Podstrony
- Strona startowa
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 WÅ‚adca Ocean Park
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (3)
- (ebook Pdf) Stephen Hawking A Brief History Of Time
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (3)
- Stephen W. Hawking Krotka Historia Czasu
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- NEJ 10 Denning Troy Gwiazda po gwiedzie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech Bóg mu pomo\e, tak zrobił.Za drzwiami, u szczytu schodzącego do ulicy wybetonowanego chodnika Fredzaczyna powoli biec w miejscu, biorąc raz za razem głęboki wdech i gromadząc w tensposób tlen, który wkrótce zu\yje.Zwykle jest to najlepsza część dnia (to znaczyzakładając, \e nie kochał się z Judy, a ostatnio zdarzało się to piekielnie rzadko).Lubiuczucie świadomość \e ulica mo\e być początkiem drogi dokądkolwiek, \e mo\ewyruszyć z dzielnicy Libertyville we French Landing i dotrzeć do Nowego Jorku.San Francisco.Bombaju.górskich przełęczy w Nepalu.Ka\dy krok poza drzwiwłasnego domu stanowi zaproszenie do świata (mo\e nawet wszechświata), co FredMarshall intuicyjnie rozumie.Sprzedaje teraz ciągniki John Deree i kultywatory Case,tak, zgadza się, ale nie postradał wyobrazni.Gdy studiował z Judy na filiiuniwersytetu stanu Wisconsin w Madison, na pierwszych randkach spotykali się wkawiarni Chocolate Watchband Czekoladowy Pasek Od Zegarka, tu\ pozamiasteczkiem akademickim, w przystani kawy z ekspresu, jazzu i poezji.Nie byłobyzupełną nieuczciwością twierdzenie, \e zakochiwali się w sobie przyakompaniamencie gniewnych, pijanych młodzieńców, recytujących utwory AllenaGinsberga i Gary ego Snydera przez tanią, lecz wyjątkowo hałaśliwą aparaturęnagłaśniającą kawiarenki.Fred nabiera jeszcze raz tchu i zaczyna biec.Dociera przez Robin Hood Lane doMaid Marian Way, gdzie macha ręką Deke owi Purvisowi.Deke, w szlafroku ibamboszach, podnosi właśnie z ganku dzienną dawkę apokalipsy według WendellaGreena.Fred skręca w ulicę Avalen, przyspiesza nieco tempo i pokazuje piętyporankowi.Nie potrafi jednak uciec przed swoimi zmartwieniami.Judy, Judy, Judy, myśli niczym Gary Grant (chocia\ ten słaby dowcip ju\ dawnoprzejadł się miłości jego \ycia).Chodzi o to, \e Judy bredzi przez sen.Chodzi o to, \e rzuca wzrokiem w te i wew tę.Nie zapominajmy te\ o tym, \e (zaledwie trzy dni temu) wszedł za nią dokuchni, a jej tam nie było okazało się, \e zstępuje po schodach za nim, a to, jak tegodokonała, wydaje mu się mniej istotne od tego, dlaczego to zrobiła.Dlaczegopomknęła na górę po tylnych schodach i zeszła z tupaniem po frontowych (boprzecie\ tak właśnie musiała zrobić; nie przychodzi mu do głowy \adne innewytłumaczenie).Chodzi o to, \e bezustannie wysuwa pozornie lubie\nym ruchemjęzyk, oblizuje się nim i klepie o zęby.Fred wie, na co to wszystko się składa: Judyzachowuje się jak kobieta pogrą\ona w zgrozie.Zaczęło się to przed morderstwemAmy St.Pierre, więc nie mo\e być to wina Rybaka, a przynajmniej niewyłącznie jego.Do tego dochodzi powa\niejsza sprawa.Jeszcze kilka tygodni temu Fredpowiedziałby wam, \e