Podstrony
- Strona startowa
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza
- Haldeman Joe i Jack Nie Ma Ciemnosci
- Curtis Jack Parlament kruków
- Higgins Jack Nieublagany wrog
- Haldeman Joe i Jack Nie Ma Ciemnosci (2)
- London Jack Ksiezycowa Dolina
- Sw.Jan Od Krzyza Dziela
- Williams Tad Smoczy tron
- Masoneria czyzby papierowy tygr (2)
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- black-velvet.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostrzeż ich wszystkich.I powiedz dokładnie, co się wydarzyło każdemu z nas, tak jak to pamiętasz.Nie pomijaj niczego, nie upiększaj niczego.Idź też do Angi i do Bury.Powiedz im.powiedz im, że je bardzo kocham i wrócę do nich, jeśli tylko będę mógł.Dopilnuj, żeby i one, i moje dzieci miały właściwą opiekę.- Aż do twojego powrotu.- Tak - powiedziałem bezbarwnym głosem.- Aż do mojego powrotu.Quarl odprowadziła mnie niemal do samego Gray Basin, po czym odleciała na południowy zachód.Patrzyłem z dala na miasto, brzydkie teraz latem, kiedy nie było pokrywy śniegu i lodu i kiedy wszędzie dominowała wszechobecna szarość, naznaczona miejscami ciemniejszym cieniem dachów i kominów.Rozciągało się ono jak okiem sięgnąć, a ja odczuwałem nienawiść do każdego metra kwadratowego jego powierzchni.Wylądowałem bezpośrednio na jednym z dachów i znalazłem tam w miarę wygodne miejsce.Odprężyłem się i pozwoliłem swej skórze, kościom, każdej komórce ciała powrócić do poprzedniego kształtu.Byłem zbyt zmęczony, by robić cokolwiek.Zmusiłem się więc do siedzenia w bezruchu i zastanowiłem się nad sytuacją.Helikopter był z Centrum, a jednak bez wątpienia kierował się właśnie tutaj.Dlaczego? Dlaczego helikopter z Centrum operował na tak dalekiej północy? Najprawdopodobniej chodziło o sprawy rządowe.chyba że w każdym większym mieście był taki rządowy pojazd, żeby odróżnić sprawy lokalne od tych, które podlegają władzom planetarnym.A jeśli tak właśnie było, wówczas wszyscy więźniowie znajdowaliby się w rękach rządu centralnego, a nie lokalnego biura SM.Przewieziono by ich prawdopodobnie do Centrum i przekazano odpowiednim władzom.To miało sens.Wiedzieli oni przecież o wielu rzeczach, a wśród nich: o świętej górze, o sztuce kształtozmienności i o możliwościach, jakie ona ze sobą niesie.Mieli również bezpośredni kontakt z obcymi.Ludzie Ypsira nie zostawiliby tego wszystkiego w rękach regionalnego psychobiura i lokalnego SM.Zbyt wiele osób mogłoby mieć jakieś własne pomysły i znalazłby się też zapewne ktoś z zewnątrz, kto postawiłby znak równości pomiędzy demonami i obcymi i wyciągnął z tego jakieś interesujące wnioski.Nie, więźniowie zostaną przewiezieni do kwatery głównej w Centrum i przekazani tym, którzy już znają te wszystkie potworne tajemnice.A jak ich tam przewiozą? Pociąg należało wykluczyć: nazbyt powolny i zbytnio wystawiony na ludzkie oczy.Transport powietrzny wydawał się zaś ograniczony do ruchu lokalnego i również był zbyt powolny.Należało więc skupić uwagę na samym Gray Basin, które posiadało przecież coś, czego nie miały inne miasta o porównywalnej wielkości i ważności.Gray Basin miało port kosmiczny.Podniosłem się ociężale.Byłem teraz w górnej partii miasta, a musiałem do niego wejść dołem.Dojścia od strony dachów były najściślej monitorowane i ja o tym dobrze wiedziałem.Skoro już jednak tu się znajdowałem, zdecydowałem się wykorzystać to miejsce jako punkt obserwacyjny.Wspiąłem się po drabinie na szczyt wielkiego i wyłączonego z użytku komina i spojrzałem w kierunku portu.Ledwie go widziałem z tej odległości: mała grupka magazynów, maleńki terminal o jajowatym kształcie, usytuowany wokół lądowiska; a wszystko to położone z dala od miasta.Nie było tam żadnego statku.Nie wiedziałem, ile mam czasu, a stan, w jakim się znajdowałem, nie pozwalał mi rzucić się im na ratunek.Musiałem wypocząć, nawet za cenę ich utraty.Jak na ironię powracałem teraz z epoki kamienia łupanego do siebie samego w mojej najbardziej groźnej, wyrafinowanej technologicznie postaci i jako taki wiedziałem, że będę podejmował ryzyko, którego, praktycznie rzecz biorąc, podejmować nie powinienem.Musiałem przeto odpocząć i odnowić swe siły.Zszedłem na dół i spojrzawszy na słońce, które znalazło się już wysoko nad tym zamkniętym miastem, ułożyłem się wygodnie na dachu i natychmiast zasnąłem.Z ogromną niechęcią myślałem o wejściu do miasta, o ryzyku w sytuacji, gdy szansę są tak minimalne.Wiedziałem przecież, że nawet jeśli uda mi się ujść z życiem, to prawdopodobieństwo uratowania Ching jest bliskie zeru.Niech diabli porwą mą brudną skórę, ale ja po prostu nie byłem w stanie oprzeć się takiemu wyzwaniu.Rozdział dwunastyW JASKINI LWANie spałem tak długo, jak powinienem, ale był to dobry, twardy sen; taki właśnie, jaki był mi potrzebny do odzyskania pewności siebie i odświeżenia umysłu.Wejście do miasta nie stanowiło większego problemu; nie byłem natomiast pewien, co należało robić potem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]