Podstrony
- Strona startowa
- Collins Jackie Hollywood 3 Dzieci z Hollywood
- Frank J. Williams, William D. Pederson Lincoln Lessons, Reflections on America's Greatest Leader (2009)
- Ludwika Sadowska Neurokinezjologiczna diagnostyka i terapia dzieci z zaburzeniami rozwoju psychoruchowego
- Frank Cass Britain and Ballistic Missile 1942 2002
- Peter Berling Dzieci Graala 02 Krew królów
- Peter Berling Dzieci Graala Krew krolow
- DzieciATMca matematyka Edyta Gruszczyk KolczyA,,ska
- Brian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House Atreides
- Opis obyczajow za ponowania... Kitowicz
- Reymont Chlopi IV (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leto odwrócił głowę.Spośród plam winnych wynurzył się Kaznodzieja prowadzony przez dziecko."Dlaczego ciągle myślę o nim jako o Kaznodziei? - zastanowił się.- Ponieważ nie jest jużMuad'Dibem ani Paulem Atrydą.Pustynia uczyniła go kimś innym.Pustynia i ci szakale zDżekaraty podający mu duże ilości melanżu i bez przerwy go zdradzający.Kaznodzieja zestarzał się przedwcześnie; nie wskutek braku przyprawy, ale właśnie przeznią".- Powiedziano mi, że chciałeś mnie widzieć - rzekł Kaznodzieja w chwili, gdy jego małyprzewodnik zatrzymał się.Leto spojrzał na dziecko, osobę prawie tak wysoką jak on sam, skrępowaną lękiemłagodzonym odrobiną ciekawości.Młodzieńcze oczy pobłyskiwały ciemno znad maski filtrfraka.Machnął ręką.- Zostaw nas.Przez chwilę układ barków dziecka wyrażał bunt, potem wziął górę lęk i wrodzonyfremeński szacunek dla prywatności.Chłopiec odszedł.- Wiesz, że Farad'n jest już na Arrakis? - zapytał Leto.- Tak.Gurney rozmawiał ze mną zeszłej nocy."Bardzo chłodno cedzi słowa.Tak jak ja wdawnych czasach" - pomyślał Kaznodzieja.- Muszę podjąć trudną decyzję - rzekł Leto.- Myślałem, że rozważyłeś już wszystkie warianty.- Obaj znamy tę pułapkę, ojcze.Kaznodzieja kaszlnął.Opanowujące ich obu napięcie mówiło mu, jak byli bliskodecydującego przełomu.Leto nie mógł teraz polegać wyłącznie na wizji, musiał nią też sterować.- Potrzebujesz mojej pomocy? - zapytał Kaznodzieja.- Tak.Wracam do Arrakin i chcę się tam zjawić jako twój przewodnik.- Ale po co?- Wygłosisz jeszcze jakieś kazanie w Arrakin?- Może.Są jeszcze rzeczy, których im nie powiedziałem.- Nie wrócisz na pustynię, ojcze.- Jeżeli pójdę z tobą?- Tak.- Zrobię, cokolwiek zadecydujesz.- Jesteś pewny? Wraz z Farad'nem wróciła lady Jessika, twoja matka.- Bez wątpienia.Kaznodzieja ponownie kaszlnął.Zdradzał w ten sposób zdenerwowanie, na które nigdyby sobie nie pozwolił Muad'Dib.Jego ciało długo nie poddawało się reżimowi samodyscypliny, aumysł zbyt często szalał od przyprawy w Dżekaracie.Starzec nie był pewien, czy mądrze będziewrócić do Arrakin.- Nie musisz iść ze mną - powiedział Leto.- Zostawiłem w mieście siostrę, po którą terazwracam.- Pójdziesz do Arrakin sam?- Tak.Musze, spotkać się z Farad'nem.- Udam się z tobą - westchnął Kaznodzieja.Leto wyczuł coś dziwnego w zachowaniu ojca.Czyżby korzystał z przyszłowidzenia?Nie.Kaznodzieja już nigdy tego nie zrobi.Zna pułapkę kryjącą się w częściowej zgodzie.Każdewypowiedziane słowo świadczyło, że zrzekł się wizji na rzecz syna, wiedząc, że wydarzenia wtym wszechświecie zostały przez niego dokładnie przewidziane.To tylko stare przeciwieństwa nawiedzały Kaznodzieję.Uciekł z jednego paradoksu, bypogrążyć się w drugi.- Wyruszamy za kilka minut - rzekł Leto.- Powiesz Gurneyowi?- Gurney nie idzie z nami?- Chcę, żeby przeżył.Kaznodzieja nagle otworzył się na wzrastające napięcie.Unosiło się dookoła niego wpowietrzu, tkwiło w ziemi pod stopami, stale ruchome, skupione na tym nie-dziecku, będącymjego synem.W gardle narastał mu skowyt, do którego pchały go stare wizje.Przeklęta świętość!Nie mógł uniknąć gorzkiej istoty swych lęków.Wiedział, co zastaną w Arrakin.Jeszczeraz rozegrają partię z przerażającymi i śmiertelnymi siłami, które nigdy nie przyniosą im pokoju.Dziecko, które odmawia noszenia szaty po swoim ojcu, Jest symbolemnajbardziej unikalnej cechy człowieka."Nie muszę być tym, czym był mójojciec.Nie muszę słuchać się nakazów mojego ojca, ani nawet wierzyć w to, coon.O mojej sile, jako istoty ludzkiej, stanowi możliwość wyboru tego, w co mamwierzyć, a w co nie; co mam zrobić, a co nie"."Leto Atryda II" biografia pióra Harq al-AdyPielgrzymujące kobiety tańczyły na placu przed świątynią w rytm muzyki bębnów ifletów.Nie miały okryć na głowach i bransolet na szyjach, ich suknie były cienkie iprzezroczyste.Gdy się odwracały, drugie, czarne włosy opadały im na twarze.Alia spoglądała na tę scenę z orlego gniazda w świątyni i czuła, że widowiskojednocześnie ją pociąga i odpycha.Nadchodziła pora śniadania, godzina, kiedy aromat kawyprzyprawowej wypełniał cały plac, nadpływając od strony stanowisk przekupniów podocienionymi arkadami.Siostra Muad'Diba wiedziała, że wkrótce będzie musiała wyjść i powitaćFarad'na, ofiarować mu oficjalnie dary i nadzorować pierwsze spotkanie księcia z Ghanimą.Wydarzenia przebiegały zgodnie z planem.Ghania go zabije i w powstałym zamieszaniutylko jedna osoba przystąpi do konkretnego działania.Marionetki tańczą, kiedy pociąga się zasznurki.Stilgar zamordował Agarvesa, tak jak na to liczyła.A Agarves wprowadził do dżiddyporywaczy, nawet o tym nie wiedząc.Miał ukryty transmiter sygnału w nowych butach, które mupodarowała.Teraz Stilgar i Irulana czekają, uwięzieni w podziemiach Zwiątyni.Być może umrą,jeżeli nie uda się ich inaczej wykorzystać.W lochach nie byli szkodliwi.Niech zatem czekają.Zauważyła, że Fremeni z miasta uważnie obserwują tancerki na placu.Zasada równościseksualnej wyszła z pustyni, by przetrwać we fremeńskich miastach i miasteczkach.Ostatniojednak coraz bardziej odczuwalne stawały się społeczne różnice między mężczyzną i kobietą.Torównież uwzględniał plan.Dziel i rządz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]