Podstrony
- Strona startowa
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 2 Dwie Wieze
- Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- 3 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 3 Powrot Krola
- 1 Tolkien J R R Wladca Pierscieni T 1 Wyprawa
- Orson Scott Card, Kathryn K
- Ziemkiewicz Rafal A Czerwone dywany odmierzony krok
- Ruda Aleksandra OdnaleÂźć swą drogę 02 Wybór tłum. nieoficjalne
- Frank Herbert Diuna tom 1
- King Stephen Miasteczko Salem (2)
- IV Kaligula (4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak też się stanie - orzekł Meneldur.- W rzeczy samej, tyle przynajmniej spodziewam się po tobie.Ale czekają tu jeszcze inne sprawy, które oceniam jako pilniejsze.Powiada się, że Król winien doglądać najpierw własnego domostwa, potem dopiero poprawiać cudze błędy.Słuszna to zasada i na równi stosuje się do wszystkich ludzi.Dam ci teraz radę, synu Meneldura.Pomyśl o własnej osobie, o tej części swego życia, której istnienie zawsze dotąd negowałeś.Powiadam ci: jedź do domu.Aldarion zamarł i grymas wykrzywił mu twarz.- A nie wiesz przypadkiem, gdzie jest mój dom?- Tam, gdzie przebywa twa żona - odparł Meneldur.- Jakkolwiek by patrzeć, złamałeś dane jej słowo.Mieszka teraz w Emerie, w swym domu z dala od morza.- Gdyby zostawiła mi choć słowo, dokąd się udała, pojechałbym do niej wprost z przystani - powiedział Aldarion.- Ale przynajmniej nie muszę już pytać obcych ludzi o wieści.- Odwrócił się, by odejść, ale przystanął jeszcze i dodał: - Kapitan Aldarion zapomniał o czymś, co w swej samowoli uznaje za pilne.Ma list, który polecono mu doręczyć Królowi w Armenelos.- Podał pismo Meneldurowi, skłonił się i opuścił komnatę.Nim minęła godzina, wziął konia i odjechał, chociaż noc zapadała.Wziął ze sobą tylko dwóch towarzyszy, członków załogi jego statku: Hendercha z Ziem Zachodnich i Ulbara z Emerie.Galopowali bez odpoczynku, wszystkie siły wyciskając z siebie i wierzchowców.W końcu o zmierzchu następnego dnia dotarli do Emerie.Ostatnie promienie zachodu przedzierały się przez powłokę chmur i oświetlały emanujący chłodem biały dom na wzgórzu.Ledwo ujrzawszy domostwo, Aldarion zadął w róg.Zeskakując z konia na podjeździe, zobaczył Erendis.Spowita w biel stała na szczycie schodów wiodących do drzwi skrytych za kolumnadą.Trzymała dumnie podniesioną głowę, jednak gdy podszedł bliżej, dostrzegł bladość jej oblicza i błysk smutku w oczach.- Spóźniłeś się, mój panie - powiedziała.- Przestałam już wyglądać twojego powrotu.Obawiam się, że nie zdołam przywitać cię tak, jakbym uczyniła to, gdybyś przybył o czasie.- Marynarze nie są wymagający - odparł Aldarion.- To i dobrze - stwierdziła krótko, po czym obróciła się i zniknęła we wnętrzu domu.Wówczas wyszły dwie kobiety w wieku średnim i jedna mocno posunięta w latach.Gdy Aldarion ruszył do środka, usłyszał, jak ta ostatnia przemawia do jego towarzyszy:- Nie ma tu dla was miejsca! Idźcie do zabudowań u stóp wzgórza! - Mówiła to specjalnie na tyle głośno, by jej słowa dotarły także do uszu Następcy.- Nie, Zamino - odparł Ulbar.- Za zgodą pana Aldariona udaję się do domu.Wszystko tam w porządku?!- Nie najgorszym - mruknęła starucha.- Twój syn obżartuch tak urósł, że pewnie go nie poznasz.Ale jedź i sam zobacz! Cieplej cię tam przyjmą niż tu twojego kapitana.Erendis nie zasiadła wraz z Aldarionem do kolacji.Został on obsłużony w osobnym pokoju.Zanim jednaki skończył jeść, stanęła w drzwiach i nie krępując się obecnością służących, powiedziała:- Zmęczony musisz być, panie, po tak wyczerpującej podróży.Skorzystaj z pokoju gościnnego.Moje kobiety są na twe usługi.Jeśli będzie ci zimno, każ rozpalić ogień.Aldarion nie odpowiedział.Wcześnie udał się do sypialni, czując naprawdę wielkie znużenie.Runął na łoże i rychło zapadł w głęboki sen zapominając doszczętnie o cieniach gromadzących się w Śródziemiu i Numenorze.O pianiu koguta obudził się jednak zły i niezadowolony.Wstał natychmiast, zastanawiając się, czy by nie opuścić po cichu tego domu.Bez trudu mógłby odnaleźć Hendercha i konie, potem pojechać do swego krewniaka Hallatana, „Owczego władcy” z Hyarastorni.Następnie wezwałby Erendis, by przywiozła córkę do Armenelos.Nie chciał bowiem toczyć boju z małżonką na jej własnym gruncie.Kiedy jednak postąpił ku drzwiom, w progu stanęła Erendis.Nie spała wcale tej nocy.- Szybciej wyjeżdżasz, niż przybyłeś, panie - rzekła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]