Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- ÂŚw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- Grisham John Wspolnik (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Henk tatuował karalucha, Jack słuchał lecącego z odtwarzacza CD Rock ofAges Johnny ego Casha.Alice mawiała, że dobry salon tatuażu to cały wszechświat. Miejsce, gdzie każda żądza dostaje rozgrzeszenie , uzupełnił Henk Schiffmacher.Dlaczegóżwięc nie potrafiła rozgrzeszyć Williama? I jakim cudem on wybaczył jej? Czy jednakrzeczywiście tak się stało? (Jack doszedł do wniosku, że sam nie czuje się na siłach, abywybaczyć matce).- Czy Nico Oudejans nadal pracuje w dzielnicy jako policjant? - spytał Jack.- Nico? Nadal jest najlepszym policjantem w dzielnicy - oświadczył Henk.-Nico topieprzony brygadier.Na kościstych plecach Martina Brila widniał jego ulubiony tatuaż, Wniebowstąpienie:Chrystus opuszczający doczesny świat w asyście aniołów.Idąc dzielnicą czerwonych latamiw kierunku komisariatu na Warmoesstraat, Jack przypomniał sobie, że Niebo Brila byłociemnym, pochmurnym miejscem.Przestało padać, ale bruk wydawał się śliski, a niebo wgórze w pełni odpowiadało wizji Brila.Jeszcze parę razy usłyszał dzwięk swojego nazwiska.Nieważne, skąd pochodziły,prostytutki w progach i witrynach z pewnością zaliczały się do grona miłośniczek kina, wobecnym lub poprzednim życiu.Jack minął most nad kanałem przy Starym Kościele i natknął się na mały, cuchnący(jednoosobowy) pisuar, gdzie przyszło mu siusiać w dzieciństwie.Było ciemno, matka stałaza barierką.Powtarzała, żeby się pośpieszył.Pewnie wolała nie sterczeć samotnie nocą wokolicy Oudekerksplein.Sikając, Jack słyszał pijackie przyśpiewki mężczyzn: musieliśpiewać po angielsku, inaczej nie zapamiętałby fragmentów.Matka powiedziała mu pózniej, że byli to angielscy kibice. Są najgorsi , oznajmiła.Rozegrano mecz, w którym angielska drużyna poniosła klęskę lub odniosła zwycięstwo:wynik ewidentnie nie miał wpływu na zachowanie kibiców w dzielnicy czerwonych latarni.Jack przypomniał sobie, że Saskia nazwała ich brudnymi wszarzami.Matka nigdy nieużywała podobnych określeń.Jack raz jeszcze obszedł Oude Kerk, od strony gdzie nowe przedszkole dzieliło ulicę zdziwkami.Ktoś podążał jego śladem: mężczyzna ruszył za nim na rogu Stoofsteeg, niemal zchwilą gdy Jack opuścił Muzeum Tatuażu i Przybytek Bólu.Kiedy Jack zwolnił, tamtenuczynił to samo, kiedy zaś z impetem ruszył naprzód, prześladowca również przyśpieszyłkroku.Wielbiciel, przemknęło Jackowi przez głowę.Nie znosił, kiedy za nim łazili.Kiedypodchodzili, rzucali parę słów uznania i uścisnąwszy jego rękę, ruszali w swoją stronę, cóż, tobyło jeszcze do przyjęcia.Ale ogony działały mu na nerwy.Zazwyczaj były to kobiety.Nie tym razem.Mężczyzna był krzepki i brodaty, nosił sportowe buty oraz wiatrówkę;szedł skulony, z rękami w kieszeniach, jakby zmarzł albo jakby nadal zacinał deszcz.Miałokoło pięćdziesięciu lat.Bynajmniej nie starał się udawać, że nie śledzi Jacka; wręcz starał sięgo prowokować, by ten stanął z nim twarzą w twarz.Jack miał wątpliwości, czy drań odważy się wejść za nim na komisariat, dlatego brnąłprzed siebie jak gdyby nigdy nic.Kiedy od Warmoesstraat dzieliła go jedna mała uliczka, drogę zastąpiła mu ciemnoskóraprostytutka w bieliznie i na wysokich obcasach, prawie go dotknęła.- Cześć, Jack.Widziałam twoje filmy - powiedziała.Mówiła z hiszpańskim akcentem,mogła pochodzić z Kolumbii albo Dominikany.Na widok mężczyzny podążającego za Jackiem odruchowo uniosła ręce, jakby celowałdo niej z pistoletu, po czym błyskawicznie wróciła tam, skąd przyszła.Jack zrozumiał, żeidzie za nim policjant.Dominikanka lub Kolumbijka wiedziała, z kim ma do czynienia, iwolała z nim nie zadzierać.Jack przystanął i odwrócił się do mężczyzny, którego oczy wciąż nosiły odcień jajekdrozda, a wysoko na kości policzkowej widniała charakterystyczna blizna w kształcie litery L.Broda początkowo go zmyliła.Kiedy po raz pierwszy spotkał Nico Oudejansa, tamten miałgóra trzydzieści lat i nie nosił brody.Jack zawsze uważał go za miłego faceta, Nico okazał mukiedyś wiele serca.Teraz zaś wyglądał na prawdziwego twardziela.- Czekałem na ciebie, Jack.Wypatrywałem cię od kilku lat.Mówiłem paniom- ciągnął, wskazując głową na uśmiechniętą prostytutkę - Pewnego dnia słynny JackBurns zawita w nasze progi.Dajcie znać, jak go zobaczycie.No cóż - dodał, podającJackowi rękę - odebrałem dziś z pół tuzina telefonów.Wiedziałem, że przynajmniej jedna znich mówi prawdę.Kiedy weszli na Warmoesstraat, policjant położył rękę na ramieniu Jacka i skierował gona prawo, zupełnie jakby nie dowierzał jego pamięci.- Chciałeś się ze mną zobaczyć, Jack?- Owszem - odparł Jack.- Twoja mama nie żyje?Jack zakładał, że Nico wie o śmierci Alice: była matką Jacka Burnsa, dlatego napisano otym we wszystkich czasopismach filmowych.Ale Nico Oudejans nie czytał czasopismfilmowych.Domyślił się, że dopóki żyła Alice, Jack nie podjąłby decyzji o powrocie doAmsterdamu.- Dlaczego? - spytał Jack.- Matka na pewno próbowałaby ci to wyperswadować - odrzekł Nico.Weszli na posterunek i wspięli się po schodach do niemal pustego biura nadrugim piętrze.W pomieszczeniu znajdował się tylko stół oraz trzy lub cztery krzesła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]