Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Card Orson Scott Uczen Alvin (SCAN dal 706)
- Cornwell Bernard Trylogia Arturiańska Tom 3 Excalibur (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Padnij, padnij! - ryknÄ…Å‚ Asch jeszcze gÅ‚oÅ›niej.Major chciaÅ‚ siÄ™ podnieść, ale podporucznik osadziÅ‚ go na miej-scu.- Teraz bÄ™dziemy golić czoÅ‚gi - powiedziaÅ‚ Asch.- MuÂsimy mieć koniecznie swobodne pole ostrzaÅ‚u.CzoÅ‚gi amerykaÅ„skie typu Sherman ruszyÅ‚y powoli i zaczęły siÄ™ posuwać w kierunku piechoty niemieckiej.Umieszczona na skraju lasu bateria Ascha otworzyÅ‚a ogieÅ„.Pierwszy czoÅ‚g zaÂpaliÅ‚ siÄ™ po dwunastym strzale i spÅ‚onÄ…Å‚.Drugi, mocno uszkodzoÂny, zawróciÅ‚ po osiemnastym strzale i zniknÄ…Å‚ za skrzyżowaniem.- Jeszcze dwieÅ›cie metrów - jÄ™knÄ…Å‚ Hinrichsen obok Ascha.- Dopniemy swego!- MajÄ… straty - powiedziaÅ‚ podporucznik.- Co najmniej dwudziestu ludzi.- Dopniemy swego! - ryknÄ…Å‚ gardÅ‚owym gÅ‚osem major.Twarz miaÅ‚ wykrzywionÄ…, wyglÄ…daÅ‚ jak umarlak.RyczaÅ‚ bez przerwy: - Naprzód, marsz, marsz!Å»oÅ‚nierze koÅ‚ysali siÄ™ za nim jak lalki mechaniczne.Jeden potknÄ…Å‚ siÄ™ w biegu, wyrżnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… w piasek, aż siÄ™ zakurzyÅ‚o.Innemu salwa karabinu maszynowego skosiÅ‚a twarz, mózg jego opryskaÅ‚ tych, którzy biegli za nim.Trzeci wypuÅ›ciÅ‚ nagle karaÂbin, jak gdyby go sparzyÅ‚; przycisnÄ…Å‚ obie rÄ™ce do brzucha i padÅ‚ na ziemiÄ™.- DopiÄ™liÅ›my swego! - ryknÄ…Å‚ Hinrichsen.- DopiÄ™liÅ›my! - I jak szalony rzuciÅ‚ siÄ™ do przydrożnego rowu przy skrzyżowaÂniu dróg.Bliski omdlenia, ogÅ‚uszony, leżaÅ‚ w nim przez kilka sekund.Pozostali przy życiu żoÅ‚nierze przyczoÅ‚gali siÄ™ i zgrupoÂwali dookoÅ‚a niego.- Skrzyżowanie jest wolne - wyjÄ™czaÅ‚ uszczęśliwiony major.- Nie bÄ™dzie go pan mógÅ‚ utrzymać - powiedziaÅ‚ podporuczÂnik Asch.- Amerykanie szykujÄ… siÄ™ do przeciwuderzenia.- A teraz ubezpieczyć! - zakomenderowaÅ‚ natychmiast HinÂrichsen.- Dwie drużyny na wzgórze na lewo! Karabin maszyÂnowy do mnie do rowu, dwie drużyny ubezpieczajÄ… z prawa!- A na skrzyżowaniu wolny przejazd - powiedziaÅ‚ Asch - dla tych, którzy sprzedali naszÄ… skórÄ™.Hinrichsen spojrzaÅ‚ ze znieruchomiaÅ‚Ä… twarzÄ… na samochód puÅ‚Âkownika Hauka.Kierowany Å‚apskami Greifera wóz pÄ™dziÅ‚ w kieÂrunku skrzyżowania.W oczach Hinrichsena, które pod wpÅ‚ywem ostatnich przejść powiÄ™kszyÅ‚y siÄ™ gorÄ…czkowo i byÅ‚y pozbawioÂne blasku, pojawiÅ‚ siÄ™ wyraz dziecinnej bezradnoÅ›ci.OtworzyÅ‚ szeroko usta, ale nie mógÅ‚ wydobyć sÅ‚owa.Samochód puÅ‚kownika toczyÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ skrzyżowania.Na przodzie siedziaÅ‚ Hauk z twarzÄ… bez wyrazu, jak gdyby jechaÅ‚ na kolacjÄ™ do kasyna.Hinrichsen potykajÄ…c