Podstrony
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Eric L Strzec i bronic (SCAN dal 714)
- J. K. Rowling 4 Harry Potter i Czara Ognia
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- J. K. Rowling 3 Harry Potter i więzień Azkabanu
- Potocki Jan Rekopis znaleziony w Saragossie
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (3)
- Michael Barrier The Animated Man, A Life of Walt Disney (2007)
- Noon Jeff Pylki
- Delinsky Barbara Ogród marzeń
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- odbijak.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nieprawda, Jim.To nie tak.Tutaj nie ma klucza - on musi leżeć pod poduszką twojej matki!Wyszedł do mnie Stingo, ostatnie słowa musiał wykrzyczeć, by nie zginęły w zgiełku głosów.- Matka nie chce, aby syn ją opuścił.Chowa klucz do żelaznej klatki pod poduszką.Syn musi wykraść klucz.Wrzask zagłuszył jego słowa.Nagle zapadła ciemność, ktoś wpadł na mnie i przewrócił na podłogę.Próbowałem wstać, zawołać, ale twarda stopa przemaszerowała po mojej głowie.Krzyknąłem ze wszystkich sił, ale nikt mnie nie słyszał w głośnej wrzawie.Ktoś inny wdarł się we mnie i ciemność stała się jeszcze bardziej intensywna.- Jim - dobrze się czujesz? Słyszysz mnie?Zobaczyłem nad sobą buźkę Floyda, wyglądał na zmartwionego.Czy się dobrze czułem? Nie wiedziałem.Leżałem w łóżku, widocznie spałem.Dlaczego mnie budził?Nagle przypomniałem sobie i wyprostowałem się, chwyciłem go za ramiona.- Veritorium! Zapadły ciemności, coś się stało.Nie pamiętam.- Nie mogę ci pomóc, bo też nie pamiętam.Mieliśmy niezłe przedstawienie.Trudno nadążyć za wątkiem, alebyłeś w nim, pamiętasz? - Pokiwałem głową.- Chyba dobrze się bawiłeś, choć nie miałeś szczęśliwej miny, kiedy wydzierałeś pakuły z pluszowego misia.To wtedy Stingo dołączył do ciebie na scenie i zabawa zaczęła się na całego.Albo skończyła.Dalej wszystko mi się plącze.- Gdzie Stingo?- Dobre pytanie.Ostatnio widziałem go na scenie.Ja też spałem, przed chwilą się ocknąłem.Rozejrzałem się, ale nie ma drania.Chrapałeś w najlepsze i musiałem cię potrząsnąć kilka razy.- Jeśli go tu nie ma.Dało się słyszeć delikatne pukanie do drzwi i po chwili się otworzyły.Zajrzał Veldi.- Panowie, życzę wam dobrego, szczęśliwego dnia.Wydawało mi się, że słyszę wasze głosy, i miałem nadzieję, że już nie śpicie.Przynoszę wiadomość od waszego przyjaciela.- Od Stinga - widziałeś go?- Istotnie, widziałem.Mieliśmy przyjazną pogawędkę przed waszym przebudzeniem.Potem, zanim wyszedł, sporządził to nagranie.Kazał mi je wam przekazać.Podobno zrozumiecie.Położył na stole mały rejestrator i cofnął się.- Zielony klawisz do odtwarzania, czerwony do zatrzymania - powiedział i już go nie było.- Wiadomość? - zdziwił się Floyd, biorąc do ręki aparat i przyglądając mu się dokładnie.- Naciśnij klawisz, zamiast majstrować przy tej przeklętej zabawce!Wyglądał na zaskoczonego moim tonem; odłożył aparat na stół i włączył.- Dzień dobry, Jim i Floyd.Spaliście głęboko i nie chciałem was budzić przed wyjściem.Wiecie, zaczynam dochodzić do wniosku, że to miasto jest nie dla mnie.Potrzebuję trochę przestrzeni, by zebrać myśli.Przejdę się jeszcze raz wzdłuż muru, zaczerpnę świeżego powietrza, poszukam trochę przestrzeni do myślenia.Trzymajcie się, będę w kontakcie.- Kochany Stingo - powiedział Floyd.- Ależ charakter.To na pewno on.Jego głos, jak nic, i jego sposób myślenia.Co za facet!Podniosłem wzrok i popatrzyłem mu w oczy.Twarz miał równie ponurą jak ja.Bez słowa pokiwał przecząco głową.Uczyniłem to samo.To nie Stingo pozostawił tę wiadomość.Zgoda, to był jego głos.Każdy elektronik bez kłopotu mógłby go podrobić.Stingo zniknął.Co się stało?ROZDZIAŁ 18- Ja naprawdę spałem - powiedziałem.- Jak kamień.Pić mi się chce.- Mnie też.Skoczę po sok i szklanki.- Świetna myśl.Zanim wrócił, nagryzmoliłem notatkę i pchnąłem do niego, sięgając po szklankę.Rozwinął ją za dzbankiem i przeczytał.- Tu się roi od pluskiew.Co robimy?Kiwnął do mnie głową i przysunął mi szklankę soku.- Dzięki - odparłem obserwując, jak odwraca kartkę i gryzmoli po drugiej stronie.Nie wiedziałem, czy prócz fonicznych pluskiew były również optyczne.Na razie musieliśmy się tak zachowywać, jak gdyby były.Czytając, chowałem kartkę w dłoni.- Stingo bardzo się niepokoił.Przed naszym wyjściem na przedstawienie zostawił to dla ciebie.Dopiłem sok, odstawiłem szklankę i uniosłem pytająco brwi.Zerknął na swą zaciśniętą pięść.Kiedy wstał i przeszedł obok mnie, upuścił mi coś małego na kolana.Odczekałem chwilę, dolałem sobie soku, wypiłem i rozparłem się z rękoma na kolanach.Dwa małe, miękkie przedmiociki.Znajome.Potarłem nos i rzuciłem na nie okiem.Zatyczki z filtrem do nosa.Do neutralizacji gazu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]