamiennego tronu.- TyÅ› mój szef, wodzu Svinjar.A to mój zespół.NawijajÄ… niezÅ‚Ä… muzykÄ™, dajÄ™ sÅ‚owo.ZmierzyÅ‚ mnie lodowatym wzrokiem, wielki chÅ‚op o wielkich mięśniach - oraz o wielkim brzuchu, który wylewaÅ‚ mu siÄ™ zza paska.Z gÄ™stwiny zjeżonych siwych wÅ‚osów i brody wyzieraÅ‚y maleÅ„kie Å›wiÅ„skie Å›lepka.We wnÄ™ce w kamiennym fotelu sterczaÅ‚a gaÅ‚ka miecza i Svinjar muskaÅ‚ jÄ… palcami.WypuÅ›ciÅ‚ jÄ… z dÅ‚oni i pozwoliÅ‚ mieczowi siÄ™ przewrócić.- Dlaczego mówisz tym odpychajÄ…co sproÅ›nym żarÂgonem?- Co proszÄ™? - spytaÅ‚em i ukÅ‚oniÅ‚em siÄ™ wzgardliwie.-Tak siÄ™ do mnie zwracano i pomyÅ›laÅ‚em, że to miejscowy dialekt.- Zgadza siÄ™ - ale tylko miÄ™dzy durniami bez wyksztaÅ‚Âcenia, którzy siÄ™ tu urodzili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]