siÄ™ ruszyÅ‚ ku niemu, żeby mu zÅ‚ożyć meldunek.Ale puÅ‚kownik, nie patrzÄ…c na niego, machnÄ…Å‚ tylko rÄ™kÄ….Greifer zawoÅ‚aÅ‚ niemal dobrodusznie: - Tylko tak dalej! Nie zaÅ‚amywać siÄ™.Zaraz wrócimy.Z odsieczÄ….Wóz ruszyÅ‚ jak wicher, wyjÄ…c przeraźliwie pÄ™dziÅ‚ na coraz szybszych obrotach.Za nim, na swoim motocyklu, na którym siedziaÅ‚ jak w latrynie, przeleciaÅ‚ nieznacznie uÅ›miechniÄ™ty KoÂwalski, ale Hinrichsen nawet tego nie zauważyÅ‚.GapiÅ‚ siÄ™ i gapiÅ‚ na wóz puÅ‚kownika, za którym wznosiÅ‚ siÄ™ gruby, żółtoszary obÅ‚ok kurzu.MiaÅ‚o siÄ™ wrażenie, że olbrzymia chorÄ…giew zakrywa niebo, z którego zwisa Å‚agodne wiosenne sÅ‚oÅ„ce.- Nareszcie zrozumiaÅ‚ pan, panie majorze Hinrichsen - poÂwiedziaÅ‚ podporucznik Asch.- PuÅ‚kownik daÅ‚ drapaka.- Niemiecki puÅ‚kownik nie daje drapaka - powiedziaÅ‚ major prawie bezdźwiÄ™cznie.Potem, jak gdyby z ciaÅ‚a jego uszÅ‚a wszelÂka siÅ‚a, zwaliÅ‚ siÄ™ tam, gdzie staÅ‚.RunÄ…Å‚ na swój gruby tyÅ‚ek i siedziaÅ‚ bez ruchu.Po brudnej twarzy spÅ‚ywaÅ‚y strumienie poÂtu.DziÄ™ki nim nie byÅ‚o widać Å‚ez, z których nawet sam nie zdaÂwaÅ‚ sobie sprawy.- Musimy wycofać siÄ™ ze skrzyżowania - oÅ›wiadczyÅ‚ podpoÂrucznik Asch.- Amerykanie nadchodzÄ… z posiÅ‚kami.- To siÄ™ w Niemczech nie zdarza - powiedziaÅ‚ do siebie wstrzÄ…Å›niÄ™ty Hinrichsen.ByÅ‚ teraz podobny do bezradnego starca, który musi przyglÄ…dać siÄ™, jak wzniesione przez niego trudem caÅ‚ego życia domostwo ginie w pÅ‚omieniach.- Niech pan każe opuÅ›cić skrzyżowanie! MieliÅ›my już dosyć strat.- Åšwinia - powiedziaÅ‚ Hinrichsen gÅ‚ucho.- Nikczemna Å›winia.Każe nam tutaj krwawić, a sam ucieka.- Drżącymi bezradnie rÄ™kami chwyciÅ‚ Ascha za pierÅ›.- Podporuczniku - zawoÅ‚aÅ‚ - to przecież nie może być prawdÄ…!- To jest prawdÄ…! KazaÅ‚ żoÅ‚nierzom krwawić, aby sam mógÅ‚ zwiać.Ale nie wymknie siÄ™.Nie pozwolÄ™, żeby siÄ™ wymknÄ…Å‚.OdnajdÄ™ go! A wtedy jednego z nas diabli wezmÄ….W takim okresie jak ten - ryczaÅ‚ Schulz przejmujÄ…cym gÅ‚oÂsem koszarowego zupaka - który jest okresem wielkim i decydujÄ…cym, musimy okazać siÄ™ godnymi ofiar poniesionych dla Wielkich Niemiec!OpuÅ›ciÅ‚ nieco kartkÄ™, z której te sÅ‚owa odczytaÅ‚, podniósÅ‚ swój kanciasty Å‚eb, aby jeszcze raz zlustrować żoÅ‚nierzy ustawionych przed nim w szeregu.GapiÅ‚a siÄ™ na niego szara, bezosobowa maÂsa; nie można powiedzieć, żeby pÅ‚ynęła od niej zbyt zdecydowaÂna gotowość sÅ‚użenia ojczyźnie.Nie odczuwaÅ‚o siÄ™ nawet bezwaÂrunkowego respektu należnego przeÅ‚ożonym.To zwÅ‚aszcza zasmuÂcaÅ‚o Schulza.- Walka nasza - czytaÅ‚ dalej, przy czym jego oczy dzika lÅ›niÅ‚y melancholijnie - jest walkÄ… ogromnÄ…, niepowtarzalnÄ… i poÂnad wszelkÄ… wÄ…tpliwość wzniosÅ‚Ä…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]