Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Paul McDonald The Star System, Hollywood's Production of Popular Identities (2000)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Półtora dnia podróżowałem wśród bogatych gospodarstw Gwentu, mijającwiejskie domy z kamienia i chaty, z których dym bił otworami w dachu.Bydłopędzone na zimowy ubój wymieszało błoto na polach, a porykiwanie stad dodałomelancholii mej podróży.W powietrzu czuło się pierwsze tchnienie zimy i obrzmiałepobladłe słońce przed południem wisiało nisko we mgłach.Chmary szpaków zbierałysię nad ugorami.Dalej na wschód pejzaż się zmieniał.Gwent był krainą chrześcijańską inajpierw mijałem duże, bogate kościoły, ale drugiego dnia widywałem tylko kapliczkii ubożuchne gospodarstwa, aż w końcu dotarłem do krainy pustkowi, na których nierządzili ani Sasowie, ani Brytowie, lecz gdzie tak jedni, jak i drudzy siali śmierć.Aąkiżywiące niegdyś całe rodziny zarosły dębczakami, głogiem, brzozami i jesionami,domy z kamienia stały w ruinie, pozbawione dachów, a z dworów pozostały jenospalone szkielety.A jednak zamieszkiwali tam nadal jacyś ludzie i raz, usłyszawszytupot nóg w pobliskim zagajniku, dobyłem Hywelbane a w lęku przed bezpańskąhołotą, szukającą schronienia w tych przepastnych jarach.Nikt jednak nie stanął mina drodze, dopiero wieczorem dojrzałem oddział włóczników.Byli to wojowie zGwentu i jak wszyscy podwładni króla Meuriga nosili się na modlę dawnychRzymian: napierśniki z brązu, hełmy zwieńczone grzebieniami z barwionego naczerwono końskiego włosia, rdzawe opończe.Ich dowódcą był chrześcijaninimieniem Carig i zaprosił mnie do swojej fortecy, zajmującej polanę na wysokimzalesionym wzgórzu.Zadaniem Cariga było strzec granicy, zatem szorstko zażądałode mnie wyjawienia celu podróży, ale dowiedziawszy się mego imienia i tego, żejadę na rozkaz Artura, zaprzestał dalszej indagacji.Nędzną fortecę Cariga, kilka chat, w których wisiał gęsty dym walący zpalenisk, otaczała tylko prosta palisada.Ogrzałem się przy ogniu, podczas gdygarstka wojów zajmowała się pieczeniem sarny na rożnie, uczynionym ze zdobycznejsaskiej włóczni.Kilkanaście takich placówek, rozrzuconych o dzień marszu,pilnowało, czy ze wschodu nie zapuszczają się zagony Aelle a.Dumnoniaprzedsięwzięła te same środki ostrożności, chociaż my trzymaliśmy nad granicą stałąarmię.Koszty utrzymania takiego obronnego pierścienia były niebotyczne iznienawidzone przez tych, którzy musieli składać podatki w zbożu, skórze, soli iwełnie.Artur zawsze dokładał starań, by podatki były uczciwe i ciężar znośny,chociaż teraz, po rebelii, bez litości obłożył ciężkimi grzywnami bogaczy, którzystanęli przy Lancelocie.Owe grzywny uderzyły nieproporcjonalnie w chrześcijan iMeurig, chrześcijański król Gwentu, wystąpił do Artura z protestem, który tenzignorował.Carig, wierny sługa Meuriga, traktował mnie z pewną rezerwą, chociażbardzo się starał ostrzec mnie przed tym, co czekało za granicą.- Wiesz, panie, że Sasi nie przepuszczają ludzi przez granicę? - spytał.- Tak, obiło mi się to o uszy.- Dwaj kupcy przejechali tędy przed tygodniem.Wiezli garnki i wełnę.Ostrzegałem ich, ale.- przerwał i wzruszył ramionami - Sasi garnki i wełnęzatrzymali, ale odesłali dwie czaszki.- Jak moja czaszka wróci, prześlij ją Arturowi.- Tłuszcz z dziczyzny kapał doognia, sycąc płomienie.- Czy jacyś podróżni przybywają z Lloegyrii?- Od tygodni nie zjawił się ani jeden, ale niewątpliwie w przyszłym rokuzobaczycie w Dumnonii wielu saskich włóczników.- Nie w Gwencie? - spytałem go podchwytliwie.- Aelle nie ma z nami żadnego sporu - rzekł z przekonaniem.Byłniespokojnym młodzianem, niezbyt uradowanym faktem, że strzeże eksponowanegoodcinka granicy Brytanii, ale trzeba przyznać, że starannie wypełniał swe obowiązki,a jego żołnierze byli zdyscyplinowani.- Wyście Brytowie, a Aelle to Sas - powiedziałem.- Czy to nie powód dosporu?Wzruszył ramionami.- Dumnonia jest słaba, panie, Sasi o tym wiedzą.Gwent jest silny.Uderzą nawas, nie na nas.- Jego spokojna pewność siebie sprawiła, że ciarki przebiegły mi poplecach.- Ale kiedy tylko podbiją Dumnonię - dotknąłem żelaznej rękojeści miecza, byodwrócić złe fatum, które mogły ściągnąć moje słowa - ile czasu upłynie, zanimskierują się na północ, uderzając na Gwent?- Jezus nas ochroni - rzekł pobożnie Carig i uczynił znak krzyża.Na ścianiechaty wisiał krucyfiks; jeden z wojów polizał palce i dotknął stóp ich torturowanegoboga.Przesądnie splunąłem w ogień.Następnego ranka wyruszyłem na wschód.Nocą nadciągnęły chmury iporanek przywitał mnie lodowatym kapuśniaczkiem, zacinającym w twarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]