Podstrony
- Strona startowa
- Anders Roslund & Borge Hellstrom Ewert Grens 04.Dziewczyna w tunelu (2007)
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 04 Ostatni skok
- Carter Ally Dziewczyny z Akademii Gallagher 02 Tylko mi nie wierz
- Jonathan Nasaw Dziewczyny, których pożšdał
- Kiernan Denise Dziewczyny atomowe
- Strugaccy A. i B Poniedzialek zaczyna sie w sobo (2)
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Sandemo Margit Saga o Czarnoksiezniku Tom 2
- Moody Dav
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ines.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Imp pisze: Tego wieczoru w muzeum, nawet jeśli skrywała swą prawdziwą twarz, nieokłamała cię.Odpowiedziała na wszystkie twoje pytania.Ostrzegła przed tym, co miało nadejść,choć ostrzeżenie to było zawoalowane.To w najlepszym razie paradoks.Imp pisze.Ja piszę. Ja też to widzę.Czy chcesz tańczyć, czy też nie chcesz, czy chcesz tańczyć razem z nimi?Może powinnam podrzeć te kilka ostatnich stronic.Może nie mam pojęcia, co naprawdępróbuję tu powiedzieć.A może powinnam była spędzić znacznie więcej dni, pracując nad każdymzdaniem na niezliczonych skrawkach papieru, nie śmiąc złożyć ich w jedną całość, póki niedokonałam bezbłędnego wyboru każdego słowa.Nie jestem nawet do końca przekonana, czy słyszę jeszcze swój własny głos.Wkrótce, jakopowiem to w mojej historii o duchach, to właśnie powiem Abalyn - że nie jestem już nawet pewna,czy słyszę swój własny głos.Czy ty zatańczyłaś z nimi, Rosemary Anne? Tej ostatniej nocy w szpitalu, czy przyszła dociebie syrena i powiedziała ci, jak cudownie będzie, kiedy złapią nas i cisną w morze wraz zhomarami? A ty, czy słuchałaś?*** Zatem Saltonstall udał się nad rzekę Blackstone i zobaczył tam coś, coś, co się tam stało,co nie dawało mu spokoju.Napisałam to zdanie wiele stron temu, kiedy byłam niemal pewna, żenigdy nie dotrę aż tak daleko w mojej historii o duchach.Muszę powrócić do tego, co ujrzałSaltonstall, nim przejdę dalej, do najgorszego.To znaczy, najgorszego z tego pierwszego wcieleniamojego nawiedzenia.Oderwany skrawek mojego umysłu, odgrywający rolę Czytelnika, nie może się jużdoczekać, by usłyszeć, co się zdarzyło dalej, choć powinien przecież pojąć, że rozwijam tę narracjęw swoim własnym tempie, w miarę jak odnajduję potrzebną odwagę.Nie zebrałam się do tego, byzadowolić wymagania Tyranii Fabuły.%7łycia nie układają się w uporządkowane wątki, i tonajgorszy z możliwych sztucznych zabiegów: upierać się, by opowiadane przez nas historie - namsamym i innym - musiały poddawać się wątkowej, linearnej narracji od A do Z, w trzech aktach,według zasad arystotelesowskich, zawiązanie akcji, punkt kulminacyjny, rozwiązanie akcji, i przedewszystkim sztuczności rozstrzygnięcia.Na tym świecie rzadko widuję rozstrzygnięcia: rodzimy się,żyjemy i umieramy, a pod koniec zostawiamy za sobą jedynie paskudny splot niedokończonychspraw.Nie było żadnego rozstrzygnięcia dla mnie i dla Abalyn, a co do Evy Canning, to wciążpróbuję zamknąć ten rozdział.Co za idiotyczne słowo, idiotyczna koncepcja - zamknięcie.Saltonstall zginął, wciąż go szukając.Albert Perrault zginął, nim jeszcze dotarł tak daleko.Zupełnym przypadkiem dowiedziałam się dokładnie, co takiego według samego Saltonstallazobaczył przy tamie Rolling, co natchnęło go do stworzenia Tonącej dziewczyny.To kolejnainformacja ukryta w jego korespondencji z Mary Farnum, w listach, które zapewne nigdy niezostaną zindeksowane ani opublikowane i przechowuje się je rozproszone między trzema różnymiinstytucjami.Owego sierpniowego popołudnia w 2002, w dniu, gdy znalazłam wzmiankę oSaltonstallu i widmie, jakie ponoć nawiedzało rzekę Blackstone w Krótkiej historii malarstwa iilustratorstwa Nowej Anglii Smithfield, bibliotekarka w Ateneum, która widziała, że próbujędokopać się wszystkiego na temat Saltonstalla, wspomniała, iż część jego listów trafiła doBiblioteki Johnna Haya na Uniwersytecie Browna.Miała tam znajomego i sama zaproponowała, żezadzwoni i umówi mnie, bym mogła je obejrzeć.Tydzień pózniej pojechałam do Haya i oto, coznalazłam (w liście do Mary, datowanym 7 marca, 1897):Moja najdroższa, ukochana Mary,mam nadzieję, że zastałem Ciebie i Twą matkę w dobrym zdrowiu i że Twój ojciec czuje sięlepiej niż podczas ostatniej mej wizyty.Za trzy krótkie dni wyruszam do Baltimore i uznałem, żepowinienem napisać raz jeszcze przed wyprawą na południe.Jeżeli bardzo mi się poszczęści,podróż okaże się sukcesem i powrócę, zabezpieczywszy do pewnego stopnia swój byt finansowy nanastępny rok! Jakżebym chciał, żebyś pojechała ze mną, jestem bowiem pewien, że spodobałoby Cisię to miasto i wszystkie jego rozkosze.W swym ostatnim liście pytałaś o to, co przeraziło mnie zeszłego lata przy tamie, iprzyznaję, że nie zamierzałem rozwodzić się dłużej na temat owego osobliwego dnia.W istocieobecnie żałuję, że w ogóle Ci o nim wspomniałem.Wolałbym, żebyś nie spędzała wieczorów narozważaniu podobnie upiornych, niesamowitych spraw, które bardziej pasowałyby do opowieściPoego bądz Le Fanu, niż do naszej wymiany korespondencji.Tak bardzo jednak nalegałaś, a wiesz,że wciąż nie potrafię znalezć w sobie dość sił, by odmówić Ci tego, co leży w mojej mocy.Ustępujęzatem, wiedz jednak, że czynię to nader niechętnie.Tego szczególnego popołudnia postanowiłem oddalić się nieco bardziej od tamy (od stronyMilhille).Pewien człek z miasteczka okazał się dość miły, by poinformować mnie o równej,kamienistej ścieżce na brzegu, łubianej wielce przez miejscowych rybaków i chłopców pragnącychzażyć kąpieli.Okazała się ona niezwykle zacnym punktem, z którego roztaczał się wyrazny,rozległy widok na ostatni zakręt rzeki, tuż za błotnistym bagnem.Powiedziałbym, że miejsce tomiało w sobie coś niesamowitego, lecz na moją opinię niewątpliwie wpłynęło wydarzenie, którezaraz zrelacjonuję.Wszelako, znalazłszy się w tym miejscu, poczułem niepokój, mimo wspaniałegokrajobrazu, i zastanawiałem się wręcz, dlaczego cieszy się ono tak wielką popularnością.Było dość pózno i starałem się uchwycić ostatnie dobre światło i ukończyć jeszcze jedenszkic, nim spakuję sztalugi i węgiel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]