jego \ona nie wie, co to strach.Chocia\ ma zaledwie pięć stópi dwa cale wzrostu ( No, jesteś nie większa od minuty , skomentowała to babkaFreda, gdy po raz pierwszy spotkała jego przyszłą), lecz ma serce lwa lub wojownikawikingów.To nie pierdoły, nie przesada, nie licencja poetycka; to szczera prawda,jaką Fred widzi, i właśnie kontrast między tym, co zawsze sądził, i tym, co terazdostrzega, przera\a go najbardziej.Z ulicy Avalon Marshall przebiega na Camelot, pokonując skrzy\owanie bezoglądania się na ruch uliczny.Biegnie o wiele szybciej ni\ zwykle, prawie sprintem.Przypomina sobie coś, co wydarzyło się mniej więcej miesiąc po tym, gdy zaczęli sięumawiać ze sobą.Wybrali się jak zwykle do Chocolate Watchband , aczkolwiek tym razem popołudniu, by posłuchać jazzowego kwartetu, który istotnie okazał się niezły.Nieprzysłuchiwali mu się zresztą zbyt dokładnie, jeśli Fred sobie dobrze przypomina;przewa\nie opowiadał Judy, jak nie cierpi nauki w College u Nauk Rolniczych iBiologicznych ( Moo U Krowi Uniwerek nazywały go eleganciki z wydziałówLiteratury i Nauk Zcisłych) i jak bardzo nie podobało mu się, i\ jego rodzinachciałaby, \eby po skończeniu nauki wrócił do French Landing pomóc Philowi wprowadzeniu farmy.Od myśli, \e spędzi \ycie w uprzę\y z Philem, Fred dostawałostrego ataku ponuractwa. Czego w takim razie chcesz? spytała Judy.Trzymała go za rękę na stoliku, wsłoiku po d\emie paliła się świeczka, a zespół na scenie wykonywał przemiłą wersję I ll Be There for You Nie wiem odpowiedział ale powiem ci coś, Jude.Powinienem być naadministracji i zarządzaniu, a nie Krowim Uniwerku.O niebo lepiej idzie misprzedawanie ni\ sadzenie. To dlaczego się nie przeniesiesz?. Bo moja rodzina uwa\a.. Twoja rodzina nie prze\yje za ciebie twojego \ycia, Fred ale ty sam.Aatwo powiedzieć przypomina sobie, \e tak pomyślał ale po drodze zpowrotem na kampus zdarzyło się coś tak zdumiewającego i przekraczającego jegorozumienie \yciowych zasad, \e nawet po trzynastu latach wypełnia go tozdumieniem.Wcią\ toczyli rozmowę o przyszłości jego i ich razem ( Mogłabym być \onąfarmera powiedziała Judy ale tylko wtedy, jeśli mój mą\ rzeczywiście chciałbynim być ).Byli w niej głęboko pogrą\eni.Pozwalali nieść się stopom i nie zwracaliuwagi, gdzie się znajdują.Wreszcie na skrzy\owaniu State i Gorham ich rozmowęprzerwał pisk hamulców i twardy szczęk metalu.Fred i Judy rozejrzeli się i zobaczyli\e dodge pikap sczepił się właśnie zderzakiem z wiekowym fordem kombi.Z kombi, które najwyrazniej przejechało na czerwonym świetle skrzy\owanie nakońcu ulicy Gorham, wysiadał właśnie mę\czyzna w średnim wieku w brązowymgarniturze.Wyglądał na przestraszonego i wstrząśniętego, a Fred pomyślał, \e miał potemu dobre powody; zbli\ający się w jego stronę od pikapa człowiek był młody,zwalisty (Fred zapamiętał szczególnie wylewający się nad pasem jego d\insówbrzuch) oraz wyekwipowany w ły\kę do opon. Cholerny, bezmyślny zasrańcu! krzyknął Młody Mięśniak. Popatrz, co zrobiłeś z moim samochodem! To pikapmojego taty, cholerny zasrańcu!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]